Skocz do zawartości

W Alpy samolotem czy samochodem? I ile to zajmuje?


Przemeq

Rekomendowane odpowiedzi

Przemeq, a co takiego fajnego jest w tym Livigno zeby tyle razy tam jezdzić?? bylismy tam raz i wystarczy, nic procz PB98 po 0.8E nie zrobilo tam na nas wrazenia

 

To pewnie jesteście abstynentami i ubieracie się w Wólczance :mrgreen:.

 

(no offense, taki żart)

 

Mi w Livigno podobają się następujące rzeczy:

- tania gorzała

- tania gorzała

- tania gorzała

- dużo fajnych sklepów z ciuchami dobrych marek i w niezłych cenach

- podobno są tam też jakieś wyciągi i trasy zjazdowe

 

:mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 334
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Przemeq, a co takiego fajnego jest w tym Livigno zeby tyle razy tam jezdzić?? bylismy tam raz i wystarczy, nic procz PB98 po 0.8E nie zrobilo tam na nas wrazenia

 

To pewnie jesteście abstynentami i ubieracie się w Wólczance :mrgreen:.

 

(no offense, taki żart)

 

no coz trafiles :razz:

 

Mi w Livigno podobają się następujące rzeczy:

- tania gorzała

- tania gorzała

- tania gorzała

- dużo fajnych sklepów z ciuchami dobrych marek i w niezłych cenach

- podobno są tam też jakieś wyciągi i trasy zjazdowe

 

:mrgreen:

 

jak widac kazdy lubi cos innego :mrgreen: a warto bylo te narty targac ze soba skoro caly czas spedziles na "krupowkach" :lol: :?:

............. zapomnialem trzeba sie lansowac :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a bo ty jedziesz na narty a nie pojeździć

 

O to to :mrgreen:.

 

jak widac kazdy lubi cos innego :mrgreen: a warto bylo te narty targac ze soba skoro caly czas spedziles na "krupowkach"

 

Nie no - nie jest tak źle. Od strony narciarskiej (w moim przypadku: snowboardowej) Livigno ma kilka zalet:

 

- bardzo fajny snowpark dostosowany tak do snowparkowych lamerów (czyli do mnie :) ), jak i ekspertów od łamania sobie karku :twisted:;

 

- stoki po obu stronach miejscowości - praktycznie jest ich po każdej ze stron tyle samo. Czyli można sobie dla odmiany pojechać raz tu raz tam. Nie zapomnę, jak mnie nerwowo wykańczała Arabba/Marmolada, gdzie codziennie, by zacząć jeździć, trzeba było grubo ponad godzinę wspinać się na Porta Vescovo i potem robić trawersy, żeby dojechać do innych tras... :roll:

 

Przemo jakie 1445 ? jedziesz z olsztyna ?

z wilanowa do centrum livigno mam równo 1330 a zrobiłem tę trasę już z 7 razy

 

Verciu, według google maps, przez Niemcy - 1441 km ode mnie spod domu.

 

http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s ... F8&t=h&z=6

 

I potem mi ludzie mówią, że taką trasę robią w 13 godzin z postojami, obiadem itp. Taaaa... Lubię tę polską arytmetykę. Jak słusznie w innym wątku zauważył Tasior_miedziak, tak samo potem rodacy liczą czas dojazdu do pracy (żeby wyszło, że taki Tarchomin to prawie centrum, a Konstancin jest ma super połączenie z centrum - ma, ale tylko na mapie), spalanie swoich wozów itp. itd. :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak widac kazdy lubi cos innego :mrgreen: a warto bylo te narty targac ze soba skoro caly czas spedziles na "krupowkach"

 

Nie no - nie jest tak źle. Od strony narciarskiej (w moim przypadku: snowboardowej) Livigno ma kilka zalet:

 

- bardzo fajny snowpark dostosowany tak do snowparkowych lamerów (czyli do mnie :) ), jak i ekspertów od łamania sobie karku :twisted:;

 

- stoki po obu stronach miejscowości - praktycznie jest ich po każdej ze stron tyle samo. Czyli można sobie dla odmiany pojechać raz tu raz tam. Nie zapomnę, jak mnie nerwowo wykańczała Arabba/Marmolada, gdzie codziennie, by zacząć jeździć, trzeba było grubo ponad godzinę wspinać się na Porta Vescovo i potem robić trawersy, żeby dojechać do innych tras... :roll:

 

spoko, my na parapecie nie smigamy wiec trudno mi powiedziec, czy jest tam fajnie czy nie. faktem jest ze jazda na desce kojarzy mi sie przede wszystkim z siedzeniem :razz: przed skokiem, po skoku, w czasie skokow innych itd. wiec to pewnie ma byc troche inaczej niz 20km zjazdu na raz. najwazniejsze ze sie podobalo. :smile:

