Jump to content

Sprzęgło - czy warto kupić tani zamiennik?


subie123

Recommended Posts

Witam,

w Foresterze SF 2.0 125KM 2001 padło mi sprzęgło. Czy Waszym zdaniem warto kupić jakiś zamiennik za ok.400zł (jeśli tak to jaki?) czy lepiej dołożyć do czegoś lepszego? Samochód już ma swoje lata i wymaga przede wszystkim naprawy progów, wymiany rozrządu, zawieszenia dlatego zastanawiałem się nad jego sprzedażą. Komuś na pewno by odpowiadał taki wóz pod kątem jakiegoś projektu, ale narazie decyzja o sprzedaży nie została podjęta. Zakup oryginału za ponad 1000zł trochę mija się z celem, podobnie jak również zakup zamiennika, który rozleci się po kilku miesiącach. Samochód jest użytkowany normalnie na krótkie dojazdy do 10-20km, więc może jest to też jakiś czynnik przemawiający za wyborem konkretnego modelu sprzęgła. 

Przy okazji zapytam czy  na moim miejscu zainwestowalibyście te 7-10tys.zł w remont tego samochodu czy raczej poszukalibyście Forestera w lepszym stanie? Wiem, że jest teraz trudno znaleźć coś sensownego, a za sprowadzenie zadbanego egzemplarza z Włoch/Szwajcarii trzeba zapłacić dużo powyżej ceny rynkowej. Z drugiej strony fajnie byłoby znaleźć coś nowszego z Turbo, czyli mam tu na myśli SG 2.5XT 230KM.  

 

Z góry dziękuję za odpowiedzi!

Link to comment
Share on other sites

Dwa lub trzy lata temu zmieniłem oryginalny zestaw Exedy na docisk, tarcze, łożysko oporowe Luk.

To był najgorszy wybór w doborze części do Forestera odkąd go mam, 10 lat.

Wydałem na ten szit chyba ok 800 czy 1000 zł.
Zestaw Exedy był w granicach 1800-2000 zł.
Teraz bardzo żałuję ponieważ zastanawiam się nad wymianą całego zestawu z powrotem na Exedy.

Sprzęgło chodzi ciężej, ślizga się przy gwałtownym starcie, łożysko oporowe od samego początku piszczy i hałasuje.
Sama praca sprzęgła jest mało precyzyjna i irytująca.

Wybór zależy do Ciebie.
Zależy czy wiążesz przyszłość z Foresterem czy chcesz go "dojeździć"

Sprzęgła za 400 zł nie odważyłbym się założyć, choć sam nie zawsze kupuję części z górnej półki.
Może się okazać że po paru, albo kilkuset kilometrach staniesz i wydasz więcej na lawetę żeby wrócić do domu.


Link to comment
Share on other sites

No właśnie nie wiem jeszcze co zrobić,  bo w zasadzie samochód służy do jazdy po okolicznych dziurawych drogach i świetnie się sprawdza zwłaszcza zimą. Trochę niepokoi mnie to, że przy przebiegu 270tys. z czego 130tys. było na LPG nie były regulowane luzy zaworowe. Niestety samochód należy do mojego ojca, którego wiedza zatrzymała się na samochodach z lat 80. i uważa, że skoro nic się nie tłucze to zawory nie wymagają regulacji. Ja nie jestem specjalistą, ale raczej nie bez powodu temat luzów zaworowych jest bardzo popularny na tym forum. Do niedawna samochód jeździł świetnie dopóki pewien Janusz Mechanik nie podjął się naprawy wydechu, co skutkowało koniecznością wymiany tylnej belki, a później ustawienia zbieżności. Z kolei za ustawianie zbieżności zabrał się kolejny idiota, który pochwalił się, że "poprawił fabrykę i coś tam ponacinał" i teraz samochód prowadzi się tragicznie.  

 

Link to comment
Share on other sites

Regulacja zaworów w tym silniku oparta jest na śrubkach, jak w Maluchu.

Mi to zajmuje na spokojnie dwie godziny.

Subaru jest normalnym samochodem, nie potrzebuje specjalistycznego serwisu, tylko dobrego mechanika który ma głowę na karku.
Przykro mi że trafiłeś na druciarzy albo amatorów.
Szkoda auta, bo to są naprawdę pancerne samochody wystarczy trochę zadbać i odpowiednio serwisować a odwdzięczają się bezawaryjną jazda.

U mnie mój Forek ma dożywocie.
Takich aut już nie robią, teraz tylko plastik, trochę ryżu i ogrom elektroniki z którą mało kto sobie radzi.

