Skocz do zawartości

Forkiem przez świat - ISLANDIA


Speedy Bandito

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałem się troszkę pochwalić moją wakacyjną wyprawą na Islandię. Oczywiście na tym forum opiszę ją tak trochę z punktu widzenia miłośnika Subaru i motoryzacji w ogóle.

 

trasawyprawy.th.jpg

Nasza trasa.

 

Wyprawa miała miejsce w dniach 19.07 - 8.08.2009, ale planować zacząłem ją niemal rok wcześniej. Przeglądałem internet, czytałem fora miłośników Islandii i relacje z ich wypraw (także w czasopismach o tematyce offroadowej), wypytywałem znajomych, którzy tam byli wcześniej, studiowałem mapy. W międzyczasie, w październiku 2008, zawitałem do salonu Subaru, a 29 kwietnia 2009 już mogłem cieszyć się Forkiem :) Po krótkich obawach i przymiarkach, czy aby w pięć osób damy radę, stwierdziliśmy, że środkowa osoba z tyłu podłoży sobie kocyk pod tyłek i będzie jej dość wygodnie. W lutym zakupiliśmy bilety na prom - tutaj trochę mieliśmy pecha, bo akurat wtedy kurs euro był najgorszy, ale koniec zimy to najwyższy czas na rezerwację miejsca na promie. Potem może być ciężko.

 

19 lipca, w niedzielę, wcześnie rano wyruszyliśmy ekipą w składzie: ja, moja żona, moja siostra, koleżanka mojej siostry i siostra koleżanki :) Plan zakładał zwiedzenie po drodze Kopenhagi, więc po niemal dokładnie 1000 km (nie korzystaliśmy z promu, jechaliśmy autostradami dookoła) wylądowaliśmy na kempingu pod Kopenhagą. Poniedziałek upłynął nam na 10-godzinnej włóczędze po stolicy Danii, a wieczorem udaliśmy się na północ kraju do Hanstholm. Dotarliśmy tam wcześnie rano. Trochę się jeszcze zdrzemnęliśmy, pokrzątaliśmy się po okolicznych bunkrach i o 9:00 zajęliśmy miejsce w kolejce do promu. Tam spotkaliśmy sympatycznych Ukraińców, którzy przywitali nas gromkim "bracia Slowianie" :) Po kilku dniach spotkaliśmy ich na jednym z kempingów, a po dwóch tygodniach w kolejce na powrotny prom.

 

resizeddsc4740.th.jpg resizeddsc4763.th.jpg

Nasz malutki Forek w kolejce na prom i w jego wnętrzu.

 

Rejs na Islandię był koszmarem. Przez 48 godzin bujało nami niemiłosiernie - większość czasu spędziłem na mojej pryczy, leżąc spławikiem do góry i słuchając muzyki z empetrójki. W czwartek o 8:00 rano wyjechaliśmy z czeluści promu na stały ląd w Seydisfjordur. Pierwszego dnia zapoznajemy się z klimatem i warunkami drogowymi. Zaliczamy pierwsze legendarne islandzkie szutry i wjeżdżamy w teren drogą F910, na której napotykamy trzy brody (chodzi o przejazdy przez rzeki :) ). Przed pierwszym z nich zatrzymałem się, zastanawiając się, czy damy radę. Wielki traktor przejechał, ale jemu woda nie sięgnęła felg nawet. Kolej na kolesia w Grand Vitarze - przejechał bez problemów. Jak on dał radę to i my damy, jednak pierwszy taki przejazd był niezłym przeżyciem. Drugi bród to pikuś, jednak trzeci znowu dał nam do myślenia. No cóż, zdjąłem buty, podwinąłem nogawki i znalazłem nie za głęboką linię przejazdu. Jak na złość, akurat wtedy musiał popadać śnieg (byliśmy dosyć wysoko). Nocleg - całkiem przyjemny domek - znaleźliśmy w Eskifjordur.

