Skocz do zawartości

W Alpy samolotem czy samochodem? I ile to zajmuje?


Przemeq

Rekomendowane odpowiedzi

W temacie wątku - lata lecą a do Francji dalej nie ma jak sie sensownie dostać samolotem. Jak nie liczyliśmy tak ponad tysiąc na osobę. Najtaniej wychodziło do Turynu lub Mediolanu ale za to nie ma transportu (autobus) i trzeba brac auto. Z Genevy czy Lyonu są autobusy do ośrodków narciarskich lub z Lyonu można do Bourg St. Mourice dojechac pociągiem a potem autobusik lub taxi. Do tego tachanie tobołów i nart lub branie desek na miejscu (trochę taniej za bagaż ale narty z górnej półki kosztują dużo ponad 100€ za tydzień).

 

Efekt taki, że znów pojechaliśmy samochodem. Wyszło 1/4 taniej (wliczając mandat u żabojada) i wygodniej.

 

A przy okazji zapytam o bardziej południowe rejony Francji bo do tej pory jeździłem zawsze w rejon doliny Iseree (Albertville i wszystkie stacje w dolinach dochodzących). Zaliczyłem też Port du SOleil i ALpe Duez (Grenoble) natomiast ciągnie mnie żeby spróbować czegoś innego w przyszłym roku - może Risoul lub cos innego na południe od Grenoble? A może Pireneje ( w tym roku w Pirenejach Francuskich lezało od 380 do 520cm śniegu :D). Ktoś był - jakie jeżdżenie - do czego można porównać we Francji? Dodam, że lubię długie zjazdy i raczej na czerwono-czarno; off-piste sobie już odpuściłem po narodzinach dziecka. Lubię zwiedzanie a nie męczenie 3 tras przez 2 dni. Ogólnie to co lubie zapewnia idealnie Francja z jej wielkimi ośrodkami a ośrodki typu Kaprun w Austrii czy ośrodki włoskie raczej mnie denerwują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 334
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Ja byłem w tym sezonie dwa razy w Austrii i raz we Włoszech. Za każdym razem Forkiem - kiedyś raczej latałem, ale rodzina się powiększa i latanie staje się drogie. Do tego nie tak szybkie jak by się mogło wydawać. Jak był lot bezpośredni do Lyonu, to dostanie się w 3 doliny było łatwe. Przesiadki albo długi dojazd wynajętym autem wychodzą już słabiej. Np. we Francji wynająłem 4x4 - dostałem Tiguana na takich letnich sportowych gumach, że wolałem ( i jak się okazało słusznie) zmienić go na Dustera na całorocznych. Jak wcześniej wziąłem Passata, to już nie mogłem wrócić (spadł śnieg i było pod górę). Wynajęty Fiat zamarzł mi we Włoszech. Jak jadę własnym autem, to mam co lubię.

 

Co do różnic między krajami alpejskimi to na stoku nie widzę jakiejś zasady - wszędzie bywają słabsze stoki, czy starsze wyciągi. Ale różnica to jedzenie (wiwat Włochy i Austria - tak tak, sam się dziwię) oraz kible - we francji zimne, we Włoszech ciasne, a w Austrii - jak pałace :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Co do różnic między krajami alpejskimi to na stoku nie widzę jakiejś zasady

 

byłem (łącznie z 8 razy) w Austrii, Włoszech i Szwajcarii i ~ 3x tyle we Francji i dla mnie podstawowa różnica to ilość tras, rozległość obszaru "jeździeckiego" oraz mieszkanie przy stoku a nie dojazdy. A to wszystko przy zbliżonych zazwyczaj cenach skipasów. Jak pisałem - lubię jeździć "na turystę" czyli pozwiedzać dlatego ilość i różnorodność tras ma dla mnie duże znaczenie - no i ofc widoki. Z moich doświadczeń Francja nie ma konkurencji - może teaz się zaczyna coś dziac w Austrii - słyszałem, że cośtam z czymśtam sie połączyło ale na jakej zasadzie? Tak ajk Dolomiti Super Ski??? W tym roku kolejny raz zaliczyłem Espace Killy - tym razem mieszkałem w Val d'Iseree - bosko. Z mieszkania do stoku mniej niż 100m. Samochodu tydzień nie widziałem. A do tego ponad 450km tras, które przejeździłem w 90-ciu procentach, jazda od lodowca na 3600m aż do dolnego Tignes na 1450m, widoki takie, że kopara opada. Wszędzie indziej mam 1-2 składniki z powyższego.

 

 

 

różnica to jedzenie

tu wiadomo - co kto lubi ale Ja mógłbym przez cały wyjazd jechac na serach, bagietkach i czerwonym winie :D Aczkolwiek ogólnie w pełni się zgadzam - najlepiej jadłem we Włoszech i w Austrii (ale to był wyjazd na bogato do zamkniętego kurortu).

