A ja przeżyłem wczoraj chwilę grozy. Szkoda, że nie mam kamerki.
Jedziemy sobie z Żoną rowerami i na skrzyżowaniu w mieście chcemy skręcić w lewo. Za nami zebrało się kilka aut. No więc, zgodnie ze sztuką, lusterko, oglądnięcie się, kierunkowskaz (czyli łapa) w lewo, zjazd do środka, i w momencie gdy już wjeżdżałem na skrzyżowanie, NA PASIE W PRZECIWNĄ STRONĘ obok nas śmignął do przodu Ford, bodajże, czerwony, z rowerem na dachu. Czyli: 1 - omijanie pojazdu skręcającego w lewo z lewej strony, 2 - przejechanie linii ciągłej podwójnej, 3 - wyprzedzanie na skrzyżowaniu i w bezpośredniej bliskości przed nim. Wygląda na to, że ów Ford wyprzedził także samochody za nami, bo nie widziałem takiego koloru z tyłu. Czegoś takiego nie widziałem jeszcze w życiu, a jeżdżę po polskich drogach już kilkadziesiąt lat.
Co ciekawe, osoba ta chwali się rowerem na dachu, więc chyba powinna mieć trochę wyobraźni.