No to jeszcze a propos zabierania autostopowiczów.
Tej wiosny, a raczej na przedwiośniu (lub może u schyłku zimy) zabrałam na stopa chłopaczka nastoletniego i pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że próbował zatrzymywać samochody w nieomal centrum Mysłowic. Pomyślałam sobie co za desperat, druga myśl: jakiś studencina biedak, który nie ma kasy na pociąg, więc się zatrzymałam i mówię: "wrzucaj plecak na siedzenia do tyłu" a chłopiec: "Do you speak english?"
Okazało się, że chłopiec był licealistą z Niemiec, który postanowił spędzić ferie na podróżowaniu stopem po Europie, ale tej centralnej i wschodniej. Jakiś "sympatyczny" kierowca wiozący go z Cieszyna postanowił wysadzić chłopaka w środku Mysłowic, gdzie jak powszechnie wiadomo, krzyżują się wszystkie autostrady i drogi szybkiego ruchu. Dodam, że chłopak miał w planach udać się na Ukrainę, zahaczając po drodze Kraków.
W sumie podróż obojgu nam wyszła na dobre - ja miałam okazję pogadać w obcym języku i usłyszeć kilka ciekawych historii (jedna poniżej), a chłopak nie umarł z wycieńczenia i od odmrożeń.
Historia:
W jednej z miejscowości w Czechach mój pasażer wylądował późnym wieczorem i nie udało mu się znaleźć noclegu. Postanowił zatem, że przenocuje w parku (koniec lutego) :!: , na drzewie :!: :!: , w uprzęży do wspinaczki, którą całkiem przypadkowo miał ze sobą :!: :!: :shock: