Kilkanaście lat temu miałem sytuacje...
Oddałem auto do warszatu na wymiane kasowników luzów zaworowych. Przypadłość konkretnego silnika, po ok 200k km na zimnym klekotał jak diesel i należało je zastąpić nowymi. Auto odebrane, po 50km gaśnie podczas jazdy i już nie odpala. Oddaje na reklamacje, warsztat mowi że sprawdził i rozrząd był przestawiony, ustawili i powinno być już ok. Auto jeździ ale proces przyczyna-skutek mi się nie skleja w głowie wiec oddaje do innego warsztatu z prośbą o udokumentowanie tego, co znajdą. Tam zdejmują pokrywe zaworów i od razu widać że magistrala olejowa źle złozona (mimo ze kazda podpora ma strzałke i numerację kolejnosci...), głowica była bez smarowania, wałki rozrządu zatarte, łożyska cierne w podporach zatarte, uszczelniacze stopione - jednym słowem masakra.
Po naprawie kosztorys i dokumentacje wysyłam do pierwszego warszatu, oczywiście się nie poczuwają do zwrotu kosztów naprawy ale że byłem zdeterminowany i nie zamierzałem odpuscić to wizja sprawy w sądzie i smrodu w necie podziałała i po paru miesiacach odzyskałem 100% kosztów.
Dziś czasy są inne niż wtedy, obecnie informacje po sieci i mediach społecznościowych rozprzestrzeniają się jeszcze szybciej i skuteczniej. Jeśli masz dokumentacje i mozesz udowodnić ze spartaczyli robotę + chcą sie wyłgać i zwalnić wine na kogoś innego zamiast wykorzystać szasne które im kilkukrotnie dałeś, to ja bym się nie patyczkował. Po nagłośnieniu tematu sami do Ciebie wrócą z propozycją ugody.