Link to comment
Share on other sites

Wiem właśnie, że ten silnik jest bardzo tani w eksploatacji i nie warto szukać pseudo oszczędności. Pytanie czy warto w ogóle wyremontować ten samochód i dalej jeździć skoro nawet zawory nie były regulowane... Jakie jest Twoje zdanie? 

Link to comment
Share on other sites

Wszystko zależy od kosztów.
Policz w głowie ile jest wart Twój Forester w aktualnym stanie ( pojęcie względne ) każdy ceni swoje auto innaczej.

Kolejne liczenie ile masz do włożenia aby był sprawny i bezpieczny.

Zobacz czy to nie przekroczy wartości sprawnego w miarę wyglądającego Forestera z tego rocznika.

Lub czy nie zbliżysz się kwotowo do Twojego wymarzonego SG.

Pamiętaj że każdy kolejny używany samochód wymaga inwestycji.
Mało kto w Polsce sprzedaje auta Tip-Top bez wkładu.
Wiadomo każde nowe auto równa się pakiet startowy - rozrząd, oleje, płyny, filtry itp.
Pewnie tarcze, klocki itd.

Nie mam odpowiedzi na Twoje pytanie.
Sam musisz sobie odpowiedzieć.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie już myślałem pod tym kątem, bo nawet do egzemplarza w dobrym stanie musiałbym dołożyć na start trochę, więc koszty byłyby zbliżone do 20tys.zł. Dlatego rozważam jakiś remont, ale z drugiej strony jest to ładowanie pieniędzy w gówno. Forestera SG w Turbo i tak planuję kupić, żeby mieć więcej przyjemności z jazdy. Mam też Imprezę GH 2.0 150KM, ostatnio wsadziłem trochę pieniędzy w ten samochód, ale wymaga jeszcze poprawek blacharskich. Trochę żal go sprzedawać, bo biorąc pod uwagę ceny tego samochodu oscylujące w przedziale 15-20tys, uważam, że lepiej zostawić ten samochód, bo póki co jeszcze jeździ bez zarzutów. 

Link to comment
Share on other sites

Odnośnie tego Forestera 2,5XT, to rozważam zakup auta z uszkodzonym silnikiem, żeby zrobić remont w dobrej firmie i mieć niezawodny samochód. Tylko tutaj niestety taka zabawa będzie kosztować pewnie z 40tys.zł (samochód + remont), ale nie sądzę, że ktoś sprzeda takiego Forestera w bardzo dobrym stanie za 30tys.zł. Wydaje mi się, że opcja z remontem wyjdzie jednak korzystniej niż zakup losowego samochodu + wydanie kasy na kogoś kto się dobrze zna na Subaru przy oględzinach + wymiana rozrządu, regulacja zaworów. Co o tym myślisz? 

 

Link to comment
Share on other sites

Ja bym kupił sprawne auto w dobrym stanie i zbierał kasę do skarbonki na czarną godzinę.

Jak kupisz auto z uszkodzonym silnikiem nigdy nie wiesz czy motor uda się uratować.
Okaże się, że musisz kupić drugi słupek, który także będzie w niewiadomym stanie.

I wtedy możesz stwierdzić :
Trzeba było jeździć dalej wolnossącym Foresterem SF.

Link to comment
Share on other sites

Moje 5 groszy: od dawna używam starszych*samochodów. Wiadomo ze co nieco trzeba na początku wpompować żeby autko sprawowało się należycie (dotyczy to każdego starszego samochodu). Póki co nie narzekam, wszystkie złomki które używałem (i używam) odwdzięczają się bezawaryjną eksploatacją, jedynie wymieniałem rzeczy które normalnie się zużywają. Największym kosztem dziś jest blacharka, mechanikę można powoli dopieszczać i będzie dobrze. Jestem w tej dobrej sytuacji ze mogę sobie na takie rzeczy pozwolić, i jeśli kogoś na to stać to jestem za trzymaniem staruszka i używaniem go normalnie-naprawdę stare zadbane samochody są niezawodne. Jeśli jednak trafimy strucla w którym nie ma do czego spawać to masakra (tez przerabiałem wtopę). Pomijam oczywiście względy prestiżowe - ja po prostu lubię proste rozwiązania, a te zazwyczaj są w starszej motoryzacji. Jak już było wspomniane: policz sobie budżet i na tej podstawie zdecyduj czy poradzisz finansowo-staruszek wymaga troski, a jeśli zgnije to często taniej go odstrzelić i zainwestować w cos co rokuje.

* - w moim rozumieniu :)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Max 84 napisał(a):

Ja bym kupił sprawne auto w dobrym stanie i zbierał kasę do skarbonki na czarną godzinę.

