Poradźcie proszę:
Pamiętacie może lub nie, jak 4 miesiące temu moje auto miało robiony kompletny remont silnika wraz z remontem głowic + śuby ARP i uszczelki Cometic. Wykonane w Technologic (w tym kontekście nie będzie to chyba reklama ścigana przez moderatorów).
Ok. tydzień temu zaczął mi wywalać płyn chłodniczy przez zbiorniczek wyrównawczy, a po jego otworzeniu bąblował - nawet gdy temperatura płynu wynosiła 90'C.
Było mi daleko do Gdyni, więc zajechałem do nie-ASO do Gdańska i niejaki Wojtek zasugerował, że nie wygląda to dobrze i żebym pojechał "na gwarancji" tam, gdzie auto było robione. Sprawdził też m. in., że był prawidłowy obieg płynu chłodniczego - chłodnica była gorąca.
Odstawiłem auto do Technologic - wyszedł dodatni test na CO2, czyli najpewniej wydmuchana uszczelka. Powiedzieli, że o ile to nie pęknięta głowica lub blok, to zrobią auto na gwarancji. Po tygodniu czasu (!) otrzymałem odpowiedź, że jednak naprawa będzie za pieniądze, bo przyczyną jest wadliwie działający termostat - auto miało się od tego chwilowo przegrzać i w ten sposób miało dojść do uszkodzenia 4-miesięcznej uszczelki skręconej śrubami ARP. Dodam, że diagnoza i decyzja o nie uznaniu reklamacji była postawiona bez demontażu głowic - na podstawie oceny działania termostatu.
Do czego zmierzam...
1) Czy uważacie, że jest podstawa, żebym jednak domagał się naprawy na koszt warsztatu?
2) Czy macie pomysł jak ewentualnie to udowodnić i wyegzekwować?
Wymyśliłem póki co, że zabiorę auto do nie-ASO do Gdańska dam do sprawdzenia, wezmę rzeczoznawcę i będę wtedy próbował odzyskać kasę...
Poradźcie coś...