Skocz do zawartości

Piotr_T

Nowy
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Piotr_T

  1. Bo mając Jeepa trza być twardym, a nie mientkim ;-) A poważniej - Jeepy ze sztywną osią z przodu "od wieków" (no dobra, od momentu wprowadzenia Cherokee XJ - 1984) mają przednią oś zawieszoną na sprężynach śrubowych i prowadzoną na 4 wahaczach (dwa dolne i dwa górne) i drążku Panharda. Niby nic, ale seryjne wahacze w Cherokee XJ, Grandach ZJ i WJ, Wranglerze TJ nie-Rubicon, to były blaszane "wypraski" (dosłownie) z tulejami średniej jakości, czyli były dość wiotkie, nawet gdy były w 100% sprawne. Na domiar złego tuleja i sworzeń w seryjnym drążku prowadzącym też nie były zbyt sztywne, a same wahacze są dość krótkie. Gdy wszystko było seryjne (właściwe kąty), bez luzów i koło nie przekraczało 28 - 29 cali średnicy (seria), to DW praktycznie nie występowało, gdy w grę wchodziły lifty, większe koła, to te krótkie i wiotkie wahacze robiły się zbyt krótkie, zbyt miękkie i zmieniające ustawienie osi, co nasilało problem. We Wranglerze JK dali co prawda solidniejsze wahacze (nadal krótkie), ale też seryjne koła 31 - 32" i w ten sposób DW nadal mogło się pojawiać, gdy w grę wchodziło liftowanie przy zachowaniu fabrycznej koncepcji zawieszenia. Porównaj dolny wahacz w swoim LR z tym: Na takich 4 "blaszkach" w Jeepach XJ, ZJ, WJ, TJ wisi ciężki most okraszony odważnikami kół. Wystarczy wyraźnie większa opona, nieskorygowane ustawienie mostów po wykonaniu liftu, drobny luz, nawet na sworzniach zwrotnicy, słabszy amor skrętu i mamy szamotanko. Pozdrawiam, Piotr.
  2. Ale Twój KJ ma niezależne przednie zawieszenie. Jego problem DW nie dotyczy. A co do mantry z jeep.orga - wynika to pewnie z faktu, że zastąpienie uklepanych, nastoletnich lub starszych sprężyn nowymi, sztywnymi (choć dłuższymi) zamiennikami jednak usztywnia samochód. U mnie sprawdziło się to w 100%, tyle że Ironmany które założyłem były tylko nieznacznie (4 cm) dłuższe od nowych, stockowych sprężyn (ale wyraźnie od nich twardsze), gazowe amortyzatory też zachowywały się inaczej od starych olejowych seryjnych. Koła urosły też niewiele - raptem o 2" na średnicy względem serii. Do tego nowy amor skrętu i dłuższe łączniki stabilizatora i to był koniec modyfikacji. Skutek - auto prowadziło się zupełnie OK (warunek - brak luzów w zawieszeniu i w układzie kierowniczym). Trzeba zachować umiar, bo jak ktoś idzie w górę o 4" lub więcej, na oponach dokłada kolejne parę cali, ale nie zwraca specjalnie uwagi na kąty pracy wahaczy, przedniego i tylnego drążka prowadzącego i drążka kierowniczego, to nic dziwnego, że ma DW. Zresztą - każdy mocniej zliftowany Jeep (Patrol, LC, LR, whatever else) zamienia się po trochu w pojazd wolnobieżny, choć o dość dużych możliwościach terenowych. Pozdrawiam, Piotr.