 

resizeddsc4788.th.jpg resizeddsc4817.th.jpg resizeddsc4803.th.jpg resizeddsc4805.th.jpg resizeddsc4813.th.jpg

Pierwszy dzień na wyspie, pierwszy wypad w teren.

 

Kolejnego dnia przemieściliśmy się na południowy-zachód. Po drodze zobaczyliśmy Jokulsarlon - jeziorko z górami lodowymi. Kapitalna rzecz. Nocleg zaplanowany był w Skaftafell - kempingu otoczonym z trzech stron przez lodowce. Zrobiliśmy sobie spacer do wodospadu Svartifoss i do czoła lodowca Skaftafellsjokul. Fajne było to, że o 23:00 mogłem czytać książkę bez lampki. I to w namiocie! A w nocy było zimno: 6 stopni. Przed snem każdy łyknął sobie rozgrzewającej żołądkowej gorzkiej, ciepło się ubraliśmy do śpiworków i jakoś daliśmy radę :)

 

resizeddsc4835.th.jpg resizeddsc4839.th.jpg resizeddsc4980.th.jpg resizeddsc4949.th.jpg

W drodze na "mroźny kemping"

 

W sobotę kontynuowaliśmy podróż na zachód. Po drodze zatrzymaliśmy się przy wypasionym wodospadzie Skogafoss. Ustawiłem furę do zdjęcia. Patrzę, a tu zbliża się do mnie koleś. Myślę sobie: cholera, parkingowy cieć jakiś. A okazało się, że to miłośnik Subaru z Polski :) Wypytał mnie o wiele rzeczy (o bujające zawieszenie, o hamulce. Widać, że czytał forum ;) ) gdyż zapewniał, że chce sobie kupić taki wóz. Jeżeli to czyta, to pozdrawiam :) Wpadliśmy też do uroczego zakątka Thorsmork, gdzie czekał na nas kolejny bród. Dwie następne noce spędziliśmy pod namiotami na kempingu w Hafnarfjordur pod Reykjavikiem.

 

resizeddsc5032.th.jpg resizeddsc5092.th.jpg resizeddsc5094.th.jpg resizeddsc5096.th.jpg resizeddsc5098.th.jpg resizeddsc5101.th.jpg

Skogafoss i rzeczka w Thorsmork

 

Kolejny dzień jest dość leniwy - pół dnia snujemy się po Reykjaviku, po południu byczymy się w gorących wodach Błękitnej Laguny. Odwiedzamy też obszar geotermalny w Krisuvik.

W poniedziałek skierowaliśmy się na północ. Po drodze odbyliśmy 4-godzinny spacer na wodospad Glymur. Wtedy też mieliśmy najładniejszą pogodę - temperatura doszła do 20 stopni! Po południu jednak zerwał się silny wiatr (spychał rowerzystów z drogi!) i przywiał ciężkie, deszczowe chmury, które towarzyszyły nam przez kilka kolejnych dni spędzonych na północy wyspy. Objechaliśmy jeszcze półwysep Snaefellsnes. Nocleg znaleźliśmy w pobliżu Stykkisholmur w dużej sali z materacami - coś jakby szkoła czy świetlica. Tam poznaliśmy sympatyczną Szwajcarkę, która ostrzegała nas przed przekraczaniem prędkości - jej znajomy przesadził o 10 km/h (sic!) i dostał mandat w przeliczeniu coś ponad 1000 PLN!

Potem wjechaliśmy w mało gościnny obszar Fiordów Zachodnich. Trafił nam się super nocleg w Patreksfjordur - przytulny domek z pralką (wykorzystaliśmy ten fakt do zrobienia prania). Oprócz nas trafiły tam jeszcze pary z Norwegii i Kanady (ci drudzy rozbili miskę olejową w wypożyczonym samochodzie i utknęli na jeden dzień w tej okolicy).

