Cześć,
Wczoraj miałem przykrą niespodziankę. Po krótniej jeździe (około 20-30km), pod samym domem wzrosła mi o jedną kreskę temperatura silnika. Zaniepokoiło mnie to, gdyż wcześniej nawet przy upałach nie wskakiwał powyżej środka.
Po zaparkowaniu auta okazało się, że pod autem mokro. Po szybkich oględzinach ustaliłem, że wyskoczył mi wąż z prawej strony, z góry chłodnicy (ten krótki, idący do prawej strony silnika, patrząc z punktu kierowcy).
I teraz tak. Cybant był dość luźny, natomiast w środku rury został zapieczony kawałek kroćca na który montuje się rurę. Sam krociec jest ukruszony. Zamontowałem z powrotem, zalałem układ prawie 5 litrami płynu. Martwią mnie jednak pewne rzeczy:
- Czy wywaliło bo było za duże ciśnienie? Czy po prostu wczesniej było ukruszone, a teraz wąż się poprostu zsuna?
- Krociec na który montuje się rurę, jest ukruszony (kwałek około 0.5cm, widać na foto, ten w głębi). Niby cybant zamontowałem najdalej jak się da, tak żeby dobrze łapał się na kroćcu, jednak boje się żeby znowu się nie zsuną. Jak sądzicie, czy chłodnica do wymiany? Czy może da się temu jakoś zaradzić?
- Zalewając układ, zalałem płyn i do wlewu chłodnicy i do zbiorniczka wyrównawczego. Układ jeszcze nie odpowietrzony, więc poziom płynu w chłodnicy spadł i kilka razy dolewałem, natomiast w zbiorniczku szły bąbelki powietrza (przy odpalonym silniku), poziom płynu się nie zmieniał, a po zgaszeniu silnika, poziom płynu w zbiorniczku zaczą opadać. Czy bąbelki w zbiorniczku to aktualnie oznaka odpowietrzania się układu czy, moje najgorsze obawy - UPD?
No i z racji iż jestem nowy: cześć wszystkim!