 

pozdrawiam

mis

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

faktem jest ze jazda na desce kojarzy mi sie przede wszystkim z siedzeniem :razz: przed skokiem, po skoku, w czasie skokow innych

 

Serdecznie tego nienawidzę, dlatego nigdy nie wybieram się na deskę jako członek watahy przebierańców, w spodniach z krokiem do kolan, kozimi bródkami i przyklepanymi włosami średniej długości :twisted: (kurde, ci kolesie WSZYSCY wyglądają identycznie :twisted:). Jak wjeżdżam do snowparku to po to, by zaliczyć swoje skoki (i gleby :twisted:) i pojechać dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I potem mi ludzie mówią, że taką trasę robią w 13 godzin z postojami, obiadem itp. Taaaa... Lubię tę polską arytmetykę. Jak słusznie w innym wątku zauważył Tasior_miedziak, tak samo potem rodacy liczą czas dojazdu do pracy (żeby wyszło, że taki Tarchomin to prawie centrum, a Konstancin jest ma super połączenie z centrum - ma, ale tylko na mapie), spalanie swoich wozów itp. itd. :twisted:

 

Przemek, nie przesadzaj, to jest bez problemu do zrobienia w 13h, zakładając, że nie utkniesz nigdzie i nie robisz czterech przerw po 1h każda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemek, nie przesadzaj, to jest bez problemu do zrobienia w 13h, zakładając, że nie utkniesz nigdzie i nie robisz czterech przerw po 1h każda

 

Z Krakowa, tj. 300 km bliżej, bez problemu :mrgreen:. Trasą przez Czechy pewnie też. Przez Reich - mało możliwe. 1441 km w 13 godzin daje średnią ponad 100 km/h. ŚREDNIĄ.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Krakowa, tj. 300 km bliżej, bez problemu :mrgreen: . Trasą przez Czechy pewnie też. Przez Reich - mało możliwe. 1441 km w 13 godzin daje średnią ponad 100 km/h. ŚREDNIĄ.

 

No dobra, zależy czym jedziesz. Bo STi to trochę prze...rypane ;).

 

Ale np. jakimś w miarę dieslem w Reichu jedziesz spokojnie ciągle 180-200 i ta średnia wychodzi naprawdę wysoka. A większość trasy to jednak Niemcy.

 

http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s ... F8&t=h&z=7

 

Np. tę trasę w zeszłym roku zrobiliśmy w 10h.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz popelnilem ten blad i wybralem sie zima w trase ~1400km. Normalnie do zrobienia spokojnym tempem w ~13h, mi zajelo ~18. Po drodze dwie sniezyce przez 200km i 300km, do tego TIR'y jezdzace bokiem na autostradze w gorach. Po tym musialem odespac kolejne kilkanascie godzin i z poldniowej trasy zrobily sie dwa dni. Z powrotem nie bylo lepiej, ja dzekuje za taki wypoczynek. Nastepnym razem polecialem samolotem i wziolem samochod z lotniska na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz popelnilem ten blad i wybralem sie zima w trase ~1400km. Normalnie do zrobienia spokojnym tempem w ~13h, mi zajelo ~18. Po drodze dwie sniezyce przez 200km i 300km, do tego TIR'y jezdzace bokiem na autostradze w gorach. Po tym musialem odespac kolejne kilkanascie godzin i z poldniowej trasy zrobily sie dwa dni. Z powrotem nie bylo lepiej, ja dzekuje za taki wypoczynek. Nastepnym razem polecialem samolotem i wziolem samochod z lotniska na miejscu.

 

Wreszcie ktoś mnie rozumie :twisted:.

 

jakimś w miarę dieslem w Reichu jedziesz spokojnie ciągle 180-200 i ta średnia wychodzi naprawdę wysoka

 

Tu chyba leży pies pogrzebany - ja zimą, nawet w Reichu na autostradzie, nie jeżdżę więcej, niż 140-150 km/h. Po odliczeniu przerw, obiadków itp. wychodzi średnia 100 km/h. Jak się stale tnie 200 km/h, to faktycznie przy spadku średniej do 140 km/h, 1440 km robi się w niecałe 11 godzin. Oczywiście przy założeniu, dość mało realnym, że w Niemczech nie będzie korków spowodowanych przebudowami dróg :twisted:.

