Po tygodniu dolewania płynu, po patrzeniu jak legaś zamienia się w lokomotywę jadąc przy temperaturach bliskich zeru z włączonym wentylatorem. Po dokręceniu wszystkich opasek na przewodach chłodniczych coś tchnęło mnie żeby po raz setny pompując jak zwykle miekkim, górnym wężem powietrze złapać za gorący dolny a tu...cyk... zimno, a po obd 96st.c. Dawno tak nie zmarzłem wymieniając przy -5 na glebie przed domem termostat