  3. Co prawda mój były Grand Cherokee ZJ nigdy mi Death Wobble nie zaserwował (na seryjnym zawiasie, jak i zliftowany), ale fakt, że we wszystkich Jeepach ze sztywną osią z przodu zawieszoną na sprężynach śrubowych taka atrakcja może się pojawić, a szanse na nią rosną wraz ze wzrostem wysokości samochodu (lift), rozmiaru kół i liczby najechanych kilometrów (luzy w zawieszeniu, układzie kierowniczym i spadek tłumienia amortyzatorów, w tym amorka skrętu). Dla osób niezaznajomionych z tą przypadłością pierwsze DW jest ciężkim szokiem, co nie zmienia faktu, że w teren wolałbym Wranglera, ale na co dzień Forestera, To tak w ramach OT :-). Pozdrawiam, Piotr.
  4. Może jeszcze nie napiszę "wyrabiają się", ale idzie ku lepszemu. Jenson w McLarenie idący pełną dzidą, ale na takim luzie, jakby jechał po bułki do sklepiku za rogiem - szczerze się uśmiałem. Sam "temat przewodni" odcinka też się udał, może dlatego, że w końcu tak naprawdę był. Ale tłumacza do PL-wersji to nie wiem skąd wytrzasnęli (choć to nie wina ekipy TG). Silnik o mocy trzech litrów... Zgroza!!! Pozdrawiam, Piotr.
  5. Co było pod koniec - nie wiem, zdrzemnęło mi się . Dam im szansę i popatrzę za tydzień, może tym razem nie zasnę przed napisami końcowymi. Jak dla mnie było to wszystko trochę za bardzo "na siłę" - chcieli zmian, a jednocześnie starali się zachować formę programu. Wyszło... trochę średnio, może z przyczyny "nadpobudliwego" Evansa, może dlatego, że chcieli zacząć "z grubej rury" i IHMO przesadzili (program, tak jak prowadzący, też dostał ADHD). Ale oddając sprawiedliwość - łatwo nie mają, żeby nie powiedzieć, że zmierzenie się nowej obsady z legendą Panów C, H, M jest z góry skazane na porażkę. Najciekawszy (jak dla mnie) wątek - porównanie Willysa (Jeepa) MB z LR Series I (wreszcie Brytole oficjalnie przyznali, że "oryginał" jest lepszy, wbrew temu, co głoszą zwolennicy "zielonego jaja" ), z drugiej strony z tego porównania można było wyciągnąć znacznie więcej. Anyway, jak mawiają na wschodzie - pożyjemy, zobaczymy, choć mam takie wrażenie, że po pierwszym odcinku GT z nowego TG zostanie niewiele. Pozdrawiam, Piotr.
  6. Gdyby pojechali Fioną to pewnie byliby wyżej ;-). Pozdrawiam, Piotr.
  7. Kontaktu nie było. Jest problem z górnym wahaczem (przynajmniej tak usłyszałem). Pozdrawiam, Piotr.
  8. Dokładnie. Kilka kobyłek z logo zespołu ustawionych pod ścianą wiosny nie czyni. Podobnie można dociekać, dlaczego filmy ze znanych testów Roberta w DTM na torze w Walencji zostały opublikowane na oficjalnym koncie DTM na YT dopiero w lipcu 2015, a na DTM-es nawet dopiero w styczniu tego roku. Na razie sytuacja jest taka, że o kolejnych startach rajdowych RK nic nie słychać, za to wiemy, że Robert pomoże Martinowi pokręcić się po Mugello, a organizatorzy tej rundy (być może i całej serii International Endurance Series) już zacierają ręce z radości, bo dzięki startowi RK w ich imprezie, patrząc na temat ze strony marketingowej, właśnie dostali sporego kopa w górę. Pozdrawiam, Piotr.
  9. Piotr_T

