Witam Forumowiczów,
Jest to mój pierwszy założony temat więc proszę o wyrozumiałość.
Do pół roku jestem opowiadaczem Forestera 2.0D z 2010, gdy go kupiłem po 2 tygodniach silnik padł...
Z ciężkim bólem serca wydałem dziesiątki tysięcy pln na naprawę u jednego z warszawskich dealerów.
Po długich, prawie trzymiesięcznych delikatnie mówiąc "negocjacjach" wyprowadziłem auto i jakoś jeździ...
Po 300 km jednak strasznie denerwowało mnie szarpanie przy delikatnym przyspieszaniu w zakresie obrotów 2300 - 3000. Pojechałem do aso i powiedzieli, że może tak być jak turbina się załącza i że może szarpać. Od 12000 km próbuję się jakoś do tego przyzwyczaić, ale jednak jakoś mi nie wychodzi. Podobno ten typ tak ma.
Niestety nie wierzę już w powiedzenia że tak musi już być.
Auto ma wymienione wiele rzeczy w silniku short block, całe sprzęgło, wtryski a jeździ jak trabant.
Proszę o pomoc. Co z tym pipipipi szarpaniem zrobić.
Za zrobienie tego czeka dobra złota whisky.
A specjalistów na forum pewnie jest wielu....
Pozdrawiam,
Paweł