Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Tichy

  1. Tichy

    CB radio, a subaru?

    Osobiście (tj. twarzą w twarz) i w necie jestem gadatliwy, ale nie przez telefon czy podobne urządzenia - nie pytaj, czemu, nawet kumpla psychologa kiedyś pytałem i nie umiał tego wyjaśnić ;-) Nie lubię i już. Używam też 15-letniej Nokii, która robi u mnie za odbiornik rozmów przychodzących (rzadkich) i piszę SMS-y - to tak tytułem ciekawostki, gdybyś myślał, że przez komórkę nawijam, a tu pierdoły piszę
  2. Tichy

    CB radio, a subaru?

    No widzisz, w "internetach" tak mnie zniechęcili, a Ty masz akurat pozytywne doświadczenia. Ale nie ma co deliberować, radyjko już przecież i tak mam, kupiłem komplet poniżej 100 zł z kosztami przesyłki, co spełniło moje oczekiwania budżetowe :-) Jedno mi tylko nie pasuje: zakładając tę samą firmę i podobną "klasę" urządzenia - jakim cudem (z punktu widzenia fizyki) siedząc wewnątrz metalowej (fakt, że nie "szczelnej") puszki, z radiem posiadającym znikomą antenkę, miałbym mieć lepszy odbiór niż z dużo większym (mniejsza skala upakowania elektroniki, więc lepiej) radiem i jednak większą anteną, w dodatku poza autem? Wydaje mi się, że mój zestaw będzie co najmniej nie gorszy niż najtańsze (a tanie zresztą nie są) radyjko ręczne. Pamiętaj, że u mnie podstawowym kryterium (w tym przypadku! Nie życiowo!) była niska, jak najniższa cena. Tak, wiem, ale to - w moich oczach - sprowadza go do poziomu zwykłego radia.
  3. Nieeee... No co Ty, przecież oni wszyscy wtedy przesiądą się na hulajnogi el., rowery, ryksze, deskorolki (zwykłe i elektr.), Segwaye, szczudła, odrzutowe wrotki, rolki, w ostateczności zaczną chodzić pieszo. Powiesz: to spoko. Oj nie, bo pieszo możesz chodzić po alkoholu (nie mają Ci co zabrać, nie ma jeszcze "prawa chodzenia", choć na pewno ktoś już o tym myślał, ale inni mu "złośliwie" uchwalili w międzyczasie konstytucję), więc będą takie tłumy się szwędać, połowa po pijaku i zaczną się mordobicia, tulipanowania i maczetowania (to ost. tylko w Krakowie) na biblijną skalę Mój teść (facet wyglądu i postury Johna Wayne'a) już teraz - gdy idzie zatłoczoną ulicą w centrum - potrafi chwycić idącą prosto w niego panienkę smart-zombie za ramiona i "przestawić" na "tor maszerowania" obok PS. Muszę teściowi kupić czarnoprochowca - replikę Colta, wyglądałby epicko
  4. Ha, mimo dyskusji na Forum i często sprzecznych zdań na ten czy inny temat nawet Sambora bym nie przejechał... Żarcik, bez obaw, jestem dziwakiem, ale nie psychopatą.Tak poważnie: gdybym chciał kogoś przejechać, to już nie raz była (niestety) okazja i ZAWSZE (jak dotychczas) nie z mojej winy, co właśnie dało mi do myślenia. Chciałem w - może trochę przerysowany sposób - zwrócić uwagę na taki fakt, że dzięki pomysłowi na "limit" rozjeżdżanych pieszych rocznie wszyscy piesi błyskawicznie przyswoiliby sobie zasady, które już obecnie w przepisach funkcjonują na papierze i gdyby tylko wszyscy się do nich stosowali w praktyce, to wypadki z udziałem pieszych odeszłyby do historii. Ale po prostu pieszym brakuje jakiejkolwiek "motywacji" i mają na to wyrąbane. Wystarczy sobie pooglądać trochę filmów z cyklu Stop cham, Polscy kierowcy itd.: widać tam ludzi, który którzy w ordynarny sposób wchodzą na czerwonym, wprost pod koła, poza wyznaczonym przejściem dla pieszych, łażą wzdłuż drogi, a na ewentualny klakson czy krzyk przez szybę odpowiadają pokazaniem palca, machaniem rękami, wyzwiskami czy nawet jakimiś agresywnymi ruchami. Posiadam film z własnego rejestratora, gdy w centrum miasta zatrąbiłem na kilka osób ordynarnie przechodzących na czerwonym świetle, co zmusiło mnie do hamowania, a oni zaczęli na mnie lecieć wymachując rękami i wrzeszcząc, z ewidentną ochotą na atak. Szybciutko by się wyleczyli z tego typu pomysłów, gdyby wspomniany przeze mnie przepis obowiązywał, bo wystarczyło, że nie wcisnąłbym hamulca i mieliby problem z przekazaniem swoich genów następnemu pokoleniu ;-) A właśnie najbardziej boli mnie to, że przy ewidentnej sytuacji zawinionej przez pieszego, co było pokazane na przykład w jednym z odcinków Stop drogówki z Krakowa, zaczyna się też szukanie haków na kierowcę. Pieszy wbiegł po ciemku, przeskakując przez bariery energochłonne, na bardzo ruchliwą trójpasmówkę, Gdzie wolno 70, wprost pod jadący samochód (pieszy zginął na miejscu). Pokazywali, że policja wsiada do auta kierowcy i zaczyna wykonywać jakieś próby hamulców. Nie mogę zrozumieć, co to ma do rzeczy, skoro było wielu świadków zeznających na korzyść kierowcy i wszyscy zgodnie mówili, że kierowca nie miał żadnych szans uniknięcia zdarzenia. Bardzo znany też był przypadek w Krakowie, co nawet pokazano w mediach (był film z kamery monitoringu), jak pieszy na czerwonym, spomiędzy innych aut, wbiega pod jadący prawidłowo na zielonym świetle pojazd i w wyniku uderzenia ginie na miejscu. Kierowcę uznano za współwinnego tego zdarzenia, bo jakiś biegły się dopatrzył, że jechał o kilka kilometrów na godzinę za szybko. Brakowało mi jeszcze tylko gaśnicy bez legalizacji :-( Przecież na filmie widać jak wół, że nawet gdyby ten kierowca jechał 30 na godzinę, to by tego pierwszego trafił, a jak nie on, to inny, delikwent wparował mu prosto pod koła! Nie mogłem zrozumieć, dlaczego nie uznano w 100% winy pieszego argumentując to na przykład w ten sposób, że “gdyby nie wychodził z domu, to by nie wpadł pod samochód”. Irytuje mnie zawsze doszukiwanie się winy u kierowcy i dlatego widziałbym nadzieję w jakimś szalonym przepisie, który nauczy dyscypliny pieszych. W moim odczuciu kierowcy, przynajmniej w Krakowie, są naprawdę dość zdyscyplinowani w porównaniu z tym, co widzę na przykład w filmikach na YouTubie, za to piesi i rowerzyści...
  5. Tichy

