..no i stało się... Yhh dn 09.03.2007 roku pańskiego heh zacząłem rozbierac swoją skrzynie biegów w Turbo dziadku. Okazalo sie ze jedno z łożysk zostalo przez jakiegos druciarza żle zamontowane bierznia tego łóżyska wyrarła sie do tego stopnia, że kuleczki sobie wypadly i zablokowaly zeby(cale szczescie nie połamały)- wziąłem młoteczke i zacząłem zdejmowac je z wałka na ktorym siedzialo i ni z gruszki nie z pietruszki cos strzlilo mi w oko .. pojawil sie maly krwawy wylewik i tyle.
Wieczorem stwierdzilem ze to jest oko a nie ząb i ruszyłem na ostry dyzur na bródno. Tam okazalo sie (mimo ze wygladalem najlepiej z ludzi,którzyt przybyli na ostry dyżur) ze jestem do przyjecia i do nastychmiastowej operacji... ok godz 1 w nocy zostala ona przeprowadzona w szpitalu brudnowskim...był to zabieg polegający na próbie wyciagniecia ciala obcego wewnatrzgałkowego elektromagnesem..niestety zabieg skonczył sie niepowodzeniem:( dwa dni później przeniesiono mnie do kliniki w okulistycznej w praskim szpitalu gdzie mialem kolejna tego typu operacje ktora nic nie dała!! Wkońcu obejrzał mnie pan prof Jerzy Szaflik,ktory jest ponoć najwiekszym expertem od oczy w naszym kraju i stwierdzil ze jest to opilem aluminiowu ktory sie otorbi i zadnej 3 skomplikowanej operacji nie bedzie..opilem sie otorbielił i jest mu dobrze ( siedzi na glębokości 14,6mm wewnatrz oko) Ostrosc wzroku mam normalną i wszytsko gra, mam tylko deko szwów w oku po tych 2 operacjach ale wszytsko sie goi i ma sie ku dobremu. WIEC NIECH KTOS MI POWIE, ŻE SUBARU WPADŁO KOMUS W OKO BARDZIEJ NIZ MI TO USTAWIAMY SIE Z MARSZU NA PIWO:) pozdro 600 Junior