Witam ponownie wszystkich. Właściwie zacząłem wątek a nie biorę udziału w roztrząsaniu problemu.
U mnie to teraz wygląda tak:
1. Z odczytu błędów wynikało ze szwankuje ostatnia (ta bliżej wydechu) lambda w prawym katalizatorze. Ok, zaryzykowałem, wymieniłem sondę, pojeździłem trochę (jakieś 100 km) i ....... check engine wrócił
2. Pojechałem sprawdzić jakość spalin - wyszło, że są w normie - przegląd bym przeszedł.
3. Po każdorazowym skasowaniu błędów - przejeżdżam jakieś 100 km i check wraca.
4. Auto chodzi jak należy - żadnego spadku mocy, kręci równo, spala też "równo"
Niech mi ktoś w takim razie wytłumaczy co się takiego dzieje w katalizatorze przez ok. 100 km, że nie melduje usterki. Dopiero po tej stówie katalizator się "zapycha" a wcześniej co, działa dobrze? Poza tym błąd mi wyskakuje tylko na jednym katalizatorze-prawym. Znaczy się, że w lewym spaliny są "czyste" i go nie "zapychają"? Generalnie pogodziłem się z tym, że pewnie się to skończy wymianą katalizatora (-ów?) - niestety nie mam pewności, że taka operacja będzie skuteczna i w końcu ten cholerny check przestanie świecić. Ze względu na koszty (niemałe) raczej nie chciał bym eksperymentować - zaryzykowałem z sondą i wyszło jak wyszło.
A propos kosztów. Próbował ktoś może montować katalizatory, jak mówią tłumikarze, uniwersalne? Wiem, że rozmiarem wejdzie. Dwie sondy tez się da zamontować. Nie wiem tylko czy się w to bawić.
Dzisiaj wyszło mi, w trakcie przeglądu, że wycieka mi płyn hamulcowy przez tłoczki (tak mi to wytłumaczyli - jeżeli źle coś mówię to sorry) - do wymiany wszystkie tłoczki z przodu - koszt jednego 215 zł. Pięknie. Najpierw katalizator, teraz to.
A podobno Subaru to jedno z najmniej awaryjnych aut...............
Jeździłem już wieloma autami rożnych marek, w różnym stanie technicznym, z różnym przebiegiem (i takimi co miały ponad 200.000 km)- ale takich "kwiatków" nie miałem w żadnym, nawet w takich "wzorach" jakości jak fiat i ford........... :???: