Skocz do zawartości

bardzozlymisio

Użytkownik
  • Postów

    462
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Treść opublikowana przez bardzozlymisio

  1. i realiów XXI wieku w motoryzacji. Pod warunkiem, że jeździsz spokojnie. Na spalanie w mieście nie patrzę. Dowolna benzyna pali mi 10, chyba że ma 6 garów, to więcej. Mnie OBK na autostradzie prezentował rozsądny wynik pomiędzy 7 a 8 - pod warunkiem, że jechałem 120. A licznikowe 120 to prawdziwe 110 km/h. Natomiast licznikowe 130-140 to już 8-9, a 150 kmh (czyli 140) to 10l/100. Natomiast faktycznie przy prędkościach w okolicy 90-100, czyli drogi krajowe, OBK palił bardzo przyzwoicie. Mój rekord Jastarnia-Szczecin 6,36 - w niedzielę przy absolutnym braku ruchu. I wiecie co? Niech auto pali 10, ale w zamian za jakąś frajdę z jazdy. A jak pali dychę i jeszcze byle Janusz w skodzie z 1.4TSi mnie objeżdża - to chyba coś tu jest nie bardzo... W OBK z CVT nie jest to aż tak oczywiste, Miejmy nadzieję, że nowy Forek będzie lepszy pod tym względem.
  2. Nic nie widać bez slowmo. Miałem jeszcze w planie nakręcić HFR przy 960fps, ale zanim się zebrałem w sobie, to sprzedałem auto
  3. Zobacz jak było u mnie. Zwłaszcza zwróć uwagę na ujęcia ze środka.
  4. Niestety. Nie było to wprawdzie dla mnie zaskoczeniem, bo wiedziałem, że 175 koni w Obk szału nie robi, ale po 3 latach nieco mnie to zmęczyło. Teraz w okresie świątecznym zrobiłem przeszło 1k km najuboższą wersją aktualnego modelu BMW 518d. Naturalnie pomyłką jest porównywanie OBK do limuzyny premium, jednak ze smutkiem stwierdziłem, że najsłabszy silnik w gamie BMW Serii 5 (150KM) daje o wiele więcej frajdy z jazdy jak 2.5i w OBK - po prostu jest mocniejszy. A aspekty jak 8 biegowy automat, zawieszenie, światła, itp. pominę milczeniem i zadumą. No i tak jak w OBK musiałem na skrzyżowaniu brać poprawkę, że grzebnie kołami i zamruga DTC, ale tu przynajmniej było kozacko - bo z uślizgiem na tylnej osi Zgadzam się z tobą, że OBK powinien mieć H6 pod maską. 2.5i to za słaby silnik do tego auta.
  5. Jak dla mnie to najsłabszy punkt tego samochodu. Miałem cały czas wrażenie, że inżynierowie Subaru wsadzili do tego auta coś na kształt Haldexa. Tylko o wiele gorsze coś. Zrobiłem haldexem II generacji blisko 100k i nigdy nie miałem tego typu problemu. Może w XV czy Forku działa to lepiej/inaczej. Moim zdaniem w OBK wyczuwalne jest opóźnienie w dołączeniu napędu - czyli w chwili naciśnięcia gazu napędzane są tylko przednie koła, co powoduje, że następuje ich uślizg. W efekcie komputer uruchamia ESP równocześnie dołączając tył (lub może nawet nieco wcześniej) i auto pozbawione mocy, z terkotem układu hamulcowego, rusza z mozołem do przodu. Jeżdżę autami 4x4 od kilkunastu lat, miałem ich parę. Jak mnie ludzie pytają, dlaczego lubię 4x4 - to jedna z odpowiedzi brzmi: bo np. w momencie ruszam z miejsca na skrzyżowaniu, niezależnie od stanu nawierzchni. W OBK niestety nie jest to prawdą.
