Witam,
Od ponad 2 lat jeżdżę Subaru Imprezą WRX 2.0 z 2002 roku. Zrobiłem nią ok. 40tys km, w miarę regularnie serwisowałem, nie miałem żadnym problemów. Teraz auto ma 132tys km przebiegu.
Kilka dni temu spotkała mnie przygoda niezbyt miła - jadę sobie kulturalnie czeską autostradą, wcale nie szybko, i powoli do moich uszu dochodzi niepokojące pukanie. Jadę tak jeszcze z 15 minut, nieco zwalniam bo się zaczynam martwić, zjeżdżam w końcu na stację i tam silnik gaśnie tuż przed parkingiem. Trochę stresu, trochę kasy, dużo zmarnowanego czasu, laweta, i w końcu jestem w Polsce u mechanika. Po kilku dniach dostaję diagnozę: zatarcie na trzecim cylindrze, główna panewka, między korbowodem a wałem. Mechanik sugeruje wymianę dołu silnika niż naprawianie tego.
Mam w związku z tym pytanie do bardziej doświadczonych użytkowników Subarek, czy to co mi mechanik mówi ma sens? Ile może mnie kosztować taka wymiana? A może ktoś z was ma do sprzedania taki silnik?
Generalnie jestem w lekkim szoku, myślałem, że Subaru z takim przebiegiem to raczej bezawaryjna jednostka, a tu od razu taka masakra - silnik pada.
Przez ostatnie dwa lata nie żyłowałem jednostki, jeździłem normalnie jak na takie auto, mechanik sugeruje, że może wcześniej samochód był "katowany". Co myślicie?
Za wszelkie komentarze, sugestie i pomoc, będę wdzięczny.
pozdrawiam