ostatnio miałem trasę W-wa Częstochowa W-wa, zanim wyruszyłem to zrobiłem po mieście 55km, tak dynamiczniej, ale bez przesady.
Dalej jechałem spokojnie więc powinienem na jednym baku oblecieć.
Rezerwa zapaiła się przy 480km, przy 505 szarpnęło pierwszy raz, odłączyło mi tempomat, dalsza jazda to szarpanie, pare metrów płynna jazda, bujaniem auta poprzez ruchy kierownicą(żeby wężyk zassał paliwo) znowu szarpanie, redukcja biegów, paniczne szukanie stacji benzynowej, koniec końców na stacje wtoczyłem się przy 509km, pod dystrybutor doleciałem już tylko rozpędem. Gdyby stacja była kilometr dalej, musiałbym pociskać z buta przy -14oC.
No i jakież było moje zdziwienie kiedy do baku nalałem 49,5 litra, pistoletem dobijałem ponad 3 razy.
Czy ktoś może mi wyjaśnić co jest z moim bakiem/Forkiem/ssakiem czy czymkolwiek nie tak?
nikt nic?
dobra, w sobotę lece na Szczecin, później Bydgoszcz i powrót.
zobaczymy co się bedzie działo.
a, no i jestem ciekawe jak tam zużycie oleju, w razie czego biore bańke :-)