 

Dla mnie potencjalne minusy Fracji są dwa - Anglicy (studenci i uczniowie - zupełnie jak w tych programach z MTV) oraz ciasne mieszkania choc to zaczyna się zmieniać i zaczyna się pojawiać coraz więcej przyzwoitych mieszkań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

STIFF - 100% zgody co do Francji - są ośrodki (jak 3 Doliny) właściwie bezkresne i do tego możliwość mieszkania bez dojazdu. Mi wystarczają mniejsze ośrodki, byle stoki długie były (i wysokie). Jednak we Francji miałem raz taką wpadkę - mieszkanie miało być 100 metrów od wyciągu ... i było, ale oddzielał je wąwóz, głęboki na kolejne 100m. Drogą 1500m  :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może teaz się zaczyna coś dziac w Austrii - słyszałem, że cośtam z czymśtam sie połączyło ale na jakej zasadzie?

Może Zillertal? Przejeżdżasz kilka wsi bez ściągania nart (Hippach - Vorderlanersbach lub Zell am Ziller - Gerlos). Dużo podobno pozmieniało się w okolicach Kitzbuhel (o tym tylko słyszałem ale z wiarygodnych źródeł).

Dla mnie Francja ma swój klimat ale jakoś jeżdżę do Austrii. Natomiast do Włoch zdecydowanie nie jeżdżę bo mam tam pecha do pogody ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Może Zillertal

 

o to to - widziałem jakieś reklamy mówiące o 600km tras - popatrzę sobie.

 

 

 

Dla mnie Francja ma swój klimat ale jakoś jeżdżę do Austrii.

 

Odległość jednak wielu zniechęca - to jednak 2 tyśki w jedna stonę. Natomiast ile razy próbowaliśmy gdzieś bliżej to zawsze podsumowaniem wyjazdu było - "eee next time Francja". Choć co do Włoch to tak jak Ty - też jestem uprzedzony pogodowo - byłem 3 razy w różnych terminach od początku lutego do połowy marca i nigdy nie trafiłem. Wyjątek to Cervinia - ale to tylko był wypad ze Szwajcarii. No i to były Alpy a nie Dolomity.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odległość jednak wielu zniechęca - to jednak 2 tyśki w jedna stonę. Natomiast ile razy próbowaliśmy gdzieś bliżej to zawsze podsumowaniem wyjazdu było - "eee next time Francja". Choć co do Włoch to tak jak Ty - też jestem uprzedzony pogodowo - byłem 3 razy w różnych terminach od początku lutego do połowy marca i nigdy nie trafiłem. Wyjątek to Cervinia - ale to tylko był wypad ze Szwajcarii. No i to były Alpy a nie Dolomity.

Wg mnie trudno jest oddzielić warunki na trasach od specyfiki miejsca ogólnie. Francja, obok ogromnych przestrzeni na stokach, to typowy kurort. Albo mieszkasz w koszarach albo u chłopa, gdzie śpisz na sianie i pijesz mleko od jego krowy (no dobra, ze sklepu obok ale krowa na pewno stoi na zapleczu ;) )

Włochy to 'mamtowdupizm'. Jest pięknie wkoło i to ma wystarczyć. Ew. podadzą ci lasagne na stoku ale jak poprosisz o ketchup to zwyzywają (byłem świadkiem takiej sceny). Z przygotowaniem tras bywa podobnie. Jak Luigi napije się dobrej kawy to przejedzie ratrakiem. Ale jeśli nie...

Austria to 'kocioł kulturowy'. Masz zarówno Zillertal, gdzie z germańską sumiennością zaplanowano wszystko tak, żebyś mógł wyszaleć się do upadłego. I masz skansen typu Schladming, ciepłą pierzynkę jak Obertauern no i okolicę urokliwą wokół Lienzu. Ale o tym ostatnim - cicho sza! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ciągnie mnie żeby spróbować czegoś innego w przyszłym roku - może Risoul lub cos innego na południe od Grenoble?

Risoul jak najbardziej do pojeżdżenia, cała masa czerwonych tras rozłożonych po całym ośrodku od L'Homme de Pierre po Peynier, kilka naprawdę rewelacyjnych niebieskich. Jak komuś przyjdzie ochota, znajdzie się coś bardziej po naszemu, trasa Zakopane w Vars. Zazwyczaj utrzymywana w stanie kartofliskowym. Czarne raczej są nieratrakowane. Szczególnego klimatu temu miejscu dodają rosnące w sporym zagęszczeniu i na dużych wysokościach limby.

 

Warunki mieszkaniowe raczej w stronę opisu Knurka, choć kilka lat temu powstał nieco ładniejszy obiekt, Résidence Les Balcons de Sirius, ale i tak jest tam stosunkowo ciasno. Miejscowość typowo studencka, w nocy potrafi być głośno, choć ten obiekt jest akurat nieco oddalony od części imprezowej tej miejscowości.

 

Sporą zaletą jest to, że od drzwi z narciarni do stoku (z Siriusa) trzeba przejść nie więcej niż 10 metrów, powrót również jest możliwy pod same drzwi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okolice Lienzu - potwierdzam.

 

Byliśmy w Kals-Matrei, Lienz odpuściliśmy. W ramach karnetu jeszcze St. Jakob, Moltaller, Silian.

 

Niestety trzeba przemieszczać się autkiem, ale przynajmniej każdego dnia nowe stoki, nowe wyzwania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...