Witam, odebrałem w końcu swojego legasia po walnięciu panewki, złożony został na nowym bloku, głowice po regeneracji, nowe sprzęgło i inne pierdółki. Niestety po kilku dniach cieszenia się autem, po jakiś 30km drogi ekspresowej stanąłem w korku i wskazówka temperatury zaczęła wędrować ku górze, oczywiście zjechałem najszybciej jak się dało z drogi i zobaczyłem lejącą się wodę spod silnika, oczywiście odrazu telefon do mechanika, laweta itd. Na następny dzień auto do odebrania, powiedziano mi, że wentylatory się nie włączyły bo bezpiecznik się spalił, a lało się z pod korka przy intercoolerze, bo było za duże ciśnienie, zapytałem który bezpiecznik, mechanik wskazał bezpiecznik 7,5A który znajduje się w kabinie pod kierownicą i tu zapaliła mi się lampa i po obczajeniu tabeli bezpieczników wywnioskowałem, że bezpieczniki od wiatraków znajdują się pod maską Od razu myślałem że strzelił wąż od chłodzenia bo były założone te co wcześniej, ale wtedy była by wina warsztatu, a przy spalonym bezpieczniku to ja zapłaciłem za lawetę, więc czy jest możliwe, że jakiś bezpiecznik pod kierą się spalił i dlatego wiatraki się nie włączały? Drugie pytanie to docieranie, czy 300km na 15w40, a potem syntetyk jeszcze na 1k km spokojnej jazdy starczy?