  6. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku Wam życzę!!! Dla mnie oczywistym jest, że Subaru odchodzi zupełnie od wizerunku marki, która ma cokolwiek wspólnego ze sportem motorowym, rajdami, lataniem bokiem, itp. 65% ich sprzedaży to USA, gdzie Subaru jest autem nr 1 dla młodych par oczekujących dziecka. Stąd reklamy z paniami z brzuszkami, przewożeniem kwiatków w doniczkach i piesków. Tego oczekują Amerykanie - duże , bezpieczne, niezawodne, oszczędne (w amerykańskim tego słowa znaczeniu). W Europie, gdzie marka ma ścisłe konotacje z niebieskim WRX STI, Colinem McRae, Richardem Burnsem i tego typu panami, Subaru sprzedaje około 4% swojej produkcji. Czyli nic, lub prawie nic. I nie ma w tym nic złego. Mnie w Subaru bardzo pasuje, że jest to rzetelne auto, to wykonywania określonego typu zadań (dla mnie transport rodziny). Mój OBK - wielkie auto na oponach 225/65 R17 z prześwitem 20 cm - prowadził się tak samo dobrze, albo lepiej od wielu współczesnych 'cywilnych' kombi. I tak naprawdę do OBK z 2015 roku 2.5i CVT mam tylko jedno poważne zastrzeżenie (pisałem już o tym kiedyś). Działanie jego napędu jest bardzo rozczarowujące. Działa z opóźnieniem. Przednie koła się ślizgają podczas ruszania, ESP ogłusza auto, przez co np. skrzyżowania skręcając w lewo, czy prawo jest wydłużone o parę sekund w stosunku do np. OBK z manualem. To dla mnie jest główny mankament obecnych modeli Subaru - bo zakładam, że tą samą przypadłość mają wszystkie modele z CVT. I jest to mankament, który mnie irytował przez 3 lata jazdy i prawie 100.000 km. Bo nie po to kupuje się 4x4, żeby jeździć nim jak ośką. Natomiast mam pełną świadomość, że przeciętny nabywca Subaru, może zupełnie nie zwrócić na to uwagi (sam tez jestem przeciętny, tylko mam bezpośrednie porównanie do kilku innych 4x4). Tak samo jak 90% użytkowników BMW serii 1 nie ma bladego pojęcia, czy to auto RWD czy FWD i zapewne nie zastanawia się zupełnie jak to się dzieje, że auto jedzie. A BMW kasę liczyć potrafi. Dlatego przestają robić małe modele z RWD i robią z FWD - bo taniej i bezpieczniej, a dla juzerów ganz egal. W związku z powyższym zaprawdę powiadam Wam - spieszczcie kupować Subaru z napędem 4x4, póki jeszcze są.
  7. towar spod lady a towar spod lady naprawia się pod ladą - każde dziecko o tym wie...
  8. Te problemy był i w pierwszych, i w drugich, i w trzecich, i w entych latach. Wejdź na otomoto wyświetl subaru diesle od najtańszego i sam zobacz. Jak chcesz auto na rok - to pewnie wytrzyma. Jeśli chcesz auto na lata - to raczej sobie poszukaj czegoś innego, bo diesel od Subaru to loteria.
  9. Następny co do Subaru nie dojrzał. Outback nie był mułowaty, tylko dostojnie pokonywał przestrzeń. Skodę sobie kup niemułowatą! I kapelusz.
  10. Mnie nie jest przykro. Mnie szlag jasny trafia. Pomijam fakt, że @spawalniczy kupił 5 nowych Subaru w salonach w PL. W tym przypadku jest mowa o 3,5 letnim OBK, który był regularnie serwisowany, nie był rozbity - czyli nie był naprawiany. Przebieg ma poniżej 90k km. Używany zgodnie z przeznaczeniem - do jeżdżenia. I do tego przez gościa, który w pedantyczny sposób podchodzi do tematu pielęgnacji samochodu, zarówno wizualnej jak i technicznej. I SiP ma czelność - powiedzieć takiemu klientowi spieprzaj dziadu? I to w przypadku wady, która ewidentnie świadczy o nędznym wykonaniu tego auta. Przede wszystkim - Spawalniczy ma obowiązek do dokonywania przeglądów w ASO (jeśli chce zachować gwarancję). A ASO ma obowiązek na zlecenie Spawalniczego taki przegląd wykonać. ZTCW przegląd obejmuje również przegląd antykorozyjny. Jak znam życie Spawalniczy zrobił ostatni przegląd pod koniec gwarancji. I jak znam życie ta wada tam była i nikt jej nie zauważył, bo nikt się nie pofatygował, żeby auto obejrzeć. Bo nikt mi nie wmówi, że to tak nagle pękło, skorodowało i spuchło w ciągu paru miesięcy - zwłaszcza letnich. Coś mi się zdaje, że można by spróbować powalczyć z tytułu rękojmi. Ale nie wiem czy miałbym na to ochotę.
