Skocz do zawartości

Temat juz nie aktualny.


ComeToDaddy

Rekomendowane odpowiedzi

I zaprowadził Go na Słowacje, gdzie przyłączył sie do grupy wędrownych cyganów. Resztę zycia spędziłby pewnie wyrabiając cynowe patelnie gdyby nie.......

 

stwierdził po pewnym czasie, że tak dalej być nie może, ponieważ jego wnętrze rozrywał ból egzystenji, bedący wynikeim świadomości, że nie może schować się przed otaczającym światem jak jeden bohater, bo nie mógł realizować swojej pasji więc odłaczył się od trupy w celu odnalezienia mitycznego Cossiego o którym legendy były przekazywane przez gawiedź...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak trafił do pewnego czeskiego mechanika samochodowego na służbę. Początki były trudne i doznał wielu upokorzeń traktowania na obczyznie. Na początek mógł podawać klucze do 10 włącznie. Potem przyszły większe rozmiary ale na swój pierwszy "przekręt" miał czekać jeszcze długo. Tymczasem był świadkiem sekcji wielu zwłok różnych modeli Skody. Przełom nastąpił gdy pewnego popołudnia, gdy już trzymał w jednej ręce miotłę a w drugiej telefon z wześniej wybranym numerem do tutejszego domu uciechy, wjechała na podwórze z wielkim rozmachem tajemnicza Fabia, z której wysiadł nieznajomy.

-DZień dobry, mam na imię Zbigniew....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...to co zawsze - zaczął Zbigniew. Gdy usłyszał to główny majster zakładu, Vaclav, głośno krzyknął do Niego - 3 magnetyzery i bulbulator ! ...

 

w jego oczach mozna było zobaczyć: rządzę mordu za takie pastwienie się nad biedna skodzianą, ale by nie pogarszać swej sytuacji bo za oknem warsztatu na termometrze -30 widniało, ostatnimi siłami zdrowego rozsądku zmusił sie do wykonania operacji wszczepienia tych "cudownych" dodatków w silnik SDi, choć jego serce krawiło....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... żeby jednak nie zaprzedać całkiem swych szlachetnych ideałów, oprócz magnetyzerów i turbinki Kowalskiego, nic nikomu nie mówiąc, gratis dokonał także paru innych modyfikacji.

- Jak już... to niech naprawdę jeździ! - szepnął z diabolicznym błyskiem w oku, rozwiercając cylindry.

Turbosprężarka, kute tłoki, całkiem nowa elektronika... Pracował bez wytchnienia całą dobę - a lista zmian rosła i rosła. Wciąż jednak nie był zadowolony. W końcu westchnął, piłką do metalu pociął blok cylindra na cztery, dołożył jeszcze dwa cylindry znalezione w składziku za warsztatem - i złożył to wszystko poziomo i przeciwbieżnie.

Jeszcze prysnął silnik srebrolem..., zamaskował spaw nalepką "Vaclav-Tuning" (dodającą 11,5 KM)... i zasnął, skulony w kącie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następnego dnia rano do warsztatu po odbiór auta przyszedł Zbigniew. Rozejrzał się, ale nikogo nie byłe, za to na środku, w świetle jupiterów stała jego Skodzina. Doszedł do wniosku, że sprawdzi czy mechanicy wreszcie wywiązali się ze swoich obowiązków. Usiadł, zapalił. Silnik chodził trochę dziwne - to pewnie przez mróz- pomyślał.

-Zobaczymy czy pedał gazu wreszcie stawia opór przy naciśnięciu - powiedział pod nosem Zbyszek. Sprzęgło, jedynka, gaz i puszczenie sprzęgła.

Jednak dalej jest jak masło - pomyślał rozczarowany klient, ale to była jego ostatnia myśl. Fabia osiągając prawię prędkość światła przebiła się przez ścianę warsztatu i wkomponowała w sąsiadujący budynek...

 

:twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Huk walących się ścian obudził naszego bohatera. Zerwał się na równe nogi...