W środę pofatygowaliśmy się na klify Latrabjarg - najdalej na zachód wysunięty punkt Islandii, a tym samym Europy. Jest to idealne miejsce na obserwację maskonurów. Potem zatrzymaliśmy się przy cudnym wodospadzie Fjallfoss (zwanym też Dynjandi). W Isafjordur nocowaliśmy w szkole, w wakacje przerobionej na hostel - dostaliśmy jedną klasę (z pięcioma łóżkami) na wyłączność.

W czwartek opuściliśmy Fiordy Zachodnie i udaliśmy się do Blonduos. Po drodze, na stacji benzynowej znów spotkaliśmy sympatyczną Szwajcarkę (od razu uprzedzę, że to nie był ostatni raz, jak na siebie niespodziewanie wpadliśmy :) ) W Blonduos znaleźliśmy znów super nocleg, najlepszy jaki się nam trafił - na kempingu wynajęliśmy drewniany domek. Z sauną! I z jacuzzi na zewnątrz! A to wszystko w cenie przeciętnego domku na Mazurach.

PS. W Blonduos jest chyba najwięcej gęsi na świecie, są tu wszędzie. Ich odchody także... :shock:

 

resizeddsc5120.th.jpg resizeddsc5198.th.jpg resizeddsc5304.th.jpg resizeddsc5458.th.jpg resizeddsc5479.th.jpg resizeddsc5481.th.jpg

Droga w Thorsmork. Obszar geotermalny Krisuvik. Forek się posila. Drogi na obszarze Fiordów Zachodnich.

 

W piątek czekało nas coś, na co szczególnie się szykowałem - przejazd przez interior trasą Kjolur (droga F35). Samą trasą trochę się rozczarowałem. Myślałem, że będzie trudniejsza, a w rzeczywistości da się ją przejechać osobową ośką. W połowie drogi znajduje się obszar geotermalny Hveravellir. Gdy przebiliśmy się na południe wyspy, pogoda znacznie się poprawiła. Zameldowaliśmy się na kempingu w Laugarvatn, rozbiliśmy namioty (dwie noce tam spędziliśmy) i pojechaliśmy obejrzeć cuda przyrody - wodospad Gullfoss i gejzery.

 

resizeddsc5628.th.jpg resizeddsc5640.th.jpg resizeddsc5708.th.jpg

Droga przez interior - słynna Kjolur.

 

Na sobotę mieliśmy zaplanowane dwie atrakcje - Park Narodowy Pingvellir oraz uroczy górski obszar zwany Landmannalaugar. Droga z Laugarvatn do Pingvellir (ok 15 km) sprawiła mi wiele frajdy - była co prawda w większości asfaltowa, ale ciągle biegła góra-dół i składała się głównie z zakrętów :grin: Po południu udaliśmy się w długą drogę do Landmannalaugar. Po drodze naszą uwagę zwróciło skupisko ludzi - na co oni się tak gapią? Zatrzymaliśmy się na parkingu i okazało się, że znajdujemy się przy kraterze wulkanu. Tutaj też kolejny raz spotkaliśmy... tak, sympatyczną Szwajcarkę :) Droga F208 prowadząca do Landmannalaugar od północy też była całkiem fajna, bardziej taka ziemista niż kamienista. Dosyć łatwa, siedząca nam na ogonie Honda Accord dawała radę. Jednak ostatnie 300 metrów przed punktem turystycznym musieliśmy przejść pieszo - drogę przecinała rzeczka za głęboka na możliwości Forka (byłem na to przygotowany, w internecie wyczytałem, że nie damy rady tam przejechać). Najgorsze było to, że jadący przed nami Niemcy w X-Trailu przejechali. I te wszystkie Q7 i ML też przejeżdżały. Dlaczego Forek nie ma tych 50 cm głębokości brodzenia? :mad:

Po powrocie na kemping wybrałem się jeszcze z żoną na przejażdżkę na pobliską "górkę". Już dzień wcześniej rzuciła mi się w oczy wijąca się jasna droga na pobliskim zboczu. Na odległości 5,5 km wjechaliśmy ze 100 na 650 m n.p.m. Nacieszyliśmy oczy widoczkami i ruszyliśmy tą samą drogą w dół. Praktycznie całą tę trasę jechaliśmy na pierwszym biegu, zarówno w górę jak i w dół. Super było!