  11. To mi się podoba najbardziej w Subaru. Ta wiara w absolutną niezawodność samochodów spod znaku Plejad. Szkoda tylko, że głównymi wyznawcami tej religii są SiP i sieć ASO. Z tego co wyczytałem na tym forum przez ostatnie 8 lat - to jeżeli coś w aucie nie działa - to tylko dla tego, że zostało popsute przez użytkownika. A właśnie kolega Spawalniczy, wbrew powszechnie akceptowanym standardom, jeździ do serwisu i dupę zawraca bez przerwy. Śledzę jego posty z nieustającą nadzieją, że w końcu otrzyma należny opierdol, za mącenie wody. A to mu klocki pukają, a to mu nawigacja nie pokazuje dokładnie, a to mu klapa trzeszczy, a to mu buda pękła. Spawalniczy - weź się ogarnij! Nie dorosłeś do jeżdżenia Subaru dzieciaku. I jeszcze do ASO pojechał XV i jęczy, że mu drzwi pogięli. Gdzie rąbią tam wióry lecą! Trzeba było bardziej uważać! Źle jeździłeś to Ci buda trzasnęła na szwie. Normalne! Naucz się jeździć, a nie zawracaj głowę Wielce Szanownej Dyrekcji, Działu Technicznego i SIP. Myślisz, że oni nie mają ważniejszych rzeczy na głowie, jak twój pęknięty Outback? Przecież tam się toczy teraz walka o życie!!! Bo z Forkiem 2.0 N/A i OBK 2.0 N/A czy 1.6T albo bez w 2019 będą swobodnie mogli konkurować z Bugatti. Głownie pod względem ilości sztuk samochodów sprzedanych na rynku polskim.
  12. A Tylko wykręcając coś można się narazić na oskarżenie o rozkradanie mienia zdaje się. U mnie koło domu stoi na parkingu Sprinter pamiętający króla Ćwieczka, w barwach DHL. Stoi już rok. Ani my, ani policja, ani straż nic nie możemy poradzić. Właściciel auta po prostu pokonał system
  13. Mam dokładnie takie spostrzeżenia jak Monsieur @spawalniczy. W związku z czym zmieniłem ASO na warsztat imć Pana Kopera. Jest lepiej, może nie doskonale, ale nie jest fatalnie. Myślę, że się mylisz. Po pierwsze - silnik został zaprojektowany przez kogoś kto się na tym zna. Został obliczony na pracę w określonych parametrach. Po drugie - zapewne dlatego w instrukcji stoi napisane jak wół, żeby nie przelewać oliwy ponad max. Po trzecie - ASO, będące przedstawicielem producenta powinno przede wszystkim przestrzegać zaleceń tego ostatniego. Po czwarte - stawiając słowo Pana Mechanika z serwisu przeciwko, słowu producenta - chyba nie ma wątpliwości które wybrać. A po ostatnie - myślę, że wielokrotnie zostało stwierdzone co się stanie przy długotrwałym użytkowaniu silnika ze zbyt dużą ilością oleju, tylko ty o ty mnie wiesz. Bo nie chodzi tutaj o to co ci się wydaje, tylko o fakt, że przy byle reklamacji ASO na 10 stronę sprawdza czy przestrzegałeś zalecenie z książki. A dlaczego przelewają - myślę, że z lenistwa. Gdyby to robić zgodnie z książką, to trzebaby wlać trochę mniej oleju niż wchodzi nominalnie, zakręcić kataryną, aż się olej rozejdzie i wypełni filtr. Poczekać aż spłynie i uzupełnić do oczekiwanego poziomu. A tak to Pan Staszek, który oliwę zmienia 30 lat, wie że do tego silnika ma się wlać 4,5 litra, filtr 0,5 litra - to nabiera z beki 5 litrów, wlewa, zakręca korek , robi przedziałek i przekłada wajchę do pozycji fajrant.