    CB radio, a subaru?

    Koledzy, piękne dzięki, bardzo to uprzejme z Waszej strony, ale naprawdę nie ma potrzeby. Gdybym planował pilnie jakiś wyjazd w Polskę czy zagraniczny, na którym muszę mieć w pełni przetestowane cb-radio, to oczywiście skorzystałbym z Waszych propozycji, ale naprawdę w tej chwili nie ma takiej potrzeby. Marudziłem z innego powodu: gdy jeżdżę samochodem, nawet po mieście, to widzę bardzo dużo samochodów z antenami i bardzo się zdziwiłem, gdy po rodzinie, znajomych i osiedlu okazało się, że jednak to tak powszechne nie jest i mało kto coś takiego posiada. Ale spokojna głowa: w sobotę byłem na działce u rodziny i zobaczyłem, że sąsiad zza płotu ma na aucie antenę. Niestety z testów nic nie wyszło, gdyż na co dzień swojego radia nie wożę. Ale następnym razem, gdy będę się tam wybierał, wezmę swój sprzęt i jak zobaczę sąsiada, to poproszę o szybki test. Ależ oczywiście, ale każdemu według potrzeb. Nie planuję żadnych dalekich wypraw, w szczególności zagranicznych, raz na kilka lat wyjadę na wakacje gdzieś w Polskę, raz lub dwa razy do roku z kuzynką do kliniki na Śląsk i tyle z moich wyjazdów. Tak więc myślę, że na moje potrzeby wystarczy. A co do jakości nadawania, to nawet gdybym jechał w kolumnie, nie zamierzam się za dużo wypowiadać przez radio: ma tylko służyć do odbioru poleceń od głównodowodzącego i do nadania jakichś pilnych komunikatów dla reszty grupy, na przykład że coś mi się zepsuło i tyle. Chyba te kilka zdań (na całą podróż) przetrzymają, nawet z szumem? ;-) Ważna sprawa: na 100% bym zapomniał.
  6. Tichy

    CB radio, a subaru?

