-
Posts
532 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
1
ESP's Achievements
..:: Uzależniony(a) od Subaru ::.. (5/13)
1k
Reputation
-
Tam gdzie mam pierwszy wyjazd już pada
-
Normalnie mogę zostać wieszczem w narciarstwie. Pamiętacie jak w zeszłym sezonie w tym wątku pisałem, że coraz więcej osób (w tym instruktorów) przerzuca się na narty które mają pod butem 80-89mm? I pisałem, że to jest przyszłość narciarstwa rekreacyjnego? To patrzcie na to: Jeden z najbardziej konserwatywnych "ekspertów": Tomasz Kurdziel z kanału NTN w swoim zestawieniu na 10 par nart dał 5 z w/w przedziału. A na trzecim miejscu Black Crows Mirus Cor które i ja bardzo lubię. Piekło zamarza.
-
Nie widzę żadnej złośliwości. Ale nie mam podejścia księżniczki na ziarnku grochu, więc może dlatego. Na razie jestem na początku użytkowania. Opaska przez pierwsze 30 dni uczy się swojego użytkownika więc sporo danych jest "odkrywanych" wraz z czasem, ale maksimum pokazuje nawet dopiero po 6 miesiącach użytkowania. Z tego co wiem jest to najbardziej rozbudowany tracker, przewyższający to co mają popularne marki (Polar, Garmin, Suunto). Na razie dla mnie na plus w porównaniu z Apple Watch (i trochę na bazie porównania z Suunto/Polar mojego trenera personalnego): - bateria bez problemu 5 dni użytkowania 24h - sam proces ładowania nie wymaga zdejmowania opaski - ZERO powiadomień na opasce bo nie ma wyświetlacza (i to jest cudowne!) - fajna opcja budzenia wibracjami dostosowany do rytmu snu (super rzecz) - lekki i nie czuć na ręku, można spokojnie w nim spać - integruje się z całym środowiskiem Apple Health w obie strony - dokładnie śledzi sen i regenerację jak i również czynniki wpływające na +/- tych procesów (np późne jedzenie/ czytanie czy ilośc kofeiny) - bardzo dobrze śledzi treningi i ich intensywność - tutaj widać że śledzi parametry w trybie ciągłym a nie jak inne urządzenia w odstępach czasu *, można też ich czas i rodzaj modyfikować. - dobrze mierzy poziom stresu jak i np. potrafi wykryć nadchodzące przeziębienie. - prezentuje dane w bardzo przystępny sposób - na pierwszym ekranie cztery wskaźniki kalkulowane na bieżąco: Strain i jego optymalny poziom danego dnia (czyli w uproszczeniu wysiłek, ale też łapie np pod to stres - czyli ogólnie wszelkie obciążenia układu nerwowego, czy to fizyczne czy psychiczne). Recovery - czyli jak organizm jest zregenerowany HRV - czyli zmienność rytmu pracy, tutaj to trzeba by rozprawę doktorską napisać ale każdy chociaż lekko zainteresowany swoją sprawnością z tym parametrem powinien się zetknąć. I tu wychodzi przewaga Whoop bo mierzy ten parametr w sposób ciągły, więc wyłapuje wszelkie niuanse. Sleep Performance - czyli jakość snu co ma przełożenie na recovery i HRV. I tutaj pokazuje swoją moc, bo sposób mierzenia jest bardzo dokładny a jednocześnie przejrzysty. Do tego poziom stresu i zestawienie parametrów życiowych: respiratory rate, temperature, RHR, natlenienie krwi. Z tego co widzę to lekko nie doszacowuje spalane kalorie ale obliczone wartości są prawie takie same jak w innych trackerach (Apple Watch, Suunto i Polar). Wad na razie nie widzę, oprócz tego, że to jest na abonament a nie raz płacisz i masz do końca świata. * - tutaj mała anegdota: po mocno stresującej sytuacji w pracy opaska wykryła, że przez 17 minut miałem trening i prosiła o przyporządkowanie rodzaju czynności. Niestety nie było "engine flame out" na liście dostępnych aktywności, a jest ich dużo.
-
To ja dopełniłem cyklu i AW wylądował na ładowarce i zakładam go tylko jak potrzebuję wyjsć bez telefonu i/lub będę potrzebował jakiś jego funkcji. Na jednym nadgarstku od ponad miesiąca na stałe jest opaska Whoop o wiele lepiej radząca sobie niż AW jako urządzenie do mierzenia parametrów zdrowotno-treningowych a na drugim klasyczny zegarek. Przez pierwsze tygodnie był szok bo brakowało mi funkcji AW ale teraz taki cyfrowy detoks bardzo dobrze mi służy. Na komórkę patrzę tylko wtedy kiedy to ja mam ochotę sprawdzić czy ktoś do mnie dzwonił/pisał a nie odwrotnie. Jest cały czas wyciszona i tylko najbliższa rodzina wywołuje powiadomienia "dźwiękowe". Nawet nei zdawałem sobie sprawy jakim byłem niewolnikiem bycia "w zasięgu/online".
