Witam wszystkich.
Właśnie stałem się trochę przypadkowo posiadaczem Forestera. Szukałem na szybko auta o względnie małym przebiegu, które pociągnie mi budę kempingową i trafiłem na ogłoszenie Forestera.
2006 rok, 2,0 wolnossak w automacie. Auto od nowości 13 lat użytkowane na Lofotach w Norwegii (właścicielka 1937r) i ostatni rok w Danii. Generalnie bardzo ładne. Wg licznika, i danych które można sprawdzić na stronach norweskich i duńskich przebieg 60 tys km. Lakier cały w oryginale, małe przycierki lewy przód i tył. Wszystkie szyby ori, przód podgrzewana pod wycieraczkami, tempomat, grzane tyłki. Buda zdrowa, tylko zawieszenie jak w większości japońców. Pod maską zero rdzy, wszystkie śrubki bez nalotów. Ale żeby dołożyć łyżkę dziegciu mądry polak po szkodzie... nie doczytałem wcześniej i mam wersję EJ204. Kupiłem go z myślą o lpg, a tu teraz wszędzie czytam, że kibel...
W przyszłym tygodniu zmieniam rozrząd, olej w skrzyni i silniku. No i teraz nie wiem co robić, gazować i jak polecą głowice to kupić używane od EJ20F, czy latać na benzynie i za poł roku sprzedać komuś kto będzie chciał mieć subaru z małym przebiegiem bez lpg. Auto było drogie jak na swój rocznik i nie wiem czy pakować sie w gaz czy go nie psuć jak ma niby taki mały przebieg?