Ja niedawno wróciłem z Szpindlerovego Młyna. To były 4 dni:
wiosna (pochmurno, resztki śniegu, ale trasy dobrze przygotowane)
lato (12 godzin deszczu i dodatnia temperatura, ale nadal dało się jeździć)
jesień (nadal opady, ale od południa zamiast deszczu już śnieg i coraz niższa temperatura, plus jazda po świeżym puchu)
zima (słońce, mróz, pełno śniegu na trasie, twardo i równo)
Ludzi brak