Skocz do zawartości

Mogłaś moją być KRYZYSOWĄ narzeczoną...


Korton

Rekomendowane odpowiedzi

Coca-Cola w szklanej butelce 0,33 ltr kosztowała wtedy 5 złotych. To było dużo bo oranżada kosztowała 1,4 zł. No ale jaki to był szpan chodzić sobie z butelką Coca-Coli w garści. Coca-Cola właśnie świętowała 50 lecie obecności w Polsce. Ktoś pamięta kto stworzył slogan "Coca-Cola to jest to!" albo "Lepsi piją Pepsi"?

 

Ceny Matchboxów nie pamiętam, byłem już za duży na nie.

 

Kaucja za butelkę po wódce 1 zł.

 

PS. Ja to dopiero jestem stary, @Aga .

Edytowane przez Szürkebarát
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coca-Cola w szklanej butelce 0,33 ltr kosztowała wtedy 5 złotych. To było dużo bo oranżada kosztowała 1,4 zł. No ale jaki to był szpan chodzić sobie z butelką Coca-Coli w garści. Coca-Cola właśnie świętowała 50 lecie obecności w Polsce. Ktoś pamięta kto stworzył slogan "Coca-Cola to jest to!" albo "Lepsi piją Pepsi"?
 
Ceny Matchboxów nie pamiętam, byłem już za duży na nie.
 
Kaucja za butelkę po wódce 1 zł.
 
PS. Ja to dopiero jestem stary, @Aga .
Osiecka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, boy napisał:
9 godzin temu, Szürkebarát napisał:
Coca-Cola w szklanej butelce 0,33 ltr kosztowała wtedy 5 złotych. To było dużo bo oranżada kosztowała 1,4 zł. No ale jaki to był szpan chodzić sobie z butelką Coca-Coli w garści. Coca-Cola właśnie świętowała 50 lecie obecności w Polsce. Ktoś pamięta kto stworzył slogan "Coca-Cola to jest to!" albo "Lepsi piją Pepsi"?
 
Ceny Matchboxów nie pamiętam, byłem już za duży na nie.
 
Kaucja za butelkę po wódce 1 zł.
 
PS. Ja to dopiero jestem stary, @Aga .

Osiecka

Bingo! A ten drugi cytat?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Szürkebarát napisał:

 

Wranglery z Pewexu kosztowały 14 $ a 1$ u cinkciarza 120 albo i 140zł, zależy jak się trafiło. "Żytnia" w Pewexie była po 65 centów.

Dlatego wszystkim tak chwalącym PRL i dzisiejszą biedę warto przypominać pewne fakty  i statystyki. Choćby to że dzinsy kosztowaly  pół pensji.

Wklejone na poprzedniej stronie zestawienie jest bardzo fajne. Pokazuje jak bardzo staniały nie tylko ubrania, ale radia, telewizory itp produkty, nawet samochody. Dziś niezły uzywany samochod to jedna pensja robotnika budowlanego. Za PRLu to taki robotnik na uzywanego malucha musiałby odkladać 10 lat.

Z mieszkaniami za PRL też nie było tak rózowo, jak niektórzy opowiadają. 10, 12 lat czekania albo i dłuzej. Przeludnienie mieszkań było dużo gorsze niż teraz.

Sam załapałem sie jako dzieciak na końcówkę PRLu i pamiętam oczekiwanie i emocje jak przyszła od cioci paczka z Francji. Czekolada, czy guma do żucia, jakiś matchbox, ubrania dla siostry itp. Rzeczy które były u nas niedostepne, albo bardzo słabej jakości, albo były w PEWEXIE jak ktoś miał dolary, a ludzie pracujacy na etacie w państwówce raczej nie mieli. A we Francji to taką paczkę prezentów można było kupić za dniówkę pracownika fizycznego. To dobrze pokazuje róznice miedzy kapitalizmem i socjalizmem. U nas za dniówkę pracownika fizycznego (czy nawet umysłowego czy lekarza) w schylkowym PRLu to można było sobie kupić matchboxa, albo 1/10 dżinsów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrym produktem eksportowym PRLu byli wysokowykwalifikowani pracownicy, pracujacy legalnie zagranicą. Lekarze, inżynierowie. Brali kasę w dolarach, ale i tak jeszcze więcej (w dolarach) zarabiało na nich państwo. To co przywieźli oficjalnie, a mieli płacone na konto, to musieli albo wymienic w banku po oficjalnym kursie, albo kupić coś w PEWEXIE, na tym też zarabiało państwo. Taki pracownik był oszukiwany i wykorzystywany przez państwo kilkukrotnie, na każdym etapie. A i tak taki wyjazd to było coś o czym wszyscy marzyli.  Wujek z ciocią 5 lat pracowali w Libii jako lekarze. Mocno oszczędzając i ciężko pracując zarobili tyle, żeby w PEWEXIE kupić po powrocie Forda Escorta. To też pokazuje jak się świat zmienił i jak socjalistyczne państwo oszukiwało i wykorzystywało ludzi pracy.  Dzisiaj lekarz pracujacy za granicą to nowego Focusa kupi pewnie za 4-6 pensji. A i w Polsce jak dużo pracuje i się postara to też nowego Focusa kupi za kilka pensji.  Dziś za pięcioletnią pracę dwojga lekarzy za granicą to można pewnie ładny dom w duzym mieście kupić i jeszcze zostanie na nową S-klassę, a wtedy starczyło na najtańszego forda z pewexu. W pewexie była nawet dostępna Toyota Camry 2.0 TD, ale kosztowała 3 razy tyle co taki Ford. 