  14. Przelewanie oleju to powszechna praktyka. Żeby uniknąć zbyt wysokiego poziomu oleju po np. przeglądzie, zawsze proszę, żeby umieścić na zleceniu prośbę o nie przelanie oleju. Zwykle to pomaga, chociaż nie zawsze
  15. W OBK a myślę, że dla wszystkich modeli Subaru jest to samo jest to ubezpieczenie u Lloydsa zdaje się. Trzeba uważnie przeczytać warunki - bo są wyłączenia. O ile dobrze pamiętam, a czytałem to ze 3 lata temu, to w zasadzie nie są to wyłączenia a wyszczególnienie co wchodzi w zakres. Mnie interesował silnik i skrzynia. Natomiast pamiętam, że jest tam warunek, że ubezpieczenie nie obejmuje uszkodzeń wynikających z nadmiernego zużycia oleju - co w przypadku silnika 2.5 bywa istotne. Myślę, że jak każdy ubezpieczyciel, w przypadku zgłoszenia szkody, Lloyds będzie próbował się wykręcić od odpowiedzialności jeśli tylko będzie na to cień szansy. Jednak kupiłem to ubezpieczenie gdyż: - lubię mieć spokojny sen - sprzedawanie auta z gwarancją jest przyjemniejsze - miałem stany lękowe po Subaru Boxer Diesel
  16. U mnie stuka podczas kręcenia kierownicą na postoju. To wykracza poza Pańską definicję. Skąd Pan czerpie taką wiedzę? Skoro pisze Pan o standardzie fabrycznym to musi Pan mieć jakąś podstawę - czy możemy ją zobaczyć? A zwłaszcza fragment, gdzie producent uznaje fakt stuków układu hamulcowego za normalny i zaleca zmianę tarcz i klocków zanim się faktycznie zużyją. A może po prostu puścił Pan wodze oratorskiej fantazji.... U mnie stukanie zaczęło się przy przebiegu około 30k km - czy to znaczy, że mam zmieniać klocki i tarcze co 30k km? Pan płaci? Poza tym zapomniał Pan dodać, ze jeśli problem występuje w samochodzie wyposażonym w silnik Boxer Diesel to zaleca się również wymianę silnika na nowy, nawet jeśli obecny jeszcze się nie zużył - co powinno wyeliminować stuki, przynajmniej na jakiś czas. Pan obraża nasz intelekt swoim postem. Gdyby chciałoby się Pańską wypowiedź sparafrazować do jak najprostszej postaci, to forma najbardziej lapidarnie oddająca precyzyjnie treść zamieszczonego przez Pana wpisu brzmiałaby: "Jak Ci puka, to daj głośniej radio, albo klocki zmień i nie zawracaj wiadomo czego" Nie tego oczekiwałem, bo do tej pory moje doświadczenia w kontaktach z Wami, były zupełnie inne. * bezczelnie założyłem, że Dział Techniczny uosabia się pod postacią mężczyzny. Jeśli natomiast autorką posta jest przedstawicielka płci pięknej - to bardzo przepraszam.
  17. Domyślam się, że zarówno @DZIAŁ TECHNICZNY jak i Szanowna @Dyrekcja przebywają na zasłużonych urlopach. Bo trudno mi sobie inaczej wytłumaczyć ignorowani tematu. Byłem w ASO Koper. Panowie w serwisie ze zrozumieniem wysłuchali moich narzekań na stukające zawieszenie. Po czym wykonali jazdę próbna samochodem i szybko potwierdzili, że nie mam omamów, bo ich zmysły również odbierają opisywane przeze mnie dźwięki dobywające się z okolic zawieszenia. Następnie od razu mnie uświadomili, że naprawić się tego nie da - a przynajmniej oni nie potrafią. Gdyż efekt ten narasta wraz z postępującym zużyciem klocków i tarcz. A klocki maja taki kształt i mocowanie, że przemieszczają się w zaciskach i stukają, zwłaszcza gdy na tarczy jest duży rant. Moja tarcza ma nieco ponad 28 mm grubości więc zbliża się do końca żywota swego, ale jeszcze jest w granicach normy. Klocki są jeszcze poniżej 50% zużycia. Pan mechanik zaproponował, że on zrobi swój hokus-pokus, zeszlifuje i zrobi fazkę - co na jakis czas pomoże, ale zaznaczył, że na jakiś czas... Tak tez uczynił i stukanie ustało prawie zupełnie. Niestety po zrobieniu trasy Warszawa - Trójmiasto - Warszawa - Mannheim - Warszawa czyli około 4k km efekt znów się pojawia. Zatem pytam ponownie @DZIAŁ TECHNICZNY i @Dyrekcja co mam począć z tym problemem? Stan okładzin w moich hamulcach nie wskazuje na nadmierne zużycie - a zawieszenie/hamulce hałasują. Nie znalazłem w instrukcji, że jest to normalne (a np. cykanie ukł. wydechowego po zgaszeniu znalazłem) zatem zakładam, że nie jest. Proszę o konkretną instrukcję co mam zrobić i gdzie się udać, żeby usterkę usunąć. Poza tym mam pytanie - czy tak wyglądać ma sprawnie działająca guma stabilizatora? Bo mam wątpliwości...a serwis twierdzi, że jest cacy.