-
Narty w PL/SK z basenem? powodzi wam się towarzyszu.....
-
Tak, prawilny „lotnik” wzorowany na klasyku Nav B-Uhr II Tutaj w wersji z najładniejszą tarczą w tym modelu czyli ze szlifem słonecznym Ref. H647150
-
Będę wyprzedawał kolekcję swoich zegarków, jeżeli ktoś jest czymś zainteresowany to zapraszam na PW, podam więcej detali jak i mogę przesłać więcej zdjęć chociaż lepiej zobaczyć na żywo (Warszawa Ochota). Mechanicznie sprawne w 100%. Wszystkie kupione u polskich autoryzowanych dealerów za wyjątkiem Hamiltona, który kupiłem we Włoszech u tamtejszego autoryzowanego dealera. Wyglądowo w stanie od dobrego do jak nowego w zależności od tego jak często były noszone. Do Citizena i Steinharta są oryginalne paski (+kilka innych do każdego zegarka) + oryginalne pudełka i papiery. Ceny na pewno atrakcyjno-forumowe. Zegarki leżą od trzech lat i tylko blokują mi budżet bo nosze tylko Apple Watch (a kasa przyda mi się na graty do nurkowania). Nakręcam je tylko raz na kilka tygodni aby mechanizmy się ruszyły. Może to nie ten dział/forum - wtedy proszę Szanowną Administrację o skasowanie.
-
Mam AW7 44mm oraz AWU1: baterię i tu i tu trzeba ładować codziennie. W przypadku dłuższych treningów (np. nurkowań) bateria spada momentalnie i trzeba przynajmniej raz naładować w przerwie. Wygodniejszy na ręku jest zwykły AW - Ultra odstaje od ręki (ale to kwestia gustu). Przydatny jest za to drugi przycisk (ten po drugiej stronie od koronki). Używam Ulttry jako backupu komputera nurkowego w nurkowaniach rekreacyjnych (do 40m) i tylko dlatego go mam (ale wkurza mnie max PPO2 1.4 - nie da się ustawić 1.5 i 1.6). Ale gdyby nie ta funkcja nosiłbym zwykły AW 44mm. Nie wiem czy będę wymieniał na kolejne generacje, zobaczymy co Apple pokaże w przyszłości.
-
A kto to zaparkował za mną wczoraj taką piękną niebieską taczkę pod zamkiem w Chęcinach? Pozdrówka! I jeszcze też wczoraj o 21.00 na S7 gdzieś przed Kielcami w kierunku północnym obmrugany ze wzajemnością STI z dużą lotką.
-
Długość stopy nie ma znaczenia jeżeli chodzi o szerokość narty pod butem. To ma znaczenie tylko przy doborze buta i wkładki. Szerokość stopy nie rośnie proporcjonalnie wraz z długością, to są dwa oddzielne parametry. Niektórzy mają długie stopy np. rozmiar 46 a jednocześnie bardzo wąską 95mm a ja mam 42,5 i 99mm szerokości a mój ojciec przy tym samym rozmiarze miał 103mm. Wracając do szerokości, z ciekawości zerknąłem na Kastle (to dosyć drogie narty dlatego nie umieszczałem w propozycjach): https://kaestle.com/en-eu/collections/alpin-ski?filter.p.m.custom.gender=Women Z pięciu modeli dla kobiet tylko jeden ma mniej niż 80mm. Pozostałe zaczynają się od 84mm. Kolejna marka która idzie w dobrym kierunku. Wcale ci się nie dziwię, że masz mętlik w głowie. Era wąskich nart z mocnym taliowaniem, wraz z modą na karwing, się kończy. I dobrze, bo skręt karwingowy bardzo obciąża stawy, a mimo że fajnie wygląda i daje mnóstwo frajdy, to w trudnych warunkach jest nieprzydatny. Jak już pisałem wcześniej narciarstwo rekreacyjne od kilku idzie w kierunku nart szerszych a nie wszyscy z tą zmianą czują się dobrze (w tym niektórzy specjaliści na YT, dla których narta >80mm to fanaberia, a na >95mm to tylko w głęboki puch). Na szczęście na stokach i w sklepach czuć wiatr zmian.
