Przypomniałem sobie w tym tygodniu jak to jest jeździć tramwajami...
Dzisiaj odzyskałem samochód. Naprawiona skrzynia... przy okazji nowe sprzęgło, łożysko sprzęgła... i simering na wale... i wahacz... rany w budżecie są bolesne
A tak wogóle to jak już w Łodzi popatrzłem na opony to trochę się przestraszyłem. Nie myślałem, że zimówki tak momentalnie znikną! A przecież nie jeździłem dużo. Gdyby nie ta skrzynia, to nie miałbym na czym wrócić do Łodzi. Itak od Radomia wracałem na dojazdówce.
A drugi wniosek jest taki, że jeśli nie miało się kół na zmianę, to trzeba koniecznie swoje dokładnie obejrzeć. Niby oczywista oczywistość... ale jakoś tak...
Więcej się już nie bawie w jakieś dobijanie kół drogowych itp.