Witam Szanownych Forumowiczów,
podczas podróży Outbackiem 2007 2.5 NA sohc coś zaczęło stukać w silniku. Laweta i do znajomego mechanika.
Diagnoza po wyjęciu i rozebraniu silnika - poszła panewka. Wał na czopie starł się z nominalnych 52mm do 51 mm.
Mechanik zaproponował remont w postaci zakupu wału (nowy, jakiś wzmacniany) za 1600 pln, dodatkowo wszystkie panewki, korba od uszkodzonej panewki, pierścienie na cylindrach, uszczelki, olej, filtry itp. Koszt całości w okolicach 8 tyś zł (z tego ok. 2k robocizna).
Dodam, że mocno się pocił i brał sporo oleju, mimo wymiany UPG ze 40k temu.
Druga opcja, którą znajomy mechanik sugeruje, to zakup używanego silnika.
Obecnie znalazłem za 1,9k silnik z UPG do robienia i dwa ogłoszenia po 5k silników nieuszkodzonych z teoretycznie niewielkimi przebiegami. Wiadomo, że każdy zakup to będzie przysłowiowy "kot w worku", chociaż prowizoryczną gwarancję na 30 dni można dostać.
Co z tym fantem zrobić? Zamierzałem jeszcze trochę tym samochodem pojeździć...
Mechanik twierdzi, że po remoncie pojeżdżę bezpiecznie tym samochodem bez obaw, że coś mi na trasie z dzieckiem znowu pier....nie.
8k to kupa kasy, a zaoszczędzić 2 czy 3 k żeby później znowu się z tym bujać wcale mi się nie uśmiecha.
Z drugiej strony może lepiej zrobić po kosztach i sprzedać, tak jak mi go ktoś sprzedał (mechanik twierdzi, że dół był już robiony przez poprzedniego właściciela, razem ze wspomnianym wyżej UPG). Samochód teoretycznie ma na liczniku 210 tyś km, ale coś czuję, że może być i dwa razy więcej.