Skocz do zawartości

hak64

Użytkownik
  • Postów

    1216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez hak64

  1. Wyrażaj się precyzyjniej. Ubezpieczyciel, czy warsztat naprawczy? W tym momencie trudno wnioskować, kto Cię próbuje wyrolować, bo ani warsztat, ani ubezpieczyciel nie mają prawa dysponować Twoim mieniem. To Ty podejmujesz decyzję, gdzie, za ile i czy w ogóle zlecisz naprawę. Wyceną ubezpieczyciela nie musisz się przejmować, ważniejszy jest określony w niej zakres szkody (czy uwzględniono wszystkie uszkodzenia). Masz kolego kilka opcji. - Domagać się ponownych oględzin pojazdu, gdyż w wycenie nie uwzględniono wszystkich uszkodzeń i czynności naprawczych (podejrzewam, że nie ma tam pozycji "wymiana przekładni kierowniczej", nie ma sprawdzenia geometrii zawieszenia, auto dostało w koło, zatem może być także konieczność sprawdzenia wahaczy, półosi napędowej i szczelności skrzyni). - Podjechać do dowolnego warsztatu naprawczego, gdzie mechanik ustali zakres szkody rozbierając uszkodzone części i sporządzając dokumentacje fotograficzną, lub film (o tym jednak należy powiadomić ubezpieczyciela). Samo wysłanie zdjęć nie jest dla nich argumentem, bo niektórzy - mniej uczciwi - robią fotki części ze szrotu. - Zlecić naprawę w trybie bezgotówkowym w dowolnym, wybranym przez siebie warsztacie. Warunek - koszt naprawy nie może przekroczyć wartości auta przed szkodą. W tych dwóch ostatnich przypadkach warsztat może sporządzić własną kalkulację kosztów naprawy, którą wysyłasz ubezpieczycielowi do akceptacji, lub (w pierwszym przypadku) wysyłasz wraz z odwołaniem i wezwaniem do zapłaty. Pozdrawiam.
  2. Coś mi się wydaje, że zapomniałeś doczytać, że to szkoda likwidowana z AC, zatem to ubezpieczyciel dyktuje warunki (zapisy w umowie) Wystarczająco by uzmysłowić sobie rozmiar szkody i ewentualny koszt naprawy, ale za mało by określić wartość i poprawność wyliczenia należnego odszkodowania. Pozdrawiam.
  3. No proszę. Proponuję mocniejszy trunek. Ostatnie badania naukowe dowodzą, że alkohol zabija szare komórki... ale tylko najsłabsze. Zatem systematyczne spożywanie alkoholu powoduje, że te zdrowe, wartościowe komórki mają więcej przestrzeni życiowej, a to daje nadzieję wspięcia się na wyżyny geniuszu.
  4. Kolego, ubezpieczyciel nie jest właścicielem pojazdu, nie może nim dowolnie dysponować. Decyzję o tym gdzie, za ile i czy w ogóle będzie auto naprawiane, podejmuje jego właściciel. Nawet jeśli ubezpieczyciel orzeknie szkodę całkowitą i wystawi pojazd na licytację (w celu ustalenia wartości wraku), to właściciel decyduje, czy chce auto sprzedać. Jeśli tak, to otrzyma odszkodowanie (od ubezpieczyciela kwota /wartość auta przed szkodą, pomniejszona o wartość wraku/), resztę zaś od nabywcy wraku. Jeśli zatem zdecydujesz i wstawisz wóz do dowolnego warsztatu, gdzie zostanie naprawiony w kwocie mniejszej niż 70% wartości auta przed szkodą, to ubezpieczyciel musi pokryć udokumentowany koszt takiej naprawy (w przypadku szkody likwidowanej z OC sprawcy - 100% wartości auta).
  5. Po co? Ubezpieczyciel już zrobił swoje. Jego obowiązkiem jest dokonanie wyceny szkody, ale nie licz na to, że druga wycena będzie inna. To byłby ich strzał we własne kolano. Poszkodowany, który nie zgadza się z wyceną ubezpieczyciela ma prawo zlecić taką wycenę niezależnemu rzeczoznawcy. Wtedy dopiero wysyłamy odwołanie, wskazując, że rzeczywisty rozmiar szkody, czy jej wartość znacznie różni się od wyceny ubezpieczyciela. Pozdrawiam.
