nic nie trzeba zgadywać.... finał zawdzięczony super spóźnionym kontrom, natomiast początek 3 sprawy:
po pierwsze mokro, więc i ślisko - na ringu potwornie mocno i gwałtownie zmienia się przyczepność, jest bardzo dużo miejsc o zmiennym zacienieniu - ten zakręt mógł być dłużej w cieniu, przez co bardziej wilgotny, co mogło zaskoczyć kierowcę;
po drugie kolejna charakterystyczna rzecz - bardzo mocno zmieniające się nachylenie jezdni, praktycznie nie ma tam zakrętów po płaskim, jest nie tylko ciągle góra dół, ale też bardzo często mocno zmieniający się profil poprzeczny zakrętu, tak więc ciągle są nagłe dociążenia i odciążenia- tutaj mocno "zapadnięta" jest wewnętrzna strona zakrętu, przez co przy odpowiedniej linii jazdy przód wraz z ciężkim silnikiem nagle "spada, odciążając tył
po trzecie - przy poprzednich 2 elementach kierowca najprawdopodobniej ze strachu gwałtownie odpuścił gaz, co było gwoździem do trumny, bo tylko pogłębiło odciążenie tylnej osi i spowodowało przeniesienie środka ciężkości do przodu, co przy takim a nie innym profilu zakrętu tylko przyspieszyło obrót...
Tyle ja widzę, może ktoś mnie poprawi