Jak kupisz auto z uszkodzonym silnikiem nigdy nie wiesz czy motor uda się uratować.
Okaże się, że musisz kupić drugi słupek, który także będzie w niewiadomym stanie.

I wtedy możesz stwierdzić :
Trzeba było jeździć dalej wolnossącym Foresterem SF.

Do niedawna na OLX itp. widziałem masę ogłoszeń z doinwestowanymi Foresterami/Imprezami. Teraz już takich ogłoszeń nie ma... Wydaje mi się jednak, że większość z tych ogłoszeń była fakowych z podstawionymi fakturami za części i naprawę od znajomych. Zresztą dla kogoś kto prowadzi warsztat nietrudno jest zrobić tego typu akcje. Nie sądzę, że ktoś robiłby remont silnika za 10-20tys.zł, remont zawieszenia + masa innych napraw, przekraczających łącznie wartość auta, żeby po kilku miesiącach je sprzedać za cenę 30% wyższą od ceny rynkowej...

Dlatego uważam, że znalezienie Subaru z Turbo, które zrobi bez remontu więcej niż 50tys. km graniczy z cudem. Cześć ludzi w ogóle nie dba o silnik, cześć nie potrafi i w efekcie jest problem kupić coś sensownego.

 

Ja mam też Imprezę GH 2.0 150KM i żal mi jej sprzedawać pomimo tego, że wymaga dużego wkładu w blacharkę. Uważam, że skoro mechanicznie jeszcze jest wszystko OK to trzeba korzystać z samochodu. Chciałem kupić coś z Turbo tylko dla większej przyjemności z jazdy. Najchętniej kupiłbym Imprezę WRX GD, ale wydaje mi się, że trudniej znaleźć zadbanego WRX-a niż Forestera. 

Edited by kubaxc332
  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, tremba napisał(a):

Moje 5 groszy: od dawna używam starszych*samochodów. Wiadomo ze co nieco trzeba na początku wpompować żeby autko sprawowało się należycie (dotyczy to każdego starszego samochodu). Póki co nie narzekam, wszystkie złomki które używałem (i używam) odwdzięczają się bezawaryjną eksploatacją, jedynie wymieniałem rzeczy które normalnie się zużywają. Największym kosztem dziś jest blacharka, mechanikę można powoli dopieszczać i będzie dobrze. Jestem w tej dobrej sytuacji ze mogę sobie na takie rzeczy pozwolić, i jeśli kogoś na to stać to jestem za trzymaniem staruszka i używaniem go normalnie-naprawdę stare zadbane samochody są niezawodne. Jeśli jednak trafimy strucla w którym nie ma do czego spawać to masakra (tez przerabiałem wtopę). Pomijam oczywiście względy prestiżowe - ja po prostu lubię proste rozwiązania, a te zazwyczaj są w starszej motoryzacji. Jak już było wspomniane: policz sobie budżet i na tej podstawie zdecyduj czy poradzisz finansowo-staruszek wymaga troski, a jeśli zgnije to często taniej go odstrzelić i zainwestować w cos co rokuje.

* - w moim rozumieniu :)

Ja uważam, że zakup nowego samochodu ma sens tylko wtedy gdy ktoś planuje dużo jeździć, min. 30tys. km rocznie. Wtedy taka inwestycja ma sens. Z kolei stare auta są idealne do jazdy w promieniu 20km od domu. Nie przejmujesz się wtedy za bardzo, że np.: zepsuje się rozrusznik czy coś innego. Inna sprawa, że stare samochody po dobrym przeglądzie są pewniejsze niż te nowe wynalazki naszpikowane elektroniką. 

Link to comment
Share on other sites

30 minut temu, kubaxc332 napisał(a):

stare auta są idealne do jazdy w promieniu 20km od domu

Moja praktyka świadczy inaczej, ponad 20 letnim autem zwiedziłem pół Europy bezawaryjnie. Mam ponad 40 letniego merca i w każdej chwili jestem gotowy jechać gdziekolwiek bez stresu. Stare japonce tez dają rade. Ale jak pisałem wcześniej wymaga to pewnego wkładu na początek. Oczywiście każdy musi liczyć siły na zamiary po swojemu, ja po prostu lubię starsze samochody i godzę się na pewne inwestycje które nie wszystkim muszą się wydawać logiczne :). Ale tak przynajmniej wydaje środki w sposób który mnie cieszy :D.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, tremba napisał(a):

Moja praktyka świadczy inaczej, ponad 20 letnim autem zwiedziłem pół Europy bezawaryjnie. Mam ponad 40 letniego merca i w każdej chwili jestem gotowy jechać gdziekolwiek bez stresu. Stare japonce tez dają rade. Ale jak pisałem wcześniej wymaga to pewnego wkładu na początek. Oczywiście każdy musi liczyć siły na zamiary po swojemu, ja po prostu lubię starsze samochody i godzę się na pewne inwestycje które nie wszystkim muszą się wydawać logiczne :). Ale tak przynajmniej wydaje środki w sposób który mnie cieszy :D.