    Uparcie twierdzę ;-) Generalnie NIENAWIDZĘ CB-radia, strasznie mnie irytuje i rozprasza (np. w poprzedniej pracy kierowcy służbowi, którzy nas wozili, mieli takie na wyposażeniu, to miałem ochotę je po drodze wyrzucić przez okno). Kupiłem tylko z uwagi na względy utylitarne, miałem też myśl, żeby jeździć od czasu do czasu na organizowane czasami wyjazdy grupowe w lekki teren, ale mi to przeszło, więc ew. tylko na wyjazd wakacyjny (i tak na razie się takowy nie szykuje, może w przyszłym roku). Co do ręcznych, to dziwi mnie, że uważasz ręczne za lepsze od taniego stacjonarnego z anteną (nawet małą) na dachu: poczytałem o tym przed zakupem, bo też o przenośnym myślałem i opinie w necie były jednoznaczne: to się do niczego nie nadaje, nawet jak się ludzie widzieli, to dogadać się nie mogli. Może Twoje testy dowodzą czegoś innego, ale zmartwię Cię, że w takim razie jesteś w mniejszości ;-) Poza tym im mniej mam obok głowy promienników, tym lepiej - mam "uczulenie" na fale elektromagnetyczne
  7. Tichy

    CB radio, a subaru?

    Ożesz Ty w mordę misia! To możliwe przy prędkościach mniejszych niż MÓJ ogranicznik mózgowy (140 km/h)?! Tego nie rozważałem. Muszę sprawdzić, jak gruba jest podsufitka i czy neodym z HDD ma szansę dodatkowo dociągnąć antenę... Ale w sumie ja mam krótką, ok. 40 cm, może jej nie zdmuchnie? Hmmm...
  8. Tichy

    CB radio, a subaru?

    Ja kupiłem używane takie coś - TTI TCB-660: w komplecie z taką anteną (wyglądowo taka sama, nie wiem, czy ten model): Miało być budżetowo, do jazdy w kolumnie. Dziękuję za porady praktyczne, tak myślałem, że za pięknie nie będzie. W razie deszczu albo bez CB, albo tylna klapa, albo... może dołem, przy progu, wtedy woda tak chętnie nie wejdzie? ;-) Muszę spróbować, czy się tak w ogóle da Dziękuję za poradę, spróbuję też przez tylną klapę.
  9. Tichy

    CB radio, a subaru?

    Na pewno masz rację od strony technicznej, ale u mnie wiercenie w dachu odpada - po pierwsze nie chcę dziury w dachu (złe doświadczenia życiowe), po drugie CB zamierzam używać z częstotliwością ok. 1-2 razy w roku... Kupiłem używane, podstawowe radyjko za grosze na Allegro, komplet z anteną (dość krótką, fakt, ok. 40 cm) w zasadzie tylko na wypadek jakiejś jazdy w kolumnie, żeby nie trzeba było używać cały czas komórki ;-) No i przy ew. wyjazdach na wakacje się przyda, choć przez ostanie kilka lat jeździmy tylko do rodziny za miasto, ale różnie może być. O widzisz, to bardzo praktyczne spostrzeżenie i ciekawy patent, dziękuję! Ale uszczelka uszkodziła się od takiej jednorazowej jazdy (np. nad morze) czy dopiero po długotrwałym używaniu? Bo ja będę używał CB 1-2 x w roku... ;-) Jasne, na pewno masz rację od strony technicznej, też czytałem takie porady i na logikę również mi się to "zgadza". Jednak na co dzień nie używam CB, ew. tylko na wyjazdy wakacyjne w PL lub do jazdy w kolumnie. Czy antena (taka prosta, tj. bez tej widocznej w innych autach cewki w przezroczytej "bańce") ok. 40 cm wystarczy na porozumiewanie się w kolumnie, np. takiej przy wypadzie kilku aut w lekki teren? Jaki to może mieć zasięg? Głupia sprawa, ale ani wśród sąsiadów z bloku, ani znajomych z pracy, ani rodziny czy znajomych nikt nie ma CB, żeby się umówić i potestować, więc na razie nie wiem nawet, czy mi "gruszka" i nadawanie działa (za to kilka razy kogoś słyszałem).
  10. Tichy

    CB radio, a subaru?