-
Komplet mojej żony (obie narty) to niecałe 3kg. A koszt jeszcze mniejszy niż tych Rossignoli. Czy ponad 1/4 mniejsza masa to dużo? Szczególnie, że narty AM mają odjętą masę z dziobu i piętki więc odczuwalnie są jeszcze lżejsze dzięki mniejszemu swingweight'woi? No i rocker z obu stron jeszcze bardziej dający poczucie lekkości nart? I właśnie z takim podejściem walczę (wraz z dużą częścią nowego pokolenia instruktorów wychowanych po "erze jedynego słusznego skrętu karwingowego"). Na szerszych nartach ludzie się nie męczą! Jest dokładnie odwrotnie. Szersze narty są łatwiejsze w prowadzeniu we wszystkich innych rodzajach skrętów niż długi (jak poprawnie nazywa się skręt karwingowy) a dzięki nowoczesnemu taliowaniu i stabilności wręcz pomagają w nauce karwingowego skrętu i w oswajaniu prędkości. Jedyna ich "wada" to szybkość w przejściu z jednej krawędzi na drugą ale i tak komuś nie jeżdżącemu sportowo to nie robi różnicy, bo w jeździe amatorskiej nie ma potrzeby tak szybko zmieniać krawędzi jak w czasie sportowego przejazdu slalomu. Moi znajomi, też pod moim wpływem, masowo przesiadają się na szersze narty. Na ostatnim wyjeździe kolega z nart ok. 82mm przesiadł się na testowane przeze mnie Black Crows Camox czyli 97mm i był zachwycony (poziom początkująco-średniozaawansowany) - teraz szukamy okazji na Mindbendery 96C lub Ripstick 96. Z kolei drugi, facet z 40-letnim nalotem na nartach (średniozaawansowany/expert), przesiadł się z 75mm na 90mm (odkupił ode mnie moje prywatne Mindbendery 90Ti po tym jak raz zjechał nie chciał mi już ich oddać - dosłownie przelał mi kasę Revolutem na dole wyciągu abym się nie rozmyślił). Co do wzrostu: moją żona ma 179cm i jeździ na 158cm ale ona woli krótsze narty (wcześniej miała Kastle MX85 160cm z wiązaniami Demo i jej ciążyły strasznie). Na dłuższe przyjdzie czas jak się nauczy śmigać poza trasami i/lub z większymi prędkościami. Flex butów 70 jak dla tak drobnej osoby jest jak najbardziej ok.
-
Ja tylko w ciągu ostatnich 3 lat przetestowałem około 30 par nart. Będąc w LaPlagne miałem na testach 5 par, niektóre odpadły po kilku zjazdach, a niektóre wróciły ze mną do PL. Moja żona też jeździ tylko na trasach, ale nawet tutaj trafiają się gorsze warunki (a ostatnio nawet częściej) a ten dodatkowy centymetr to naprawdę dużo więcej stabilności, komfortu i bezpieczeńtwa: to trochę jak z AWD. Nie trzeba jeździć poza trasami aby docenić uniwersalność napędu 4x4. Po prostu jest łatwiej jak robi się trudniej. A na przygotowanych trasach i tak nie czuć różnicy na tym poziomie. Te 75mm były by jak najbardziej ok gdybyśmy jeździli tylko po twardych i równych trasach, gdzie nie ma puchu, miękkiego śniegu ani muld. Moda na wąskie narty odchodzi (i dobrze!) razem z modą na "karwingi" i czysto sportowe deski. Są trudniejsze, bardziej nerwowe i wymagające, a dla amatorów za trudne w zmieniających się warunkach. Widać to doskonale na stokach i w wynikach sprzedaży producentów, gdzie segment All Mountain staje się priorytetowy (fajnie widać to np. w Salomona, Heada czy Atomica). Ludzie w końcu zaczęli doceniać wygodę na stoku, gdzie narta ma pomagać a nie przeszkadzać. Ile to razy ja widziałem osoby na jakich wąskich sportowych deskach, które na muldach kompletnie nie mogły sobie poradzić... Dlatego doradzam wszystkim początkującym narty w zakresie 83-89mm i szerzej (i tak też doradza wielu zaprzyjaźnionych instruktorów PZN). Moją żona i starszy syn uczyli się na węższych nartach ale po tym jak zasmakowali szerszych desek nie wyobrażają sobie powrotu do nart <80mm. (a ja dwa tygodnie temu sprzedałem swoje najwęższe narty... z 90mm pod butem ) Wszystkie wymienione przeze mnie narty mają drewniany rdzeń, nie uznaję kompozytów i różnego rodzaju "wypełniaczy". Wspomniana Pandora 84 jest chyba najlżejszą drewnianą nartą na rynku a w konfiguracji z Attack 11 są lżejsze spokojnie ponad 500g na narcie w porównaniu z wymienionymi Rossignolami, mimo większej o 9mm szerokości pod butem. To tym bardziej sam drewniany rdzeń wystarczy, nie musisz iść w wzmocnienia włóknem węglowym (czyli odpadają narty z literką C w nazwie). Podany zakres to Mondo point. Czyli długość skorupy buta, nie wkładki. Do tego te wiązania są montowane na płycie DEMO, czyli umożliwiającej szybką i beznarzędziową zmianę rozstawu, co może i jest dobre dla wypożyczalni ale dla prywatnego użytku jest bez sensu. Wiązania bez płyty DEMO i tak dają się przestawiać w zakresie kilku rozmiarów a są dużo lżejsze (ok. 300g na narcie). Dlatego kupuje się deski i wiązania oddzielnie.
-
Wracając z Francji krótki postój w Sinsheim Technik Museum. Polecam wszystkim maniakom techniki. Na zdjęciu jedyny poza kacapią egzemplarz Tu-144 (czyli kopii Concorde).