Ja nie uważam, że stare auta nie nadają się w długie trasy. MIałem na myśli to, że np.: taki Forester sprawdza się idealnie do tzw.: jazdy do sklepu, bo z reguły takie auta z racji wieku nie są już w dobrym stanie a szkoda jest męczyć nowe auto. Dlatego inwestycja w nowy samochód ma sens przy dużych przebiegach, bo żeby stare auto przejechało trasę bezawaryjnie wymaga dobrego przeglądu i dużych inwestycji. Niewiele jest ludzi, którzy kupią stary samochód za 10tys.zł i wsadzą w niego 20tys.zł, żeby był w pełni sprawny. Przede wszystkim chodzi mi od początku o to, że zakup nowego samochodu nie ma sensu jeśli nie masz zamiaru nim odpowiednio dużo jeździć. 

Z ekonomicznego punktu widzenia najkorzystniej jest zmieniać auto co około 1 rok, żeby nie tracić pieniędzy na serwis. To jest idealne rozwiązanie dla ludzi, dla których  samochód jest tylko środkiem transportu.

Link to comment
Share on other sites

15 minut temu, kubaxc332 napisał(a):

Niewiele jest ludzi, którzy kupią stary samochód za 10tys.zł i wsadzą w niego 20tys.zł, żeby był w pełni sprawny.

Przesadzasz z tymi kwotami :coffee:

Link to comment
Share on other sites

W dniu 8.05.2023 o 17:53, kubaxc332 napisał(a):

Czy Waszym zdaniem warto kupić jakiś zamiennik za ok.400zł (jeśli tak to jaki?) czy lepiej dołożyć do czegoś lepszego?

do swojego OBK założyłem kompletne sprzęgło Blueprint, po 30kkm musiałem to wyrzucić bo się jeżdzić nie dało, jak się tylko wszystko nagrzało, to każde ruszenie z miejsca samochodem było z poszarpywaniem. Wymieniłem na kompletny zestaw LUKa i jest OK.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Ale kompletnie nie było opcji ruszyć bez szarpania? Inna sprawa, że ten forek służy do jazdy głównie do sklepu po okolicznych dziurach i rocznie robi 5-7tys. km. Z tego powodu inwestycja w OE średnio się opłaca, ale też nie ma sensu płacić za robociznę kilka stów, jeśli sprzęgło miałoby się rozjebać po kilku tysiącach.

Link to comment
Share on other sites

Jak opisywałem kilka razy, u mnie ASO wymieniło sprzęgło przy 200kkm na OEM (tak miałem taki głupi pomysł i do nich pojechałem...)

oczywiście bez toczenia koła i bez łapy, źle działało od początku, reklamowałem x2 ale ASO jak zwykle miało w d...

i twierdziło że jest OK, rozwaliło się po 14 miesiącach i 20kkm,

założyłem w zaprzyjaźnionym warsztacie sprzęgło Ashika razem z łapą, i 150kkm ma już zrobione, za połowę ceny z ASO...

Edited by artaa
Link to comment
Share on other sites

Wszystko jest uzależnione od stanu auta, jego wieku, sentymentu  itp. Jeżeli masz stare auto ale zadbane i wychuchane i ma u Ciebie dożywocie można się o OEM pokusić. Jeżeli masz pordzewiałego cieknącego sztrucla którego przyszłość w twoich rękach jest niepewna ( złom lub sprzedaż w najbliższym czasie ) to  raczej nie warto. 

Godzinę temu, artaa napisał(a):

sprzęgło Ashika razem z łapą, i 150kkm ma już zrobione, za połowę ceny z ASO...

Ashika podobnie jak Blueprint czy, Japan parts itp tylko przepakowują. W ich pudełkach może być coś dobrego ( jak np exedy, 555, ntn ) ale może być też bubel (jak np klocki kashiyamy tzw kaszanki ) Ale jak to się mówi kto nie ryzykuje ten nie pije szampana;)

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, kubaxc332 napisał(a):

Ale kompletnie nie było opcji ruszyć bez szarpania?

nie było, a to szarpanie było z dość dużą częstotliwością, bardzo wkur w mieście. 

O ile dobrze znajduje, to sprzęgło LUKa kosztuje 635zł

image.thumb.png.a10f3621147e01ee54bc23fb3d7a1712.png

Link to comment
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
  • Recently Browsing   0 members

    • No registered users viewing this page.
×
×
  • Create New...