No właśnie apropos tych pieniędzy. Z jednej strony pewnie jest tak, że z korpoacyjnej tabelki w excelu wynika że lepiej zatrudnić w pełni sprawnego dwudziestodwulatka, który jeździ w rajdach od dziewiątego roku życia niż trzydziestokilkuetniego kierowcę wyścigowego z ograniczeniami. Z drugiej jednak strony byłem na kilku rajdach i ZAWSZE największy tłok jest przed namiotem Roberta, pełno tam kibiców i dziennikarzy i to nie tylko polskich - wielokrotnie wklejaliśmy tu zdjęcia jak inni kierowcy się nudzą na sesjach dla dziennikarzy, a Robert zapracowany. Przecież to się jakoś przekłada na kliknięcia, zakupy na Lotosie i takie tam i to jest całkiem wymierne. To jak to jest?
A swoją drogą, to czekają nas ciężkie dwa miesiące gdybania....