Tyle, że w tych latach co ścigali się czy Hunt, czy Lauda, czy Berger, czy Prost - wówczas też nie kojarzono ich z niewiadomo jakimi bohaterami. Wszystko przez pryzmat minionej - jak dla nich - epoki prawdziwych, nieustraszonych twardzieli lat 50' i przede wszystkim 60' - Jim Clark, Jackie Stewart, Jack Brabham, Jochen Rindt, Bruce McLaren, Alberto Ascari czy Fangio... Ponadto - kierowcy F1 z lat 80' często zestawiani byli z kierowcami rajdowej grupy B - i nie wychodzili na tym najlepiej.
W dużej mierze otoczka ta jest tworzona przez pryzmat mijających lat. Sam oczywiście jestem za tym, aby wprowadzić (co na szczęście się uda od 2017) ponad 1000 km silniki, wywalić drs i żeby kierowcy nie byli płaczkami. Ale jak ja pamiętam - gdy siedmiokrotny dzielił i rządził, traktowałem go podobnie jak co niektórych dzisiejszych kierowców.