 

resizeddsc5885.th.jpg resizeddsc5893.th.jpg resizeddsc5918.th.jpg resizeddsc5923.th.jpg resizeddsc5925.th.jpg resizeddsc5926.th.jpg

1,2 Droga do Landmannalaugar. 3-6 Wieczorna przejażdżka.

 

W niedzielę ruszyliśmy z powrotem na północ. Początkowo przez pustkowie trasą F550 (3xSZ: szybka, szeroka, szutrówka). Obadaliśmy dogłębnie jaskinię lawową Surtshellir. Potem dobiliśmy do obwodnicy (droga nr 1) i nią dotarliśmy do Blonduos na znany nam już kemping (będąc tam parę dni temu, zarezerwowaliśmy sobie domek). Po drodze objechaliśmy półwysep Vatnsnes, znany z kilku miejsc szczególnie ulubionych przez foki. W dwóch takich miejscach się zatrzymaliśmy, by popatrzeć na te przemiłe stworzenia.

 

resizeddsc5944.th.jpg resizeddsc5955.th.jpg resizeddsc5956.th.jpg resizeddsc5960.th.jpg resizeddsc5961.th.jpg resizeddsc6002.th.jpg

Droga F550

 

Kolejnego dnia przemieściliśmy się na wschód nad jezioro Myvatn. To dość popularna miejscówka, dlatego trochę się napociliśmy, szukając noclegu. Ale jak zwykle mieliśmy farta i znaleźliśmy bardzo fajne schronisko, hostel czy coś takiego (na dwie kolejne noce). Wieczorem udaliśmy się na zwiedzanie pseudokraterów Skutustadir i formacji skalnych Dimmuborgir.

We wtorek czekało nas mnóstwo atrakcji - obeszliśmy dookoła krater Hverfell, zajrzeliśmy do Grjotagji - jaskini z gorącą wodą, połaziliśmy po obszarze geotermalnym Hverarond, podziwialiśmy wodospady Selfoss, Dettifoss i Hafragillsfoss, obeszliśmy kolejny krater - Viti i obszar geotermalny Leirhnjukur. Na koniec dnia pomoczyliśmy się w naturalnym kąpielisku z gorącą wodą (mniej znanym niż Błękitna Laguna i dlatego o połowę tańszym).

Środa to nasz ostatni dzień zwiedzania. Rano wyruszyliśmy do Husaviku, zwiedziliśmy tam muzeum wielorybów. Potem drogą wzdłuż wybrzeża udaliśmy się w stronę Seydisfjordur. Wieczorem czekała na nas perełka - przejazd fantastyczną drogą (nr 917) przez Góry Maślane, gładką, krętą szutrówką.

 

resizeddsc6533.th.jpg resizeddsc6535.th.jpg

Fantastyczna droga przez Góry Maślane.

 

Przenocowaliśmy w samochodzie na polu namiotowym w Seydisfjordur (nie rozbijaliśmy namiotów, bo było ciemno i padał deszcz). W czwartek rano zapakowaliśmy się na prom i po 48 godzinach (tym razem spokojnego rejsu) dotarliśmy w sobotę na kontynent. Jeszcze tylko 1000 km i w niedzielę nad ranem byliśmy z powrotem w Poznaniu.

 

PS. Miłośnikom pięknych okoliczności przyrody polecam galerię.

 

Małe podsumowanie:

- cała trasa liczyła 7835 km

- na wyspie zrobiliśmy 5145 km

- zużyliśmy ok 570 litrów paliwa, co daje średnie spalanie ok 7,28 l/100km przy masie samochodu ok 2 tony!

