Witam
Po zakupie 11 letniego Forka chciałem wymienić hamulce. Poprosiłem znajomego mechanika, aby mi w tym pomógł, bo sam dopiero co zaczynam interesować się tymi sprawami.
Niby problem błahy, ale z tego co się dowiedziałem zawsze trzeba w takiej sytuacji nasmarować śruby w jarzmie, które wraz ze ścieraniem się klocków hamulcowych regulują jego odległość od tarczy (powinny być ruchome i zabezpieczone gumką). Niestety jedna ze śrub okazała się tak skorodowała, że nawet nie chciała się ruszyć, a trzeba to zrobić, bo nie będzie się przesuwał później po założeniu klocek.
Próbowaliśmy je wyciągnąć wszystkimi możliwymi sposobami, ale w efekcie złamaliśmy jedną ze śrub. Normalnie w zakładzie kazano by zakupić całe nowe jarzmo. Ja musiałem następnego dnia pojechać w trasę.
Co trzeba zrobić? Jeżeli nie mamy pod ręką Forestera na części.
- Wybić śrubę w jarzmie (grzanie do czerwoności, obstukiwanie, a nawet wywiercenie otworu po przeciwnej stronie śruby - do wybicia i późniejsze zaspawanie go)
- Wytoczyć nową śrubę - ale chyba nikt nie ma takich możliwości, a więc to skreślamy
- pojechać na najbliższy szrot - najlepiej japończyków, i odnaleźć Nissana Primerę. To autko posiada bardzo podobną śrubę w swoim jarzmie, która dokładnie będzie nam pasowała.
- Zastępujemy śrubę w naszym foresterowym jarzmie
- smarujemy ją i zakładamy klocki
I mamy.
Tak sobie poradziliśmy z problemem, kiedy nie ma pod ręką tokarza lub następnej śruby.
Może komuś się przyda ta informacja. Jak znajdę trochę czasu to wrzucę zdjęcia.
Pozdrawiam
Mario
ps. nie jestem mechanikiem, a tylko podpatruję. Dziękuję Przemek i Rafał za pomoc.