Cześć, mam taki problem. Dość istotny, bo jestem jakieś 1,5kkm od domu i muszę wrócić...
Zaczęło się od tego że rok temu wywaliło mi trochę oleju przez bagnet od przedniego dyfra. Pękła uszczelka/oring na bagnecie. Chmura dymu, bo olej kapał na kolektor. Wymieniłem oring i zapomniałem o sprawie.
Teraz jednak problem wrócił. Zaczęło się od tego, że podczas jazdy z prędkością autostradową (130-140m czyli bez szaleństw) po zjeździe na stację/parking czuć było taki charakterystyczny zapach palonego oleju, bagnet siedział na miejscu ale wokół było wilgotno. Po kolejnym odcinku jednak pękł oring i wychlapało część oleju tak jak rok temu.
Wymieniłem oring i pojechałem dalej. Tym razem już nie chlapało, ale smród był - chyba jest jeszcze jakieś inne źródło wycieku.
Po dotarciu na miejsce chciałem sprawdzić poziom oleju i przy wyciąganiu bagnetu oring pękł... Połatałem to jakoś, ale na bagnecie mam połowę (sprawdzałem na kompletnie zimnym samochodzie po nocy, nie wiem czy ma to znaczenie).
Mam zamiar wracać w sobotę i obserwować co się będzie działo. Ale chciałbym w razie co móc uzupełniać ten olej. I teraz pytania? Co tam się leje i ile? Outback 2,5 US-Spec 2009 r. Najlepiej żeby było to coś co uda mi się kupić na stacji. Wlewa się strzykawką przez otwór bagnetu? (tak gdzieś wyczytałem).