A przecietny człowiek to się cieszył jak w 10 lat na malucha czy trabanta odłożył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, maciek323 napisał:

To co przywieźli oficjalnie, a mieli płacone na konto, to musieli albo wymienic w banku po oficjalnym kursie, albo kupić coś w PEWEXIE

 

 

Nie, od konca lat 60tych z dewizami z konta mozna bylo zrobic co sie chce, w dodatku byly niezle oprocentowane

Mozna bylo wyplacac odsetki w bonach wtedy byl dodatkowy bonus 10procent

Oprocz Pewexu istniala Baltona w ktorej ceny byly nizsze

Przez wiele lat tylko dla marynarzy potem mogli kupowac wszyscy

 

tapatalked

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, FOR CVT napisał:

 

 

Nie, od konca lat 60tych z dewizami z konta mozna bylo zrobic co sie chce, w dodatku byly niezle oprocentowane

Mozna bylo wyplacac odsetki w bonach wtedy byl dodatkowy bonus 10procent

Oprocz Pewexu istniala Baltona w ktorej ceny byly nizsze

Przez wiele lat tylko dla marynarzy potem mogli kupowac wszyscy

 

tapatalked

Pewnie tak było jak mówisz, z tymże mozliwości nabywcze były i tak ograniczone. Szczególnie w zakresie nieruchomości. Np kupujac dom trzeba było oddać do spółdzielni czy zakładu pracy zajmowane mieszkanie itp. Rynek nieruchomości czy nawet pustych działek to było jakieś kuriozum. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maciek323 napisał:

Rynek nieruchomości czy nawet pustych działek to było jakieś kuriozum. 

 

 

Caly okres socjalizmu to bylo jedno wielkie kuriozum  ;)

Ojciec pracowal na statkach PZMu od polowy lat 60tych i nigdy nie mowil marynarka handlowa tylko handlujaca

Tematy dewizowo-handlowo-baltonowskie mam w pamieci do dzis    :mrgreen:

 

tapatalked

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, maciek323 napisał:

Wklejone na poprzedniej stronie zestawienie jest bardzo fajne. Pokazuje jak bardzo staniały nie tylko ubrania, ale radia, telewizory itp produkty, nawet samochody. Dziś niezły uzywany samochod to jedna pensja robotnika budowlanego. Za PRLu to taki robotnik na uzywanego malucha musiałby odkladać 10 lat.

Nie jestem pewny czy to ubrania, telewizory i wódka staniały czy po prostu zmieniono relacje cen.

 

Bo 1 kWh energii elektrycznej kosztowała długie lata 33 grosze, za wodę, ścieki, wywóz śmieci i ogrzewanie w miastach "nie płaciło się" a 3 tygodniowy wyjazd na kolonie dla dziecka "kosztował" 250 złotych. Znajdźcie dzisiaj kolonie dla dziecka w takiej cenie, 

 

Niezły używany samochód za 5000-6000 PLN, bo tyle wynosi miesięczne wynagrodzenie robotnika budowlanego i to przy co najmniej 200 godzinach przepracowanych?! Bez żartów. Za takie pieniądze można kupić kilkunastoletniego rzęcha który nie wiadomo od której strony zacznie się rozpadać. Niezły używany samochód to dla mnie Subaru XV. Ktoś ma ofertę na Subaru XV za 5000-6000 złotych? Taki który jeździ i przechodzi przegląd?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Szürkebarát napisał:

 

Niezły używany samochód za 5000-6000 PLN, bo tyle wynosi miesięczne wynagrodzenie robotnika budowlanego i to przy co najmniej 200 godzinach przepracowanych?! Bez żartów. Za takie pieniądze można kupić kilkunastoletniego rzęcha który nie wiadomo od której strony zacznie się rozpadać. Niezły używany samochód to dla mnie Subaru XV. Ktoś ma ofertę na Subaru XV za 5000-6000 złotych? Taki który jeździ i przechodzi przegląd?

Tutaj mam inne zdanie niz Ty, ale to już znakomity socjolog Karol Marks napisał że "byt określa świadomość". Więc co dla mnie biednego jest niezłym samochodem używanym, rozumiem że dla innych jest złomem i rzęchem. Mam znajomych którzy auto starsze niz 3 letnie i mające mniej niz 500 koni uważają za nie godne aby nim jeździli "bo źle sie czują w takim zlomie". To normalne, kwestia perspektywy. Co do kilkunastoletnich aut, czy nawet starszych mam też inną perspektywę. Nieraz i te tanie bywają solidne i wspaniale utrzymane, z niskim przebiegiem. Oczywiście 90% aut za 5 tys zł jest jeżdżącym złomem, pozostaje jednak te 10% które złomem nie jest. 700 tys km zrobiłem kilkunastoletnimi peugeotami wartymi max 10 tysięcy i nigdy nie wróciłem na lawecie.

Dla mnie używany Subaru XV to pojazd dla zamożnej burżuazji. Jak będę miał kiedyś już te 6-7 mieszkan na wynajem lub więcej to z przyjemnością sobie taki kupie albo jeszcze lepiej 5 letniego outbacka. No, ale to wszystko kwestia perspektywy i wyborów życiowych. Są ludzie którzy mieszkają na wynajętym, ale najnowsza BMW 5 w leasingu musi być. Znam i takich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy obecnych cenach katalizatorów, dowolny jeżdżący złom osiąga cenę 5-6k. Nie ma w tej cenie czegoś, co zasługiwałoby na nazwę "niezły samochód używany". Wyjątki potwierdzające regułę są tylko wyjątkami i budowanie percepcji na ich podstawie jest błędem. 

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, skwaro napisał:

Przy obecnych cenach katalizatorów, dowolny jeżdżący złom osiąga cenę 5-6k. Nie ma w tej cenie czegoś, co zasługiwałoby na nazwę "niezły samochód używany". Wyjątki potwierdzające regułę są tylko wyjątkami i budowanie percepcji na ich podstawie jest błędem. 

90% tanich aut juz dawno nie ma katalizatora, względnie najtańszy zamiennik. W Warszawie jest conajmniej kilka komisów które głównie żyją z tego że kupują auta za gotówkę, wycinaja katalizator, cos tam wstawiaja (nie wiem czy zamiennik czy rurę) i dalej puszczają auta w podobnej cenie, lub niewiele drożej. Plus setki handlarzy którzy trudnią się wyłącznie tym. 

Zresztą nawet oryginalne fabryczne katalizatory zazwyczaj kosztują w skupie 1000 max 1500zł. Zatem to nie rzutuje aż tak na cenę auta, nawet jeśli jest org. katalizator. Ceny rzędu kilku tysięcy za katalizatory to unikalna kwestia, hybrydy, stare V8 Audi, lexusa czy BMW, ułamek rynku, one nie licząc aut posiadanych przez zamożnych fanatyków marki to oryginalnych katalizatorów też dawno nie mają....

 

Kolega sprzedawał bardzo zadbaną Almerę, z org niskim przebiegiem, org katalizatorem, doinwestowaną, prawie bez rdzy, 13 lat w jednych rękach, z LPG, 2 miesiące wystawiał i finalnie sprzedał za 3200zł.  

Złom można kupić i za 10 i za 20 tysięcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, maciek323 napisał:

auto starsze niz 3 letnie i mające mniej niz 500 koni uważają za nie godne aby nim jeździli

Mój Szary Mnich jest starszy niż 3 lata i ma mniej koni niż 500. Jeżdżę nim nie tylko z godnością ale nawet z przyjemnością choć ostatnio, z powodu cen benzyny nieco mniejszą. :hi:

 

Doprecyzowanie, że 90% kilkunastoletnich aut za 5000 zł jest jeżdżącym złomem zupełnie zmieniło wydźwięk naszej dyskusji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Szürkebarát napisał:

 

Doprecyzowanie, że 90% kilkunastoletnich aut za 5000 zł jest jeżdżącym złomem zupełnie zmieniło wydźwięk naszej dyskusji.