- koszt wyprawy zamknął się w kwocie 30000 PLN, co daje 6000 PLN na osobę za 3-tygodniową wyprawę, włączając koszty paliwa, noclegów i jedzenia

- prom kosztował nas ok 2530 euro (a znalazłem i takie biura, które oferowały cenę ponad 2700 euro), co przy słabym kursie kosztowało nas trochę ponad 12000 PLN - w obie strony, z dopłatą za przekroczenie 1,9 m wysokości (mieliśmy bagażnik trumnę na dachu), z najtańszymi noclegami w kuszetkach (trzeba mieć własny śpiwór)

- dzienny budżet określiliśmy na 150 PLN co przy kursie 100 ISK=2,5 PLN dawało 6000 koron islandzkich (aktualny kurs), z czego połowę staraliśmy się przeznaczać na nocleg a resztę na jedzenie. Domki kosztowały nas ok. 2500-3500 ISK, noclegi na sali czy w szkole ok 1500-1700 ISK, kempingi ok 800-1000 ISK. Jak udało się nam zaoszczędzić na noclegu, to mogliśmy sobie pozwolić na lepszy obiad, który w dobrych restauracjach kosztował ok 3000-3500 ISK, zestaw typu hamburger+frytki+cola na stacji benzynowej to koszt ok 1000-1500 ISK. Ceny w sklepach podobne do naszych. Piwa mają słabiutkie - najmocniejsze ma 2,25% :???:

- kapitalną rzeczą było to, że na stacjach benzynowych (zwłaszcza w okolicach gdzie było dużo dróg szutrowych) często dostępny był wąż z wodą zakończony szczotką - można sobie dość szybko i łatwo (i za darmo) umyć furę albo np. przyczepę kempingową

- po Islandii jeździ się bardzo przyjemnie ze względu na mały ruch na drodze (nawet w sezonie). Ja nie przekraczając tych dozwolonych 90 km/h (no 95 ;) ) często miałem średnią prędkość ciut ponad 80 km/h. W Polsce nie przekraczając 110 km/h średnia jest zazwyczaj trochę ponad 60 km/h :???: I pamiętajcie, że na szutrach dozwolona prędkość to 80 km/h ;)

- na Islandii jeździ dosyć dużo Subaraków, jednak w 90% są to podstawowe wersje z plastikowymi kołpakami i czarnymi lusterkami. Widać im potrzebny jest tylko napęd dający radę na śniegu i szutrach, a alusy i szyberdachy to zbytek :)

 

Jeśli kogoś natchnąłem na taką wyprawę, albo po prostu ktoś ma jakieś pytania, to walcie śmiało...

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki za miłe słowa :grin:

koszty wcale nie wypadły tak źle, zajrzyjcie sobie do folderów biur podróży - tygodniowy pobyt w okolicy Reykjaviku za 7000-8000 PLN na łebka! Fakt, że spanie w hotelu, a one są dość drogie tam. A my za 6000 bujaliśmy się przez 3 tygodnie :) Teraz, gdy kurs euro jak i korony jest niższy, taka wyprawa jak nasza byłaby o ładnych kilka tysięcy PLN mniej kosztowna (na samym promie mógłbym teraz 2 kawałki zaoszczędzić). A do tego można odpuścić Kopenhagę i zaoszczędzić nocleg, obiad, jeden bak paliwa i 2x12 euro opłaty za most nad cieśniną Wielki Bełt ;)

 

co do pomysłu opisania tego w Plejadach to ja nie mam nic przeciwko, tylko jak Kocar przeczyta, to czy mi gwarancji nie cofną za to jeżdżenie po rzekach :)

Jak szanowny redaktor chce to niech zrobi kopiuj-wklej i opublikuje. Jest moja zgoda na publikowanie tego tekstu i wszystkich zdjęć (tych z Picasy też). Tylko dajcie mu znać, bo ja nie wiem jak... :)

 

PS. już doczytałem jak :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fajna wyprawa kjalurem jechales w dzien pewnie?w nocy jest duzo trudniej :) ale widok pułnocnych pasm górskich na choryzoncie a z za nich przebijające sie slońce o swicie bezcenny.polecam drugą droge przez interior (prawdziwy)springisandur ja legacy po przerobkach pokonalem na is ponad 20 crossriversów najwieksze byly wlasnie tam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Speedy - fajna podróż. Tez tak zamierzamy za dwa lata lub trzy. nawet trasy juz ogladalem, promy i motele.