- Dobrze, że oprócz silnika wzmocniłem też trochę konstrukcję puszki - pomyślał, patrząc na znikającą w oddali Skodę - Inaczej chłopak by sobie krzywdę zrobił...

Miał satysfakcję, choć w gruncie rzeczy o modyfikacjach nadwozia zdecydował przypadek. Po prostu - intercooler nie mieścił się pod fabryczną maską, więc trzeba było zaadaptować przód od starego transportera "Topaz", kupionego niegdyś przez pana Vaclava okazyjnie, z demobilu armii czechosłowackiej.

- No, nieźle - szepnął tymczasem do siebie Zbigniew, gdy krew po starcie znów napłynęła mu do głowy, a czarne plamki przestały wirować przed oczami - Jakieś wyjątkowo fajne magnetyzery dali tym razem... Ze stojącego odchodzi wyraźnie lepiej, a z rolowanego też powinno być całkiem-całkiem... Jak nie - to każę dołożyć jeszcze niebieską diodkę i mocniej przyciemnić szyby - postanowił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale w wyniku tego oto wypadku powstsała szczelina w budynku przez która zobaczył coś dziwnego (kawałek białego elementu bliżej nie znanego pochodzenią), więc popędził do warsztatu i wziął majzel i młot i zaczął kuć w ścianie, jego mięśnie napięte do granic wytrzymałości zaczynały boleć ale w głowe ciągle słyszał ukochaną melodię, która nie pozwalała mu zaprzestać działania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbigniew prawie spóźnił się do pracy. Zakład pogrzebowy otwierał zawsze przed czasem i wychodził gdy już ostatni klient opuścił jego skromne mury. Ach, westchnął, po ostatnich modyfikacjach Vaclava (chociaż może nie Vaclava tylko jego uczniaka, who de [moderator czuwa] is ten uczniak ?) wykosi konkurencję w okolicznych miestach. Jutro zawiezie swoje cudo do znajomego lakiernika i każe - poza klepaniem i polerą ogólną - zrobić grawerkę "ostatni slajd" , nie to musi być coś przyciągającego klientelę pomyślał i zatopił się w myślach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ale ponieważ wypadek odcisną na nim swe piętno, tak wyraźnie jak płacz dziecka podczas porannej modlitwy w zakonie jezuitów, że podczas prób myślenia znieruchomiał. Jak by wewnętrzny potok impulsów elektrycznych trafił na rondo bez wyjazdu. Na szczęście sprzątaczka Eva go znalazła i zadzwoniła do szpitala gdzie trafił na długi, długi czas.

 

Tym czasem nasz dzielny bohater właśnie powiększył szczelinę w murze do rozmiarów piłki do skakania, a jego oczom ukazał się…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...jakiś dziwny i nietypowy przyrząd...

 

...najwyraźniej kiedyś nadający się do jeżdżenia...

 

Ale to musiało być dawno. Na pewno przed zderzeniem z Jumbo Jetem na 11 tysiącach metrów. Ślady tego incydentu wciąz dawało się zauważyć. Kilku innych zresztą też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Własciciel posesji z ruiną i Skodą dał się przebłagać, widząc spaniele oczy naszego bohatera. "105" zmieniła pana nawet tanio... za worek ziemniaków, nakopanych nocą na polu dziedzica Havranka, dwie kuropatwy - które padły od wyziewów, podczas lakierowania jakiegoś Wartburga, oraz za obietnicę wzięcia na sobotnią zabawę brzydkiej córki gospodarza.

I już następnego dnia nasz bohater mógł wziąć się do roboty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...a od czasu do czasu podnosił wzrok na wiszący na ścianie warsztatu plakat.

 

Tam pysznił się ON. Piękny i dumny. Silny i delikatny zarazem. Wzór.

 

Po prostu - Ford.

 

Z niewielkimi literkami na klapie, układającymi się w nazwę, budzącymi w duszy naszego bohatera jakieś dziwne, romantyczne tęskonoty: "Fiesta".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...