No tak, można dodac ze pewnie 70-80% aut w cenie do 10 tysięcy też jest złomem, w ktory na już trzeba by włozyc 5-10 tysiecy złotych zeby wogole bezpiecznie jeździć, nie mówiąc o komforcie i pewności że się dojedzie.

 

Dla świadomych użytkowników i nabywców zostaje jednak zawsze te 10% aut do 5 tysięcy i 20% aut do 10 tysięcy złotych które można bezpiecznie nabyć i cieszyć się z ich użytkowania. Zatem da się za jedną pensję robotnika kupić dobre auto używane. Oczywiście trzeba mieć do tego czas, wiedzę i pewnie trochę szczęścia. Znać rynek, znać sztuczki handlarzy, odpuścic nierealne wymagania itp. Ale da się.

 

Ale z drugiej strony  np wśrod 3-7 letnich BMW za 100-200 tysięcy złotych  liczba min, aut ostro powypadkowych, z przeszczepianym VINEM, popowodziowych też jest potężna. Jak się człowiek nie zna, pozałuje na oplaty dla specjalistów od sprawdzania to i 200 tysiecy utopi w auto które potem okazuje się ulepem. Częste historie.  A kupić ulepa za 200 tysięcy to gorzej niż ulepa za 5 tysiecy, przynajmniej dla mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maciek323 napisał:

Dla świadomych użytkowników i nabywców zostaje jednak zawsze te 10% aut do 5 tysięcy i 20% aut do 10 tysięcy złotych które można bezpiecznie nabyć i cieszyć się z ich użytkowania. Zatem da się za jedną pensję robotnika kupić dobre auto używane. Oczywiście trzeba mieć do tego czas, wiedzę i pewnie trochę szczęścia. Znać rynek, znać sztuczki handlarzy, odpuścic nierealne wymagania itp. Ale da się.

Znając mentalność rodaków będą się starali kupić samochód za pół pensji robotnika i jakoś to będzie. Przecież jeżdżą tylko do pracy, niedaleko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, maciek323 napisał:

90% tanich aut juz dawno nie ma katalizatora, względnie najtańszy zamiennik. W Warszawie jest conajmniej kilka komisów które głównie żyją z tego że kupują auta za gotówkę, wycinaja katalizator, cos tam wstawiaja (nie wiem czy zamiennik czy rurę) i dalej puszczają auta w podobnej cenie, lub niewiele drożej. Plus setki handlarzy którzy trudnią się wyłącznie tym. 

Zresztą nawet oryginalne fabryczne katalizatory zazwyczaj kosztują w skupie 1000 max 1500zł. Zatem to nie rzutuje aż tak na cenę auta, nawet jeśli jest org. katalizator. Ceny rzędu kilku tysięcy za katalizatory to unikalna kwestia, hybrydy, stare V8 Audi, lexusa czy BMW, ułamek rynku, one nie licząc aut posiadanych przez zamożnych fanatyków marki to oryginalnych katalizatorów też dawno nie mają....

 

Kolega sprzedawał bardzo zadbaną Almerę, z org niskim przebiegiem, org katalizatorem, doinwestowaną, prawie bez rdzy, 13 lat w jednych rękach, z LPG, 2 miesiące wystawiał i finalnie sprzedał za 3200zł.  

Złom można kupić i za 10 i za 20 tysięcy.

Widocznie znacznie się różnimy w rozumieniu pojęcia "niezłe". Dla mnie auto, które nie jest w stanie przejść legalnie przeglądu, bo ma wycięty katalizator się pod to pojęcie nie łapie. I nie trzeba  do tego wcale nie wiadomo jakiego auta. Nawet stare Forestery turbo pierwszej generacji z kompletnie zjedzonymi kielichami to spory wydatek, bo sam sprawny kat w pewnym momencie kosztował 3500 (nie wiem czy nadal po tyle chodzą). A wyjątek potwierdzający regułę - patrz wyżej, zdarzają się okazje, ale nie należy tego traktować jako normę tylko ewenement.

  • Lajk 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, skwaro napisał:

Dla mnie auto, które nie jest w stanie przejść legalnie przeglądu, bo ma wycięty katalizator się pod to pojęcie nie łapie.