  18. Mam dokładnie takie same objawy. U mnie problem pojawił się około 3 przeglądy temu czyli przy przebiegu około 30k km. Najpierw były to pojedyncze stuknięcia po dodaniu gazu przy skręconych kołach. Potem te stuknięcia zaczęły występować częściej i pojawiały się czasem dodatkowo na nierównej drodze - podobny hałas do kończącego się łącznika stabilizatora. W tej chwili są to wyraźne trzaski i stuki podczas kręcenia kierownicą na postoju lub przy wolnej jeździe przy lekko/średnio/mocno naciśniętym pedale hamulca. Efekty dźwiękowe są takie, że jakiś gość na parkingu podziemnym, koło którego parkowałem ostrzegł mnie, że mi coś w przekładni mocno chrupie. Do tej pory usterka zgłaszana przy trzech przeglądach była leczona przez ASO przy pomocy grubszej warstwy smaru ceramicznego do zacisków. Tak szczerze to jak słyszę w ASO, że oni ni znaleźli jeszcze remedium na ten problem i dalej smarują grubiej maścią z nadzieją, że się zagoi - to mam trochę dość. Zwłaszcza, że to stukanie towarzyszy mi juz 45k km i tak sobie myślę amatorsko, że jak coś o coś stuka, to prędzej czy później wystuka. A wolałbym nie oglądać moich klocków hamulcowych we wstecznym lusterku. Czy @DZIAŁ TECHNICZNY przy wsparciu @Dyrekcja mógłby przyjrzeć się problemowi i spowodować skuteczną naprawę naszych aut?
  19. Zauważyłem u siebie od czasu do czasu silnik inaczej pracuje. Jak stoję np. na światłach. I nie zmieniają się obroty, tylko faktycznie jakby ciężej pracował/pod większym obciążeniem. Jakoś specjalnie się tym nie przejmuje.
  20. W kwietniu serwisowałem auto w ASO Koper. Poprosiłem o nie przelanie oleju ponad max. Serwis zrobił, tak jak prosiłem. Olej precyzyjnie na maximum. Ale w innym ASO też prosiłem. Kilka razy. I dlatego muszę teraz jeździć do ASO Koper, choć nie bardzo mi po drodze.
