a tam od razu przeboje,po prostu kupiłem od znajomego,miał ją 2 lata i nic w niej nie robił tylko rzeczy eksploatacyjne ,za to pod moją ręką zaczęła marudzić,i szło wszystko,silnik i skrzynią się zaczęły dzielic olejem z podłożem,rozrusznik,alternator,łozyska (jedno z mej winy,pierwszy snieg,zabawa na ręcznym i krawęznik),elektryka...wszystko wszystko,po prostu wszystko,każda trasa była jedną wielka niewiadomą-strzał do wrocka-i sie wentylator skończył(ponad 30st a w planie objazd wrocka),strzał na tor poznan i się ładowanie skończyło( a do domu 200km),strzał do wawki i zaś pobocze i kombinacje z drucikami aby wentylator ruszył bo wtyczka łączyła lub nie...
Zegarek: działał jak sie swiatła wyłaczyło,czyli w trasie ,po zmroku aby zobaczyc która godzina to trzeba było na chwile swiatełka wyłaczyć :shock:
Szmata juznie wiedziała czym mnie zaskoczyc to: wychodzę z pracy,otwieram drzwi i...mam lambo doory,z tym,że zamiast do góry się otwierać to otwierały sie w dół,ot bolec w zawiasów się wysunął :shock:
chciałem być dla auta miły i kupiłem ładne alu OZ 17",maiłem kupic tylko oponki,ale już nie doczekałem,tzn.miałem inne wydatki u mechaników,elektryków itp :x
teraz mam Świnię i...nie wiem co to jest awaria a maske otwieram w celu dopieszczenia jakiegos elementu ewentualnie sprawdzenie/dolewka płynów.
A za to,że Świniok jest grzeczny to dostaje od swego państwa jakieś gratisy do chlewika,tzn.są już foteliki od Forka S turbo,nowe białe oczka (żaróweczki),ładna końcóweczkę wydechu,termometr,otwieranie z pilota,złote kółeczka ze znaczkami Subru...
Albo biorę Świnioka na dłuugie spacery po błotku
miałem coś podobne ale z Oplem Vectrą B z 1997 roku, silnik 2.0 benzyna, to auto pokazało mi jak mało rzeczy w aucie może się nie zepsuć, generalnie skarbonka bez dna, nigdy więcej opla
Forek to jest auto pancerne w porównaniu do Vectry