Hej, posiadam dokładnie taki sam pojazd jak założyciel wątku i pierwsze co w nim zrobiłem, to poprawiłem (tak, znacząco) akustykę.
Fakty są takie: Seryjny Kenwood jest biedny. Co nie oznacza, że w całym aucie musi być biedne, jak w serii brzmienie.
Fakt drugi: Dystanse od Forestera II pasują P&P (tutaj wątek kolegi sorevell wyjaśnia wszytko).
Fakt trzeci: Seryjne głośniki są z papieru, magnes jest wielkości kapsla, a cały głośnik waży może 100g - lipa.
Założenia jakie miałem, to pozostawienie seryjnego radia, dodanie funkcjonalności mp3, wygłuszenie wnętrza, wymiana głośników na przeciętnie przyzwoite, przede wszystkim nowe, niewymagające zewnętrznego wzmacniacza.
Na drzwi poszła mata alubutylowa, na boczki pianka - robi się to łatwo i przyjemnie, lecz jest czasochłonne. I zrobienie wygłuszenia to jest 90% sukcesu, a przy okazji uzyskuje się przyjemny klik domykanych drzwi, niczym w autach klasy wyższej.
Głośniki zastosowałem zupełnie przeciętne, dwudrożne JBL zarówno z przodu i z tyłu. Lepszych i tak nie byłoby czym napędzić (brak zewnętrznego wzmacniacza).
Zainstalowałem emulator zmieniarki nvox, który działa P&P (z drobnymi mankamentami, do których można się przyzwyczaić, jakby ktoś pytał o szczegóły, to opowiem).
Jestem zadowolony z efektu, bo jest poprawnie. Brakuje dołu, ale w muzyce gitarowej i jazzowej większość "dzieje się" w pasmach środkowych i tu udało się uzyskać czytelność. Podkreślam też istotny fakt, iż nowe głośniki muszą się "wygrać", pierwsze godziny ich pracy nie napawały optymizmem.
Dla mnie autem referencyjnym, jeżeli chodzi o brzmienie, jest i długo jeszcze będzie Lancia Lybra (seryjne Bose i świetne wyciszenie, bardzo wyważone w proporcjach brzmienie, bez nachalnych basów i syków jak w jakimś pastuchu albo golfie).