To wrazenie może być spowodowane tym, że nie wiesz o czym euyot pisze. Pewnie jak zwykle w komunikacji forumowej każdy z nas skupią się na innym aspekcie uważając że ten drugi nie kuma... a tak poważnie: dawny totalitaryzm od współczesnego różni się narzędziami. Stary był siłowy- twardy oparty na ciśnieniu zewnętrznym (cenzorzy, ubecja, konfidencji) bardziej fizyczny. Obecny jest miękki oparty na inżynierii społecznej psychologii i narzędziach miękkich (bańki informacyjne, autocenzura, poprawnosc polityczna). Jak jest wróg twardy można łatwo wejść w stan buntu. Jak się człowiek nie orientuje, że żyje w matrixie to się nie zbuntuje.
Dzieciaki ze smarfona (również te starsze) są już pozamiatane.
Wracając do kobiet. Jeśli kobieta chce kariery to jej sprawa. Jeśli niechce dzieci. Także. Jednostkowo ok. W masie może mieć to poważne skutki. Dlatego państwu się opłaca polityka prorodzinna a nie proaborcyjna.
Jest taka miejska legenda o wypowiedzi Rockeffelera, że jak to możliwe że połowa społeczeństwa siedzi w domu i nie można jej opodatkowac
Spójrzmy na te wolność kobiet od innej strony. Kariera wiąże się z tyraniem i wyrzeczeniami na rzecz obcych ludzi. Najczęściej facetów. A zwycięstwo nad biologia może często oznaczać samotność. Oczywiście to skrajność. Niezależność ponad wszystko?
Spoko. Coktolubi.
Oi. Z tą penicylina to taki zart.
P.s. pogadaj z nauczycielami licealnymi o żeńskiej części uczniów...