    Byłe samochody

    Zaglądam na forum dość regularnie, rzadko kiedy się odzywam (bardziej chłonę subarową wiedzę), ale tu napiszę co nieco... Swoją karierę samodzielnego kierowcy zacząłem od samochodu rodziców... 1. Poloneza 1.6 SLE '87 (przód z "noskiem", okienko w słupku C, klapa z przetłoczeniem, ale pas tylny jak w "borewiczu"). Dał mi niezłą szkołę jazdy, szczególnie zimą, kiedy oprócz skłonności do driftowania trzeba było ogarnąć chimeryczną pracę zimnego silnika ;-). Następne samochody były już w 100% moje: 2. Renault 9 GTD '84, vel. "Babcia Klekotnica" - wolnossący Diesel 1.6, całe 54 KM mocy, ale auto, mimo podeszłego wieku, zaskakująco bezproblemowe, odporne na rudą i moje głupoty (a łatwego życia nie miała, oj nie...) 3. Renault 19 Chamade 1,4e RT '94 - nie narzekałem. Bardzo wygodny samochód. 4. Renault Clio II 1.2 16V Extreme '03 - jedyny jak dotąd pojazd kupiony jako nowy z salonu. 3,5 roku bezproblemowej eksploatacji. Sprzedany z bólem serca gdy pojawiła się konieczność posiadania większego bagażnika (wózek, wanienka i inne podobne graty...). 5. Renault Megane II Grandtour 1.6 16V '03 - auto byłoby fajne, gdyby nie pasmo problemów i wydatków, które mi zaserwowało i wynikająca z tego niepewność z pytaniem "Co mi się dziś zepsuje?". Wytrzymałem z nią 9 m-cy :-), ale uważam, że była to wina egzemplarza, a nie modelu. 6. W pewnym sensie spełnienie marzeń - Jeep Grand Cherokee ZJ 4.0 Laredo '96 - szukałem Cherokee, kupiłem Granda :-). Napiszę krótko - spore koszty utrzymania, ale wiele przygód, wyjazdów w teren i nieustający banan na twarzy. Do dziś żałuję, że się go pozbyłem... 7. Renault Modus 1.4 16V '04 - bardzo poczciwe, tanie w utrzymaniu, niepsujące się auto. Pozostał u moich rodziców. Starsi Państwo po przesiadce z Citroena Saxo 1.1 są nim zachwyceni :-). 8. Już miał być +/- 6-cio letni Forester 2.0 N/A, ale "motoryzacyjny głos rozsądku" (żona) przyczynił się do tego, że jest Opel Meriva 1.4 T '12 (prawie '13 :-) ) - samochód fajny, funkcjonalny, praktyczny, nawet ładny, ale ciągle brakuje mu tej radości z jazdy, którą miałem w Jeepie. Za czas jakiś pewnie będzie właśnie "Leśnik" lub XV, czyli bardziej szosowa próba odnalezienia charakteru ZJ-ta. Pozdrawiam, Piotr.
  10. To włoskie nalewki. Firma Pneus. Biorąc pod uwagę ten fakt i zgodność bieżnika z Simexem, będą wyraźnie większe, niż szosówki czy AT-ki w tym rozmiarze. A wrażenia z jazdy po asfalcie - b. głośno, ślisko, nerwowo. Za to w błocie idą jak wściekłe. Trakcja jest na tyle dobra, że mogą być wręcz niebezpieczne dla przegubów, jeśli driver traktuje auto zerojedynkowo. BTW - pierwszym typowym SUV-em był Jeep SJ (od 1963), no i rzecz jasna - takie auta mają sens. Tyle że 4x4 musi być. Pozdrawiam, Piotr.
  11. Ponoć na "Monte" nie ma możliwości powrotu do rywalizacji w następnym dniu. Przynajmniej tak napisał niejaki Mikołaj Sokół na swoim blogu. Ech... ciut zabrakło doświadczenia i... szczęścia. Ale na miejscu czołówki już zacząłbym się bać... :-) Pozdrawiam, Piotr.
  12. Piotr_T

    Dakar 2014

    Małysz i Dąbrowski szybsi od Sainza (na chwilę obecną 8 i 9 miejsce na mecie etapu)!!! Będzie ładna pozycja w generalce. Hołka niestety ani widu, ani słychu... :-( Pozdrawiam, Piotr.
  13. Widzę, że na Mazurach robią się dobre warunki, ale pod rajd cross-country . Oj, będzie się działo! Pozdrawiam, Piotr.
  14. Miałem ZG tyle że z przeciwnego bieguna - 4.0 Laredo i o dwa lata starszego. Miło wspominam to auto. A co do jakości prowadzenia - Grand ZG nie mając luzów w zawieszeniu, mając sztywniejsze od seryjnych sprężyny i amortyzatory (nawet może stać te parę cm wyżej niż seria) i nie mając luzów w układzie kierowniczym (przekładnia, drążki, panhard z przodu i z tyłu) prowadzi się bardzo przyzwoicie jak na coś, co ma dwa sztywne mosty pod podłogą i przekładnię śrubową, ale miałem też okazję jeździć takimi sztukami, gdzie oczy szybko robiły się nienaturalnie duże... ze strachu :-). Dla mnie mocy starczało (niejedno GTI się ździwiło :-) ), hamulce rzeczywiście mogły być lepsze. Komfort - bajka. W terenie niejednokrotnie potrafił więcej, niż definiowała odwaga i umiejętności właściciela ;-). Co do prześwitu - te 200-parę mm to jest pod gruchą mostu, a nie pod podłogą czy progami. A "Niner" to rzeczywiście kwintesencja Granda ZJ / ZG - moc, wyposażenie, komfort. Gratuluję auta i życzę zadowolenia z użytkowania.
  15. Piotr_T