 

Zwracam też uwagę na jeszcze jedną rzecz - przy jeździe stale z prędkością 200 km/h dużo szybciej się męczę , bo dochodzi dodatkowy stres. Przy 140 km/h też można się zabić, ale jednak margines jest trochę większy; wszystko też dzieje się wolniej i dlatego można jechać z pełną koncentracją, ale jednak dużo mniejszym stresem... Może jestem już po prostu stary, a może po prostu urlop kojarzy mi się z relaksem - walkę na drodze to mam na co dzień w Warszawie :twisted:. Czyli, jak napisał Kuba:

 

ja dzekuje za taki wypoczynek

 

:twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemeq, tak jak zauwazyles problem jest w tym jakim samochodem jedziemy i jak dlugodystansowym kierowca sie jest. jadac subaru turbo w/g mnie nie ma szans takiego czasu wykrecic, chociazby z takiej prostej przyczyny ze jadac 200< dodamy sobie kilka przerw na tankowanie :mrgreen: a jadac w okolicach 0 czy na podcisnieniu nie ma szans z utrzymaniem duzej sredniej (no chyba ze nie robi sie przerw, je jadac, itd.) nam przynajmniej jezdzac GT na trasie slubice->bregenz (ok830km przewaznie w 8 do 9h z postojami itd), nigdy tak szybko nie poszlo jak mocnymi turbo dieslami roznej masci (rekord - nie wazne i tak nikt nie uwiezy)

pozdrawiam

mis

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samochód to jedno, warunki pogodowe - drugie; liczba remontów/korki - trzecie itp. W całym tym wątku zmierzam do tego, że choć możliwe jest dojechanie w krótkim czasie i rekordowe przeloty tj.

 

rekord - nie wazne i tak nikt nie uwiezy

 

też się zdarzają i jestem gotów w nie uwierzyć :), to trudno jest mi się zgodzić z wypowiedziami sugerującymi, że dojechanie z przeciętnymi prędkościami w okolicach 140-150 km/h to norma. Bo twierdzę, że aby taki wynik wykręcić, trzeba mieć niemało szczęścia 8). I tyle 8).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jezdzilem do Selvy, Marilevy i Madonny na narty samochodem (dwa razy STI) i mimo ze staralismy sie trafic w godziny malego ruchu - nigdy nie udalo sie zejsc ponizej 14h z Warszawy - po drodze oczywiscie postoj na normalny obiad (nie Mc Drive), tankowania (tu akurat STI daje ten komfort ze kobiety maja juz niewiele do powiedzenia jesli chodzi o zbyt rzadkie postoje :)

 

ps.

trzymajac w STI srednia na autobanie w okolicach 200 trzeba doliczyc postoj na wymiane tlokow przed granica wloska :mrgreen::mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w Niemczech nie będzie korków spowodowanych przebudowami dróg

A gdzie są jeszcze jakieś remonty? Pytam do Włoch nie jeździłem dawno ale trasa na Norynberge, Heilbronn, Bazyleę jest czysta od lat.

Generalnie nie chcę udowadniać wyższości Wielkanocy nad świętami Bozego Narodzenia - po prostu lubię jeździc długie trasy - extremum to powrót non-stop z Malagi do Wawy na 2 kierowców w 33 godziny.

Z większości wyjazdów wychodzi średnia 100-120 i to niezależnie czy mocną benzyną, mocnym dieslem czy vanem w dieslu. BO tak to już jakoś wychodzi, że jak sie jedzie średnio 150-160 to z postojami wychodzi taka średnia. I albo sie trafi na korek albo nie - generalnie stałem kiedyś 120km korka w Szwajcarii - jazda 30-40, zdażyło sie, że z Insbrucka do Monachium jechalismy 7 godzin ale potem idzie ogień i to sie odrabia. Tylko na kataklizmy nie ma rady a tak zawsze sie dojedzie ze wspomnianą średnią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie strasz proszę przyszłego właściciela STI latającego czasem po autobanach 200...
jako byly wlasciciel (i obecny) nie strasze a informuje :mrgreen: do jazdy 200kmh non stop na autostradzie (ale nie polskiej bo tutaj po rozpedzeniu trzeba sie zaraz shamowac) to jest 3.0TDI albo jakies inne 6+ cylindrow najlepiej bez turbo, a juz w ogole najlepsze to jest np, 63AMG lub M5 :mrgreen:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sumie od wielu lat jezdze samochodem na ferie do Wloch lub do Austrii. Srednia jaka mam na trasie to okolo 110km/h, biorac pod uwage niewielkie korki itp... oczywiscie zdarzalo mi sie jechac do Madonny 20h, stojac kilka godzin pod Monachium w korku, oraz na brenerze. Moim zdaniem o ile na oldeglosci 1400km mozna jechac samochodem, to dalej czyli pod turyn,do francji czy szwajcarii, lepiej sie szurnac samolotem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jezdzilem do Selvy, Marilevy i Madonny na narty samochodem (dwa razy STI) i mimo ze staralismy sie trafic w godziny malego ruchu - nigdy nie udalo sie zejsc ponizej 14h z Warszawy - po drodze oczywiscie postoj na normalny obiad (nie Mc Drive), tankowania (tu akurat STI daje ten komfort ze kobiety maja juz niewiele do powiedzenia jesli chodzi o zbyt rzadkie postoje :)

