Osobiście podaba mi się "ślepota" kierowców jadących za mną. Wielu z nich, myśląc, że ma przed sobą jakąś Nexię, za wszelką cenę próbuje mnie wyprzedzić (brak spojlera i niewidoczne napisy na srebrnym tle). Normalnie słabo się robi, gdy widzę w lusterku takie np. Punto siedzące mi tak blisko na ogonie, że spaliny z mojej dwururki nie mają gdzie uciekać, a cham widzi przecież, iż mam zamiar wyprzedzić tira. Co się dzieje dalej: wyprzedzam (troszkę nie kulturalnie, bo ten za mną ciągle ma włączony lewy migacz) i jadę spokojnie tak około 100 km/h, czekając na reakcję łosia na ogonie. W końcu ofiara chwyta przynętę i jeleń, ze straszliwym wyciem silnika, zaczyna mnie wyprzedzać. I tu dochodzimy do sedna sprawy zawartej w temacie postu. Chyba nie muszę opisywać miny tego gościa w Punto, po tym jak wrzuciłem trzeci bieg w mojej Subarce i "delikatnie" przyspieszyłem, zostawiając chłopaka na lewym pasie jezdni ładnych kilkadziesiąt metrów za mną. Niestety, ale jakaś kultura na drodze musi przecież obowiązywać, a ja bardzo nie lubię chamstwa.