    SUBARU XV

    Odpowiedź ( niestety z A/T - taki miałem do dyspozycji ) pozowliłem sobie umieścić tutaj : viewtopic.php?f=1&t=152173 Przeczytałem, dziękuję. W sumie opinia nastraja optymistycznie, bo skoro z CVT było znośnie, to z manualem powinno być zupełnie nieźle. Pozdrawiam, Piotr.
  16. Piotr_T

    SUBARU XV

    Dlatego bardzo chętnie przeczytałbym o wrażeniach z jazdy taką wersją silnikową. Miałem auto 4x4 o mocy niecałych 200 KM (co prawda po amerykańsku cieżkie i z amerykańską automatyczną skrzynią biegów) które przy około 100 KM / 1000 kg masy własnej nie dawało mi wrażenia nadmiaru albo niedosytu mocy, więc chyba przy podobnych parametrach w XV da się wyżyć . Pozdrawiam, Piotr.
  17. Piotr_T

    SUBARU XV

    A ja mam takie nieśmiałe pytanie - jak wygląda sprawa dynamiki Subaru XV z silnikiem 1.6 i ręczną skrzynią biegów? To co można na ten temat znaleźć w necie i w moto-prasie nie jest jednoznaczne, bo opinie zawierają się od "jest OK" do "nawet Fred Flinston będzie szybszy". A ja, biedny żuczek, naprawdę chciałbym mieć reduktor ("ochrona" przed przeciążeniami sprzęgła i skrzyni przy jeździe w "terenie"), przemieszczać się w miarę sprawnie w mieście i w trasie (choć nie jestem typem ściganta) i wydawać rozsądne kwoty na paliwo nie kupując Diesla. Pozdrawiam, Piotr.
  18. Piotr_T

    AT czy MT w teren ?

