Szukam podpowiedzi, sugestii, porady... forester jak w tytule... od jakiegoś czasu nęka mnie taki problem: najczęściej rano (przeważnie, gdy wilgotno lub trochę zimno) auto nie reaguje na gaz, albo reaguje bardzo nieproporcjonalnie do położenia pedału gazu, opornie... generalnie jest mega zmulone... taki efekt jakby z 225KM zostało 25 (nie przesadzam). Po wrzuceniu na N (czyli bez obciążenia) jakoś tam się wkręca na obroty... jak już jakoś wyjadę na drogę (nie zawsze się to udaje, bo mam delikatnie pod górę) i auto zaczyna się toczyć (choć ciągle jak muł) to przy pierwszej próbie hamowania (zwalniania do zakrętu) auto czasami gaśnie (spadają obroty poniżej minimum i się dusi).. Jak przejedziemy kilka km to mu potrafi przejść i jedzie dalej normalnie (pompuję pedałem gazu aż "zaskoczy" i moc wraca, ale nie tak zero-jedynkowo, tylko stopniowo jest coraz żwawszy, ale początkowo występuje opóźnienie na gaz, dopiero po jakimś czasie wraca do normy). Czasami (choć nie jest to regułą) pomaga jak włączę/wyłączę silnik. Problem pojawia się tylko na zimnym silniku (dodam, że nie za każdym razem - powiedzmy 8/10 pró - nigdy nie dzieje się to na ciepłym silniku... Pedał gazu sprawdzałem, przepustnicę sprawdzałem, EGR i inne dmuchawki zaślepione... nie jest ani lepiej, ani gorzej... dla mnie jakieś czary... Z góry dziękuję za wszelkie rady, bo już nie mam żadnych pomysłów...