  6. Twój wpis o tym nie świadczy. Mają odniesienie, bo baza danych uwzględnia aktualizowane okresowo ceny rynkowe pojazdów. Program zawiera dane o markach, modelach, rocznikach i wyposażeniu. Jedynie w przypadkach limitowanej serii pojazdów, może się okazać, że program przekłamuje. Tu istotnie jest problem, bo żaden ubezpieczyciel nie wypłaci dobrowolnie kasy za utratę wartości handlowej. Trzeba o to wystąpić z żądaniem, a przy tym ubezpieczyciele i tak dość radośnie interpretują przepis o kompensacie utraty wartości handlowej. Godzą się na wypłatę jedynie przy tzw. "szkodach Istotnych", gdzie zostały naruszone trwałe fragmenty karoserii, lub elementy konstrukcyjne pojazdu. Tak więc uszkodzenie przedniego błotnika (jest odkręcany), drzwi, zderzaków, reflektorów, itp wedle ubezpieczyciela nie spełnia warunku szkody istotnej. Prawda jest jednak taka, że sama informacja o szkodzie w bazie danych CEPiK, czy innej,zwykle zbija cenę auta o 20%. Z tym nie wypada się nie zgodzić. Sporządzam (na zlecenie klienta) całkiem sporo wycen, wezwań do zapłaty, skarg do rzecznika, a pisma odwoławcze zwykle kończę takim zdaniem: W przypadku nieuwzględnienia odwołania, sprawę mojej szkody postaram się nagłośnić w mediach i forach motoryzacyjnych, co pozwoli ograniczyć Wam ryzyko kontaktów z klientami." Pozdrawiam.
  7. Ta wartość wynika z programu (zwykle info ekspert), który stanowi pewną bazę danych (marka, model, rocznik, wyposażenie). Program wskazuje średnią, ale ubezpieczyciele mają jeszcze swoje furtki w postaci korekt (za przebieg, pochodzenie, nieudokumentowaną historię serwisową, powypadkową przeszłość, zły stan techniczny, korozja). W sumie mogą okroić ową średnią nawet o połowę. Istnieje co prawda możliwość podwyższenia wartości auta przed szkodą, ale to wymaga udokumentowania nakładów poniesionych na doposażenie pojazdu, tuning, czy wymianę całych podzespołów. Przy szkodzie z AC jest to praktycznie niewykonalne, bo skoro podwyższyłeś w ten sposób wartość auta, to powinieneś to był zgłosić podczas zawierania umowy ubezpieczenia, a wtedy; wyższa wartość auta - wyższa kwota składki.
  8. Z tym się da walczyć. Szkoda ma zostać wyceniona w oparciu o aktualne ceny części zamiennych i stawki rbg. Żaden przepis prawa nie nakłada na poszkodowanego obowiązku naprawy swojego auta (można go sprzedać w stanie uszkodzonym, lub takim jeździć), zatem wycena z zastosowaniem rabatu jest celowym zaniżeniem wartości szkody. Średnia stawka rbg to obecnie 110 zł. Pozdrawiam.
  9. Przekazanie nr telefonu raczej nie, ale i tak powinno się to odbyć dopiero po wyrażeniu zgody przez właściciela pojazdu. Z doświadczenia wiem, że ubezpieczyciele mają zapisy RODO w głębokim poważaniu. Spotkałem się już z sytuacją, gdy właściciel pojazdu dostał wycenę oraz informację o możliwości zbycia auta za określoną kwotę, po czym (po trzech dniach) otrzymał kolejną wycenę, w której wartość wraku wzrosła o blisko 6 tys. W obu przypadkach ubezpieczyciel wskazał inne numery aukcji, zatem pierwsza nie doszła do skutku, bo (prawdopodobnie) oferent się wycofał, a w drugiej znalazł się inny, który zaoferował wyższą kwotę. Co gorsza właściciel auta otrzymał telefonicznie od oferenta informację, że coś słabo wycenili mu ten wrak i ubolewał, że zarówno on, jak i właściciel auta traci na tym, bo on płaci więcej za wrak, a właściciel otrzyma mniejsze odszkodowanie (to bowiem stanowi różnicę pomiędzy wartością auta przed szkodą i po niej). Co ciekawe obie wyceny różniły się nie tylko wartością wraku, ale i wartością auta przed szkodą! W tej drugiej wartość auta przed szkodą spadła, bo ubezpieczyciel zastosował korekty za przebieg, nieudokumentowaną historię serwisową, zły stan techniczny i widoczne ślady (niewidzialnej) korozji. Napisałem dla klienta odwołanie wskazując na złamanie wszelkich procedur i zapisów RODO, z zaznaczeniem, że sporządzam także skargę do rzecznika finansowego i dziwnym zbiegiem okoliczności, ubezpieczyciel przystał na pierwszą wycenę, unieważniając drugą aukcję. Skarga i tak poszła, bo sam jestem ciekaw, jak ubezpieczyciel wytłumaczy dwie różne wyceny tego samego auta.
  10. Zgoda właściciela nie jest konieczna. Taka aukcja ma jedynie na celu ustalenie rynkowej wartości wraku i jest to jedna metod określania tej wartości (dodam, ze najbardziej wiarygodna). Z założenia oferent nie powinien dostać danych właściciela pojazdu, a jedynie telefon kontaktowy (bywa jednak różnie). Z kolei właściciel pojazdu dostaje informację, że znalazł się nabywca oferujący określoną kwotę i w przypadku wyrażenia chęci sprzedaży (to należy potwierdzić), ubezpieczyciel przekaże nabywcy dane do kontaktu. Pozdrawiam.
  11. Dokładnie tak. Orzeczenie szkody całkowitej wiąże się jednak z innym problemem. W takim przypadku odszkodowanie wypłacane jest jako różnica pomiędzy wartością auta przed i po szkodzie. Wiele więc zależy od tego na ile oszacują wartość auta i wartość wraku. Poszkodowanemu przysługuje możliwość naprawy swojego auta do pełnej jego wartości przed szkodą, jednak w takim przypadku ubezpieczyciel będzie domagał się udokumentowania kosztów naprawy.
  12. Odblaski nie, ale myślenie chyba już tak. Pewien pracownik naszej firmy od ponad roku jeździł rowerem do pracy. Wielokrotnie zwracałem mu uwagę, że odblaski, czy rowerową lampkę można kupić za cenę znicza... jak grochem o ścianę... Nawet był "uprzejmy" odpyskować, że mam pilnować swojego nosa, bo on nie jeździ drogą, tylko chodnikiem. Teraz przesiądzie się na wózek, bo przejeżdżając w poprzek dwujezdniową drogę wpadł pod auto...
  13. Z wyjątkiem sytuacji przedstawionej poście z 28 listopada i jeszcze paru innych przypadkach, a zwłaszcza gdy masz przed sobą znak C-2 (sam napisałeś). Kolego fakt, że znak nakazuje określony kierunek jazdy nie zwalnia z obowiązku sygnalizowania zamiaru skrętu zgodnie z nakazanym kierunkiem. Twoje wywody wskazujące, że brak sygnalizowania zamiaru skrętu może poprawić komunikację z innymi uczestnikami ruchu, są niczym innym jak zaprzeczeniem tejże komunikacji. Coś jakby "nic nie mówiąc, rzekłem". Starałem się wyjaśnić, że zaprzestanie sygnalizowania, lub brak włączonego kierunkowskazu może świadczyć o zmianie decyzji kierującego i tak zwykle jest odbierane przez innych uczestników ruchu, ale jak widać nie do wszystkich trafia taki argument. Powiem szczerze, że dość skutecznie zniechęciłeś mnie do dalszej konwersacji i najprawdopodobniej nie będę zauważał sygnalizowania Twojej obecności na forum.
  14. Kolego, problem własnie nie leży w przepisach, tylko w myśleniu. To wysoce chwalebne, że tak dbasz o rozwój intelektualny uczestników ruchu, ale Twoje wykłady z logiki i komunikacji, wyglądają mnie więcej tak: Dojeżdżam do skrzyżowania typu T (patrz grafika) Jeśli nie włączam lewego kierunkowskazu, to znaczy, że zamierzam pojechać w prawo - to chyba logiczne? Po co mam więc włączać ten prawy, skoro każdy zrozumiał, że nie jadę w lewo. Analogicznie - Jeśli nie włączę prawego kierunkowskazu, to logika każe domniemywać, że pojadę w lewo, zatem użycie kierunkowskazu w tej sytuacji jest także zbędne. Żadne przepisy nie zastąpią myślenia !!! Kolego, sądzę, że teraz myślami jestem z Tobą. Pozdrawiam.
  15. Sądzę, że maja podobne do mojego i z tego powodu nie widzą potrzeby powielać postów. Nie wiem dlaczego twierdzisz, że zawsze? Nie można tak generalizować, bo bywają różne przypadki. Wysilę się na dowcip: może biorą przykład z tych co nie włączają i na przekór im nie wyłączają...
  16. No cóż. Znak nakazuje ci skręcić w prawo, zatem nie jedziesz prosto. Skoro jednak uważasz, że zmiana kierunku jazdy nie wymaga użycia kierunkowskazu, to po co dalsza dyskusja? Podejrzewam, że gdy będziesz wyjeżdżał z podporządkowanej w prawo w tej sytuacji, też cię będzie ręka boleć...
  17. No właśnie, pomyśl. Postaw się w sytuacji kierowcy stojącego obok, lub za tobą. Oni właśnie mogą myśleć tak. Dojechał gościu do skrzyżowania, "mrugał", że skręca w prawo, ale przestał mrugać... może zmienił zdanie i nie będzie skręcał, może chce zmienić pas ruchu , a może spaliła się żarówka. W każdym z powyższych przypadków u obserwującego cię kierowcy zapali się lampka ostrzegawcza, bo "czort wie co pan kierownik zrobi". To jest właśnie komunikacja - a ty z góry zakładasz, że wszyscy potrafią czytać w myślach... Pozdrawiam.
  18. hak64