    Z własnego doświadczenia: - reduktor zwiększa moment na kołach i odciąża skrzynię (AT, głównie konweter i tarczki) lub sprzęgło (MT, choć obciążenia na trybikach skrzyni też są wtedy mniejsze). Uprzedzając - wiem, że w Subaru z AT nie ma reduktora :-). - przewaga AT - możliwość płynnego ruszania, bezproblemowego pełzania, brak przerw w "dostawie' momentu obrotowego, nie spali sprzęgła, nie zgasi silnika - przewaga MT - prostsza konstrukcja, tańsze naprawy, nie boi się aż tak bardzo wody (woda w AT = koniec jazdy), można ruszać z innego biegu niż "1", można rozbujać auto bez obaw o kondycję transmisji. IMHO w przypadku Forestera o wyborze skrzyni zadecydują oczekiwania, zdolności i predyspozycje drivera, bo brak dużego wykrzyżowania osi, skutecznych blokad i dobrych opon (choć to można poprawić) i tak nie pozwala na zapuszczenie się Forkiem w trudniejszy teren. Pozdrawiam, Piotr.
  19. Choć jestem nowy tutaj, to zarekomenduję skorzystanie z roadbooków publikowanych w AS 4x4 lub wydanych w postaci Przewodnika 4x4 by AS 4x4 & Skoda (ten przewodnik to kompendium roadbooków z +/- 2 lat wydawania tej gazety). Trasy generalnie nie są trudne (z połowę z nich zjeździłem moim byłym Jeepem Grand Cherokee i tylko ze 2 razy zapiąłem na nich reduktor, a i to bardziej asekuracyjnie, niż z rzeczywistej potrzeby). Oczywiście sporo zależy od aktualnych warunków pogodowych - coś co podczas bezśnieżnej zimy czy suchego lata było "lajcikiem", na wiosnę czy późną jesienią może zamienić się w mały hardcore, ale zakładam, że każdy posiadacz Forestera swoją głowę ma i nie będzie ładował się w bagno po klamki :-). Podstawa - opony. Wystarczą AT, bo i tak będą o niebo lepsze od szosówek, a MT do Forestera to IMHO przesada. Sam zapatruję się Micheliny Latitude Cross (wydają mi się być dobrze dopasowane do charakteru tego auta), opon które miałem na Jeepie niestety do Forka nie założę - brak rozmiaru. Po Jeepie został mi tylko kinetyk i szekle, ale w teren ciągnie, właśnie w wydaniu turystyczno-krajoznawczym, więc na pewno mój przyszły Foryś na takich wypadach zagości. Pozdrawiam, Piotr.
  20. Niestety - Ten Typ Tak Ma (mam na myśli wiskozę), i to nie tylko w Subaru, ale i w niektórych Jeepach, za parę latek problem dopadnie też obecną generację Grand Vitary i pewnie jeszcze parę innych aut by się znalazło. Po prostu olej w wisko starzeje się tak jak każdy inny (mimo braku bezpośredniego dostępu powietrza) i traci swoje właściwości, więc po nastu latach zaczyna sklejać tarczki sprzęgła. Najbardziej zabójcze i przyspieszające ten proces jest jego przegrzanie (czyli długotrwałe utzymywanie różnicy prędkości obrotowej pomiędzy osiami, np. poprzez posiadanie innej średnicy kół z przodu i z tyłu). Jazda na "luzie" nie ma tu żadnego znaczenia, jeżdżąc z głową w terenie też nic się nie popsuje. Na pocieszenie mogę napisać, że nowe wisko starczy znów na "naście" lat :-). Pozdrawiam, Piotr.
  21. Choć jam też świeżynka, to po doświadczeniach z innej marki (Jeep), gdzie w jednym rodzaju skrzynki rozdzielczej zastosowano takie samo rozwiązanie mogę napisać, że objawy wzrostu oporów w przemieszczaniu się auta przy mocnym skręcaniu z niewielką prędkością, pojawienie się efektu przeskakiwania, spinania osi po rozgrzaniu mechanizmów to efekt padającej wiskozy blokującej centralny dyfer. Konkretnie - znajdujący się w niej olej silikonowy traci swoje właściwości i skleja tarczki za wcześnie i zbyt mocno. Niestety nie słyszałem o regeneracji tych sprzęgieł (ten, kto zrobiłby coś takiego miałby sporo klientów :-)), a że to ustrojstwo jest hermetyczne, to wymiana oleju w samej skrzynce nic nie da - pozostaje wymiana wiskozy na nową, lub próba jej unieczynnienia (co niekoniecznie jest dobrym pomysłem patrząc na temat od strony zdolności trakcyjnych samochodu). Czy jeżdżąc z padniętym sprzęgłem można coś uszkodzić? - tak (w końcu następuje wzrost naprężeń w układzie napędowym), ale siedząc parę lat na forum Jeepa nie słyszałem o ukręceniu czegokolwiek na skutek uszkodzenia wisko w reduktorze (a napędy w Grand Cherokee ZJ, bo to tego auta ten problem dotyczy, są trochę "niedowymiarowane" w stosunku do możliwości instalowanych w nim silników :-)). Pozdrawiam, Piotr.
  22. Bardzo chętnie, tym bardziej, że do "Stonki" mam zupełnie niedaleko :-). A kiedy zwyczajowo zbierają się tam właściciele Subaru? Pozdrawiam, Piotr.
  23. Na wstępie - mam na imię Piotr, mieszkam w Józefosławiu, pracuję w Wawie. Swoje marzenie o posiadaniu auta 4x4 zrealizowałem jakiś czas temu i przez trzy lata byłem zadowolonym właścicielem i userem Jeepa Grand Cherokee 4.0 rocznik '96. Niestety... tzw. inne czynniki natury finansowej zmusiły mnie do powrotu do "ośki" (Renault Modus, zresztą przed Jeepem przez 10 lat jeździłem Renówkami), a że brak 4x4 doskwiera i "ciągnie wilka do lasu", to zacząłem myśleć o Foresterze. Jak na razie intensywnie zgłębiam forum techniczne (żeby nie zadawać zbędnych pytań), ale że chcę używać mojego przyszłego Forka to turystyki 4x4 bliskiego i średnego zasięgu (czyli... do Afryki pewnie nim nie pojadę, ale po Polsce i Europie pewnie będzie się włóczył i szutrówki oraz drogi polne obce mu nie będą), to na pewno za czas jakiś wyskrobię pytania o lift zawieszenia, osłony i trwałość Forestera w lekkim terenie. Anyway... Witajcie!!! Pozdrawiam, Piotr. Ooops... i już wtopa na dzień dobry :-). Miało iść do powitalni. Pls o przeniesienie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...