Gdy go poznałam jeszcze o tym nie wiedziałam, ale już pojawiały się dyskretne znaki. Machanie do innych kierowców na drogach, dynamiczny styl jazdy, slowo "Subaru" padające tak często w jego wypowiedziach... Długo nie wiedziałam też, odnośnie kogo, obecnie mój narzeczony, mówi per "Najjaśniejsza". Czy powinnam być zazdrosna? Czy powinnam się bać?
Czas mijał a ja przejmowałam coraz więcej jego zachowań. Zganianie kierowców z lewego pasa na autostradzie? Check. Dynamiczne ruszanie spod świateł? Check. Latanie bokiem jak tylko spadnie śnieg? Check. Witanie się z innymi świniami? Cieszę się na ich widok bardziej niż gdy widzę własną rodzinę. Tym sposobem narzeczony wcielił mnie w sektę Subaru tak, że nawet nie zauważyłam kiedy to się stało. Ale dobrze mi tu i choć kocham mojego przyszłego męża nad życie, to przyznam, że poczułam słabość do Japończyka. Tym romantycznym akcentem pozwolę sobie zakończyć powitanie. Mam nadzieję, że do zobaczenia na drodze