 

Z większości wyjazdów wychodzi średnia 100-120 i to niezależnie czy mocną benzyną, mocnym dieslem czy vanem w dieslu. BO tak to już jakoś wychodz

 

Srednia jaka mam na trasie to okolo 110km/h

 

Ufff... Bo już się martwiłem, że jestem kierowca kapelusznik i się snuję po drogach :twisted:. A ja mam dokładnie tak, jak piszą panowie - jak by nie jechać, trudno jest zrobić 1440 km w czasie krótszym, czy też przekroczyć 100-120 km/h średniej...

 

trzymajac w STI srednia na autobanie w okolicach 200 trzeba doliczyc postoj na wymiane tlokow przed granica wloska :mrgreen: :mrgreen:

 

Dobre :mrgreen:. Choć ja pamiętam, że na Ring zrobiłem taką trasę na kołach w tę i z powrotem przy takich prędkościach i jakoś przeżył. Ale wtedy to była pełna seria...:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I potem mi ludzie mówią, że taką trasę robią w 13 godzin z postojami, obiadem itp. Taaaa... Lubię tę polską arytmetykę.

W grudniu'09 Warszawa-Monachium w niedzielę zajęło mi 9 godzin. Wyjazd w niedzielę o 11, 3 tankowania + szybki obiad i kilka minut po 20 byłem w centrum Monachium pod hotelem. Powrót w piątek od 14.30 z centrum Monachium i pod domem byłem o 2 w nocy - trochę korków, 3 tankowania, jakieś żarełko i ostatnie 100km w konkretnej mgle.

Wiem że z Monachium jeszcze kawałek jest, ale myslę że w 12-14h do ogarnięcia. A jak bedzie śniezyca czy inna mgła to i samolotem może ze dwa dni wyjść :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z kumplem w 2007r Fordem Mondeo W-wa Livigno w godz. 4.30-22.00

 

Ale:

1) najpierw postuj ok.45 min w Opolu (oglądaliśmy Hondę Cr-V którą chciał kupić :roll: :mrgreen: )

2) potem stanie na granicy i trzepanie walizek przez aryjskiego celnika w Zgorzelcu (ok. 30-45 min)

3) granica szwajcarsko-autriacka - przeszukanie bagaży i oglądanie paszportów pod mikroskopem :roll: (jak pokazałem to kumplowi i zaczeliśmy sie śmiać z tego to celnicy omal nas nie aresztowali :evil: ) - ok. 30min

4) kolejka do tunelu przed Livigno ok. 20 min

 

 

Przemeq - a jak wygląda cenowo wyjazd do Livigno samolotem a jak Sti

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przemeq - a jak wygląda cenowo wyjazd do Livigno samolotem a jak Sti

 

Jak w odpowiednim momencie kupisz bilet lotniczy, samolotem wychodzi taniej, albo tyle samo.

 

W promocjach Lufthansy, czy Lotu, da się do Mediolanu polecieć za 600-700 PLN, plus taksówka na lotnisko i z powrotem jakaś stówa. Autobusik z Mediolanu do Livigno i z powrotem to 80 EUR od osoby.

 

Wychodzi więc około 1100 PLN od osoby.

 

Przy jeździe STI, dystansie w obie strony 2900 km i spalaniu jakieś 15 na setkę wychodzi 435 litrów. Przy cenie litra paliwa około 1.2 EUR, daje to 522 EUR czyli około 2100 PLN, a więc przy dwóch osobach w wozie 1050 PLN od osoby. Do tego dochodzą opłaty za autorstrady i tunel, czyli dajmy na to razem wyjdzie 1150 PLN

 

Czyli prawie to samo, a w przypadku samochodu wliczone jest tylko zużycie paliwa, a poza tym dochodzi fakt, że po takiej trasie nie ma się siły na nic. A przy transporcie samolotem wakacje zaczynają się w momencie wyjścia z domu i kończą po powrocie do niego, a nie po wejściu do samochodu celem odbycia drogi powrotnej :twisted:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...