Z tego co czytam i słucham opinii ludzi wyciągam z tego taki wniosek, że imprezki GT Turbo więcej stoją, niż jeżdżą. Potrzebuje autka, które będzie na daily, będzie można nim sporadycznie poszaleć, a jednocześnie by nie stało ciągle zepsute i czekało, aż będę miał pieniądze na naprawę. Serce podpowiada by wziąć GT, rozum by n/a. Jak patrzę na koszty utrzymania GT Turbo jeśli chodzi o benzynę i naprawy, to chyba lepiej będzie brać n/a z gazoliną, bo wersja gt raczej nie będzie lubiła podtlenku biedy? Chce by auto dawało frajdę, ale jednocześnie bym przez nie, nie zbankrutował.
Bo jak wersje GT to w kombi szukałem, tylko po przeczytaniu opinii ludzi, trochę boje się teraz kupować te egzemplarze w przedziale 10-15k :/ Chyba poszukam jakiegoś n/a, a za jakiś czas jak będę miał większy budżet to poszukam wersji GT.