    cham na drodze

    Nie kolego, aż tak źle nie jest. Chodzi o wykroczenia drogowe, te bowiem dotyczą dróg publicznych (lub prywatnych oznakowanych strefą ruchu). Jeśli zatem na drodze publicznej spowodujesz stłuczkę i poszkodowany nie chce z tobą gadać, bo czuć od ciebie alkohol, to pomimo faktu, że uciekniesz i zamkniesz się w swoim domku, to policjanci przyjdą po ciebie - w ostateczności razem z drzwiami - bo istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa.
  19. hak64

    cham na drodze

    Podjęcie czynności (ukaranie mandatem) na terenie prywatnym może być potraktowane jako przekroczenie uprawnień, a to grozi nie tylko dyscyplinarką...
  20. hak64

    cham na drodze

    Bardzo mi się podobało w Niemczech w latach 90 tych, gdy nie było jeszcze tylu imigrantów. W pośpiechu zaparkowałem kiedyś auto trochę nierówno (jakieś 30 cm od krawężnika, z przodu 05 m od poprzedzającego auta, a z tyłu trochę ponad metr). Przechodząca obok kobieta, wydarła się na mnie, że prawo jazdy na taczkę nie upoważnia do jazdy samochodem.
  21. hak64

    cham na drodze

    W większości miast owe centra służą jako ogrzewalnie dla bezdomnych. Poniekąd trudno się dziwić, że nie wszystkim odpowiada takie towarzystwo. Z drugiej strony, zagrożenie zakażenia wirusem też jest wielokrotnie wyższe w takich miejscach. Córeczka pracuje w aptece do której może dojechać komunikacją miejską (u nas jest darmowa), ale jeździ samochodem, choć mogła by nawet na piechotę, bo to kwestia 15 minut spacerku.
  22. No tak. To zaiste niefortunne sformułowanie... masz zielone, ruszasz i zatrzymujesz się przed znakiem "STOP"...
  23. hak64

    cham na drodze

    Zaczynasz kpić! Na początku dyskusji była mowa, że policjanci na miejscu zdarzenia przekazują poszkodowanemu dane zawierające nr rej pojazdu i nazwę oraz nr polisy. Dalsza część dyskusji została rozdmuchana przez Ciebie, bo twierdziłeś, że muszą wydać notatkę.
  24. hak64

    cham na drodze

    Nie wiem na jakim świecie żyjesz, ale czy Twoim zdaniem (działający na podstawie cytowanego przez Ciebie przepisu) policjant udostępniający notatkę z danymi osobowymi uczestników zdarzenia, nie może być pociągnięty do odpowiedzialności (dyscyplinarnej i karnej) za naruszenie przepisów innej ustawy (RODO)?
  25. hak64

    cham na drodze

    Kolego, przemyśl sprawę, bo skoro przepis nie wskazuje na obowiązek udostępniania danych przez policję nawet w przypadkach spraw karnych, to tym bardziej takiego obowiązku nie ma w sytuacji, gdy uczestnik kolizji chce zgłosić szkodę, czy odwołać się od decyzji ubezpieczyciela. Do zgłoszenia szkody wystarczy informacja gdzie i kiedy doszło do zdarzenia i wskazanie, że danymi uczestników dysponuje jednostka policji z ..... Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...