Jeżeli tylko silnik nie chleje oleju więcej jak benzyny, to najtańszy kat za 200zł wystarczy żeby się w emisji zmieścił (euro2). Co prawda po roku już pewnie się rozpadnie, ale kogo to obchodzi...

 

6 godzin temu, skwaro napisał:

sam sprawny kat w pewnym momencie kosztował 3500

Nie wiem jak cenią się obecnie jako sprawne, ale na skupie 2000-2200 za kata z downpipe dają.

Edytowane przez st981777
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lipiec - spadek wniosków kredytowych na kredyty hipoteczne o 70% licząc rok do roku.

Deweloperzy w większosci lokalizacji dają upust conajmniej 5-7% wzgledem ceny ze stycznia 2022. A przecież koszty poszły im do góry od stycznia i to znacznie.

No nic, otwieramy popcorn i obserwujemy dalej. Czekamy na spadki dwucyfrowe na nieruchomościach i to z "2" na początku. Powiecie że dużo? Wcale nie dużo. Spadek nawet o 25% to raptem powrót do cen sprzed 3/4 lat. Kto powiedział że nieruchomosci maja być droższe 3 lata temu? jakie prawo ekonomii, biologii czy fizyki na to wskazuje? Sztucznie się wywindowały, to teraz naturalnie opadną.

Licząc ceną w dolarach lub siłą nabywczą pieniądza zwanego złotówką to spadek cen już jest spektakularny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, maciek323 napisał:

Spadek nawet o 25% to raptem powrót do cen sprzed 3/4 lat.

:drool:

 

27 minut temu, maciek323 napisał:

Kto powiedział że nieruchomosci maja być droższe 3 lata temu? jakie prawo ekonomii, biologii czy fizyki na to wskazuje?

 

Prawo Blixtena :dance:

 

 

:biglol:

 

 

 

 

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Blixten napisał:

:drool:

Prawo Blixtena :dance:

 

Nie uczyli mnie na studiach, ale wiedza w każdej dziedzinie ewoluuje. Może szykuje się nam nowy Nobel z ekonomii. :)

 

A tak na prawdę to niemal darmowy kredyt przy zerowych stopach plus covidowe "HELICOPTER MONEY" rozgrzały ten rynek do czerwoności. Bardzo wielu nawet drobnych przedsiębiorców czy JDG jak dostało ten 1-2 mln zł za nic (za postój, czy rzekomy postój) no to rzuciło się na mieszkania, żeby kupić coś inwestycyjnie, czy na wynajem. Sam znam kilku takich, np facet który kupił w styczniu mieszkanie po mojej babci, jakiś drobny przedsiębiorca z prowincji, powiedział że kupuje trzecie mieszkanie w ciągu kilku miesięcy. Wygórowana cena rzędu 17 tysiecy złotych za metr go nie odstraszyła, dzień po dodaniu ogłoszenia przyjechał obejrzał nie targował się, przywiózł na drugi dzień do notariusza pół bańki gotówką, zapłacił.  W sumie jakby mi rząd dał milion czy dwa, to też bym tak kupował nie patrząc na cenę. Tacy ludzie i takie sytuacje napędziły ten rynek w sposób nienaturalny. Ale na razie się to raczej skończyło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maciek323 napisał:

A przecież koszty poszły im do góry od stycznia i to znacznie.

z tym, ze nie do końca. Część cen materiałów spada. Mniej roboty na rynku więc podwykonawcy też zaczynają obniżać ceny, które napompowali bo mogli. Przykład z trwającego przetargu - wykop tańczy o 20% niż w marcu kiedy inwestor robił pierwsze przymiarki. A wykop psory 7600m2 i 4m głębokości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, STIFF napisał:

z tym, ze nie do końca. Część cen materiałów spada. Mniej roboty na rynku więc podwykonawcy też zaczynają obniżać ceny, które napompowali bo mogli. Przykład z trwającego przetargu - wykop tańczy o 20% niż w marcu kiedy inwestor robił pierwsze przymiarki. A wykop psory 7600m2 i 4m głębokości.

Czyli ceny mogą spadać jeszcze więcej niz przewidywałem. :)

Nie znajac szczegółów zawsze sądziłem że deweloperska mantra "o stale rosnących kosztach" to bajeczki aby wciskać swoje przewartościowane inwestycje naiwniakom. Działki nawet w dobrych miejscach też nie będą stale drożeć i nie drożeją, a raczej tanieją. A jeśli głupi deweloper kupił jakąś działkę na górce cenowej, to już jego problem. Ewentualnie banku który go kredytuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...