Po cichu żeby Żona nie słyszała.
Otóż zakochałem się... Wiem mam Żonę, dzieci jeszcze nie mamy. Kochamy się ale co zrobić jak mnie trafiło.
Zakochałem sie w zeszłym roku, sprzedałem yarisa i kupiłem paskudnego forestera.
W sylwestra go rozbiłem, nie byłem na cyku ale wracałem z pracy i na zakręcie mnie zakręciło i przywaliłem w nasyp.
Nie było co ratować więc następne auto, ja chciałem subaru. Jednak Żona jako współkredytobiorca nie podzieliła moich fascynacji.
Skończyło się na nowym yarisie - no i ujeżdzam pół roku tego yarisa z litrowym silnikiem. Nawet kupiłem mu felgi momo ale to nie to.
Co zobaczę subaru na drodzę to mam żal w sercu, choć toyota jest ok ale już długo nie wytrzymam.