Ok jestem po oględzinach. Przyjechałem i samochód był zimny. Gość zapalił go bez żadnych problemów. Przed zapaleniem otworzył maskę - silnik czysty, nie pochlapany olejem. Znikome ślady oleju było pod autem (na ziemi w garażu były 2 krople) i spód auta również był trochę mokry (tak jakby miska się pociła). Wymieniona przednia szyba, wystrzelona poduszka (ślady wokół przykrywki po str pasażera). Gość mówił, że tak go kupił. Mówił też, że lakier był odświeżany po zimie - widać bo jest śnieżno biały. Co do silnika to chodził bez zarzutów. Nic nie trzeszczy, pracuje równo na wolnych obr jak i przy wkręcaniu się na wyższe, skrzynia cacy. Wskażnik turbiny pokazywał ok 1 Bar'a. Więc chyba wszystko z nią ok, zwłaszcza, że gość zanim go wyłączył po jeździe odczekał dobra 3 minuty. Co do jazdy tym autem to wszystko było ok. Jechało prosto, nic go nie znosiło. Jedyne co mnie zaniepokoiło to delikatny stukot przy przejeżdżaniu przez nierówności w prawym kole (właściciel mówił, że to sworzeń amortyzatora - przyznał się, że można by go wymienić). Druga rzecz to przy ostrym hamowaniu ze 140 zaczęła trochę telepać kierownica i wydobywał się dziwny odgłos takiego huku. Gościu mówił, że to tarcze, które radziłby wymienić za jakieś 5 tyś km. Auto ma nowe reflektory od wersji 98 czyli pewnie był gdzieś uderzony. Zapomniałem napisać, że jest to impreza gt z 97r. Co myślicie??