Pora chyba odświeżyć trochę temat Od 3 miesięcy czytam polskie i zagraniczne fora, oddałem auto do zdiagnozowania w yaco motorosport we Wrocławiu i dalej lipa. Pacjentem jest WRX 2005 i zachowuje się bardzo dziwnie. Podczas miejskiej jazdy turbo ładuje w przedziale 0,6-0,8 i bardzo wolno wstaje. W momencie gdy przejadę kilkadziesiąt kilometrów autostradą ładowanie powraca i chyba nawet przeładowuje. Wskaźnik pokazuje nawet do 1,5 na 3 biegu. Skręciłem trochę aktuator, żeby aż tyle nie ładował. Po dwóch dniach w mieście ładowanie znowu spadło do poziomu 0,6-0,8 bar.
Mam zamontowany drugi wskaźnik, który mierzy ciśnienie w wężyku przed solenoidem. W momencie, gdy samochód jest słaby, ciśnienie przed solenoidem wynosi 0,45-0,5 bar, co oznacza, że zawór jest zamknięty, a w konsekwencji wastegate otwarty, dlatego auto jest zmulone. W momencie, kiedy turbina ładuje powyżej 1 bar, ciśnienie przed solenoidem wynosi równe 0 (czyli zawór jest otwarty) i pozostaje na takim poziomie dopóki nie puszczę nogi z gazu.
W Yaco prawdopodobnie zostało sprawdzone wszystko. Wężyki, czujniki, wymieniony solenoid, zgrane logi, rzut okiem na mapę. Ponoć wszystko jest ok, ale auto dalej zachowuje się dziwnie. Albo jest strasznym mułem albo przeładowuje, co może się w końcu źle skończyć.
Dlatego pytanie do Was. Może ktoś ma świeży umysł i jest w stanie coś podpowiedzieć. Szczerze mówiąc jestem już zmęczony tym autem
Ważne w całym problemie jest to, że po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów z prędkością autostradową (zupełnie normalną, powiedzmy 130) ładowanie wraca, ale jest za duże. Po jeździe miejskiej ładowanie ucina i jest za małe.
Jakieś pomysły?