Tylko Ci pozazdroscic.

ja dwa lata temu zrobilem objazd subarakiem na trasie Litwa - Lotwa - Estonia - Sankt Petersburg - Finlandia - Wyspy Alandzkie - Szwecja - 5 tygodni fantastycznej podrozy. Postaram sie opisac w wolnej chwili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Kolego!

 

Gratuluję wspaniałej wyprawy, ja robiłem pętlę skandynawską 8250 km Hondą CRV (też się wspaniale sprawdziła) - Forka jeszcze wtedy nie miałem :( i tylko jedno (porównując do mojego wyjazdu) mi się średnio w Twojej wyprawie podoba, tzn. ten prom, jak rozumiem 48h w jedną stronę to 4 doby w obie straconego czasu, czy nie kalkulowaliście przelotu samolotem i wypożyczenia Forka na miejscu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sam dojazd i powrót zajął nam nawet 7 dni, jakby odjąć Kopenhagę to byłoby 6 dni - do promu trzeba jeszcze dojechać :)

 

Można oczywiście polecieć samolotem i wypożyczyć samochód na miejscu, z terenowych np. Suzuki Jimny (ale to dla dwóch osób opcja) albo Hyundai Santa Fe (mój znajomy takiego wypożyczył, ten starszy model). Foresterów nie widziałem w wypożyczalniach, ale w sumie nie rozglądałem się specjalnie, bo nie brałem tej opcji pod uwagę. Tak że nie wiem jakby to finansowo wyszło. Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić nas tachających cały ekwipunek (plecaki, materace, śpiwory, namioty, garnki i kuchenkę turystyczną, itp. itd.) a do tego koniecznie chcieliśmy po drodze wpaść do Kopenhagi (tym sposobem zaliczone mam wszystkie Skandynawskie stolice). Kolejny argument jest taki, że lubię jeździć moim Forkiem :)

 

PS. Właśnie sprawdziłem, i przykładowe ceny wypożyczenia samochodu na 2 tygodnie wyglądają tak:

 

Suzuki Jimmy (2 drzwi) 3,022.24 EUR

Hyundai Tucson (4 drzwi) 3,016.60 EUR

LandRover Defender (4 drzwi) 4,545.45 EUR

 

do tego trzeba doliczyć koszt przelotów ok. 10200 PLN (ok. 2420 EUR) za 5 osób (tak na szybko znalazłem)

 

Podsumowując (dla 5 osóB):

 

samolot + Hyundai Tucson: 2420 + 3016 = 5436 EUR

 

prom + autostrada = 2530 + 200 (3 baki paliwa) = 2730 EUR

 

Z tego wynika, że nasza opcja jest tańsza, nawet jakby lot samolotem był za darmo. Tylko trzeba poświęcić 6 a nie 2 dni.

 

PS 2. W numerze 29 Plejad powinna się ukazać poszerzona relacja z wyprawy :mrgreen:

 

EDIT: poprawiłem ceny wynajmu samochodów, bo się trochę wczoraj pomyliłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej Speedy!

 

Niestety raczej nie mam szans na 3 tyg urlopu a chciałbym bardzo zaliczyć Islandię, Kopenhagę dobrze znam, mamy przyjaciół w Roskilde (przy okazji polecam festiwal) i wiem, że dojadę do portu poniżej 24h, ale nie wiem jak przetrwałeś taką wyprawę z czterema BABAMI?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko żeby coś zobaczyć na Islandii, to trzeba te dwa tygodnie spędzić na wyspie. W tydzień można objechać obwodnicą, tak na szybko, bez dłuższych wędrówek pieszych czy głębszych wjazdów w teren. To tak, jakby np. Paryż w jeden dzień zwiedzać - da się, ale to nie to.