  21. Otóż to. Patent jest zbliżony do polityki sprzedaży telefonów komórkowych. W latach 90 nikt nie kupował komórki, tylko brał ją w abonamencie - be aparaty były sakramencko drogie. Czyli miałeś telefon, mogłeś go używać, ale nie byłeś jego właścicielem i byłeś obowiązany płacić. System sprzedaży samochodów dzisiaj zaczyna właśnie przypominać takie rozwiązanie. Wydaje mi się, że za kilka, kilkanaście lat, samochód będzie się wyłącznie nabywało ze zobowiązaniem do jego serwisowania i pakietem usług za zryczałtowaną cenę. Być może z rocznym limitem kilometrów i zobowiązaniem producenta/sprzedawcy do odkupu. Czyli stopień komplikacji elementów ceny/kosztu nabycia znacznie się zwiększy i upodobni do dzisiejszych umów telekomunikacyjnych (konia z rzędem temu, kto je rozumie i wie ile zapłaci w tym miesiącu). W ten sposób sprzedawca/producent auta związuje nabywcę rodzajem umowy lojalnościowej a sposobów ograbienia go z pieniędzy, nie przerywając mu snu, będzie setka. - normalne zużycie - koszty finansowania - kara za przekroczenie limitu kilometrów - koszty napraw uszkodzeń - wyłączenia kosztów serwisu (opony, klocki, itp) - setki innych, które szpece na pewno obmyślą W efekcie jak kupisz Subaru to Dyrekcja zadba, żebyś jeździł Subaru, serwisował u nich i żeby za jasną cholerę nie opłacało ci się przejść do Skody, bo tylko biorąc następne uzyskasz uczciwy odkup (ratę balonową) i godny rabat godny na nowy. I nie będzie cię bolała głowa czy kupić cześć ori czy zamiennik - bo zgodnie z umową będzie musiał kupić ori (do nie swojego auta). A w reklamie powiedzą, że nabywasz nie samochód a pakiet usług motoryzacyjnych - dzięki którym nawet myjnę będziesz miał za darmo w Opcji Exclusive Platinum VIP Blow Job Plus za jedyne 3299,00 netto miesięcznie. I za Subaru Outback 1,2 quad-turbo przyjdzie zapłacić 280.000 summa summarum. * jeżeli Dyrekcja postanowi zaimplementować powyższe rozwiązanie, zastrzegam sobie 1% od wzrostu zysku year-to-year, jako autor pomysłu
  22. Dojeżdżam do skrzyżowania - jak na zdjęciu. Nie ma pieszych ani rowerów. Wjeżdżam na pasy i ścieżkę. Zatrzymuje się przed linią trójkątów. Stoję z minutę albo i dłużej bo ruch nie pozwala mi skręcić w lewo. Widzę z lewej jedzie rower. Stoję dalej. Rower dojeżdża gość hamuje w ostatniej chwili po czym wali pięścią w moją szybę i drze się, do mnie że mam się nauczyć jeździć. Wysiadam, bez słowa walę go prosto w rozdziawiony ryj. Widzę że ustał. Poprawiam. Gość leży. Rzucam rower na trawnik, wsiadam do auta i odjeżdżam. Dłoń trochę boli, ale chyba nie jest złamana. Niestety po chwili odzyskuję świadomość, spoglądam przez okno, dalej jestem na skrzyżowaniu, stoję na ścieżce, a koleś dalej drze japę. Uśmiecham się do niego życzliwie i macham, widzę lukę między autami, puszczam hamulec i wyjeżdżam mówiąc do mojego ośmiolatka- nie przejmuj się synku, pan ma gorszy dzień. Tak rozpocząłem czwartek. Życzę wam miłego dnia.
  23. Zbudowaliśmy w Polsce kilka autostrad, ale jeszcze nie nauczyliśmy się z nich korzystać. Większości kierowców wydaje się, że 140km/h to prędkość sugerowana a nie dozwolona. W związku z tym funkcjonuje w praktyce kierowców mylne domniemanie, że szybszy ma pierwszeństwo. Dlatego agresywne dojeżdżanie do zderzaka i spychanie na prawo jest powszechne. A w powyższym filmiku, dureń-narrator prezentuje klasyczny przykład moralności Kalego, wymagając od kierowcy VW jazdy prawym pasem, samemu zasuwając bez powodu lewym pasem. Zwróćcie uwagę na początku filmu - jedzie lewym, jest dość daleko, prawy wolny. Bo zakłada, że lewy jest do szybkiej jazdy i jadąc szybciej od VW ma jakieś wyimaginowane pierwszeństwo. Mając w dupie, że VW czeka na dostawczaka, bo sam chce go wyprzedzić. Klasyka gatunku IMHO. A równie mądry kierowca VW dał się pięknie sprowokować, czym wystawił sobie podobne świadectwo. 2 pokolenia co najmniej muszą w tym kraju przeżyć, bez wojny, we względnym dobrobycie, żeby istota szara wytworzyła odpowiednią ilość rozsądku.
  24. Mój syn lubił bajkę Kotka Pusia. A może to był Kot Kapusia?
  25. taaa twojego spaczonego i mojego jeszcze bardziej, bo tak naprawdę to Subaru lekko technologicznie odstaje i mam czasem wrażenie, że zajmujemy się na tym forum mniemanologią stosowaną będąc zupełnie odpiętymi od bazy...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...