 

... jak przetrwałeś taką wyprawę z czterema BABAMI?

a to jest temat na osobny artykuł :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Temat jeszcze nie tak stary więc chciałbym pogratulować wyprawy, jako że jestem mieszkańcem

tej wyspy już od trzech lat to muszę przyznać że zwiedziliście dużo miejsc w krótkim czasie.

Islandia to bardzo zmienne miejsce jeśli chodzi o pogodę i łatwo się naciąć. Co prawda

latem nie ma takiej tragedii ale za to zimą to co tutaj się dzieje robi duże wrażenie.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ojciec Założyciel

Gratuluję wyprawy i b.ciekawego opisu !

 

Co do brodzenia, to Forster bez kłopotu pokonuje także głębokości ponad 30cm.

Problemem jest tylko to, że przy nieco dłuzszym brodzeniu woda moze dostać się przez odpowietrznik do tylnego dyferencjału.

 

Zamieszczone piękne zdjęcia aż zachęcają, aby odwiedzić Islandię :wink:

 

Tylko skąd wziąć 3 - tygodnie ? :???:

 

Pozdrowienia i raz jeszcze gratulacje !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję wyprawy i b.ciekawego opisu !

 

Co do brodzenia, to Forster bez kłopotu pokonuje także głębokości ponad 30cm.

Problemem jest tylko to, że przy nieco dłuzszym brodzeniu woda moze dostać się przez odpowietrznik do tylnego dyferencjału.

 

Prosiłbym jednak o dokładniejsze informacje, bo też planuję wyjazd na tą Wyspę, a nigdzie tj. w instrukcji obsługi, fachowych czasopismach nie można znaleźć informacji na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście na tym forum opiszę ją tak trochę z punktu widzenia miłośnika Subaru i motoryzacji w ogóle.

Gratuluje znakomitej wyprawy i rownie ciekawego opisu. Oboje z zona przestudiowalismy wszystkie szczegoly. Szczegolnie dziekujemy za swietne fotografie.

Pozdrawiamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zazdroszcze.

mala rada, do spiwora kladziemy sie w samej bieliznie, najlepiej termoaktywnej.

w brew pozorom bedzie chwila moment cieplo.

energia cieplna organizmu nie jest marnowana na ogrzewanie dresu czy czego tam, tylko tworzy balon powietrzny w obrebie spiwora.

ciuchy oczywiscie mozna wygrzac w nogach spiwora co by sie w nie przyodziac bez opuszczania tegoz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero dziś trafiłem na ten wątek...

Super opis i zazdroszczę wyprawy :idea:

Od jakiegoś czasu też mnie korci, aby gdzieś dalej pojechać Subarakiem.. jednak koszty są niemałe :neutral:

 

Bardzo fajne zdjęcia, ale jednego mi na nich brakuje :arrow: wodospadów :idea:

Z opisu wynika, że na Islandii to co krok to piękny wodospad, a tu na zdjęciach ani jednego :twisted::mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

napisalem przeciez "PS. Miłośnikom pięknych okoliczności przyrody polecam galerie " Zajrzyj tam, wodospadow tam jest od groma ;)

 

PS.1 Dzisiaj zauwazylem ze sam Prezes skomentowal foty na picasie. Super :mrgreen:

 

PS.2 Sorki za brak polskich liter, ale jestem teraz na dalekiej polnocy Norwegii. Tak sobie mysle, ze jak wroce to tez opisze ta wyprawe, bo pare ciekawych rzeczy sie juz wydarzylo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jeszcze nie tak stary więc chciałbym pogratulować wyprawy, jako że jestem mieszkańcem

tej wyspy już od trzech lat to muszę przyznać że zwiedziliście dużo miejsc w krótkim czasie.

Islandia to bardzo zmienne miejsce jeśli chodzi o pogodę i łatwo się naciąć. Co prawda

latem nie ma takiej tragedii ale za to zimą to co tutaj się dzieje robi duże wrażenie.

pozdrawiam

 

Wrażenia to tylko na północnej części Islandii, w Reykjaviku i okolicach to mniej śniegu niż Polsce :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...