    Może tutaj dopiszę, żeby nie śmiecić nowymi tematami - najwyżej jak nie będzie odzewu, to wrzucę nowy wątek ;-) Kupiłem używane radyjko kilka dni temu, nigdy wcześniej CB radia nie miałem, więc sorki za - być może - infantylne pytania. Proszę o praktyczne porady dotyczące... wystawiania anteny na dach, szczególnie proszę o wypowiedzi tych, którzy mają - jak ja - szyby bezramkowe. Czy można puszczać kabel przez boczne szyby? Taki punktowy nacisk kabla przy brzegu szyby nie spowoduje np. pęknięcia szyby? Można wtedy szybę całkiem zamknąć czy lepiej nie? Jeżeli można, to czy lepiej przytrzaskiwać kabel całkowicie zamkniętą szybą czy bezpieczniej zatrzasnąć drzwi na lekko uchylonej szybie i dopiero potem domknąć do końca? Lepiej puszczać kabel na górze (znaczy w poprzek poziomej uszczelki) czy lepiej np. przy słupku, a więc w poprzek pionowej uszczelki? Jak wygląda sprawa podczas deszczu - nie przecieka woda koło kabla anteny?
  11. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    Dwa zaległe z poniedziałku: koło 8:00, Kraków, pozdrowienia dla niebieskiego Subaru ze świnkami, który wyjeżdżał spod Jubilata w Aleje - nie mogłem Cię niestety wpuścić, bo za mną sznur aut jechał, a w sumie mieliśmy zielone ;-) A kto to za mną jechał (też w poniedziałek, ale koło 19:00) białym Subaru ze świnkami od strony Krakowa do Skawiny? Machane obustronnie było, a jakże :-)
  12. Zwerbalizowałeś moje myśli :-) Właśnie tak, dopóki cwaniaki i chamy nie będą WIEDZIELI, że spotkają się z kontrą, to dalej będą się szarogęsić. Szkoda ;-) Mamy w rodzinie i wśród znajomych od lat (wręcz od pokoleń) takie powiedzenie, że gdyby wprowadzono takie prawo, że każdy kierowca ma prawo w ciągu roku 2x najechać nieprawidłowo poruszającego się pieszego, to... po roku działania przepisu problem z wypadkami z udziałem pieszych by zniknął :-) Wyobrażacie sobie, jak by się pilnowali - nie wiedząc, czy zbliżający się kierowca wyczerpał już roczny limit czy nie? Nie byłoby włażenia na przejścia bez patrzenia, chodzenia wzdłuż ulicy środkiem (serio, mam takie filmy z własnego rejestratora i nie chodzi o osiedlową uliczkę, tylko normalną w centrum miasta!), przechodzenia na czerwonym, łażenia poboczem nocą za miastem w czarnym ubraniu bez odblasków itp. Nagle wszyscy by nosili całe naręcza świecących wisiorków po zmroku, a widok auta wzbudzałby respekt (i słusznie, bo to ponad tona żelastwa, należy obawiać się kontaktu, to instynkt samozachowawczy). Naprawdę pięknie to ująłeś! Zapomniałeś jeszcze dodać, że - wg ekspertyzy zespołu krakowskich biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna - jego lewe tylne pozycyjne miało włókno zużyte na tyle, że świeciło o 2 kandele za słabo (w porównaniu do tego, co producent lampy przedstawiał przy homologacji), a to wszystko razem już z pana Jana czyni wręcz kryminalistę-recydywistę, będącego w przestępczym "ciągu" i nie rokującego szans na poprawę Można? A to ciekawe, bo kilka lat temu nasz kierowca służbowy został uznany winnym w takiej sytuacji: facet przed nim włączył kierunek w lewo, zjechał do osi jezdni i się zatrzymał (z przeciwka jechały pojazdy). Po prawej było na tyle miejsca, że nasz kierowca zaczął go omijać i gdy był z nim prawie na równo, tamten się nagle rozmyślił, wbił jedynkę i się spotkali. Policja krakowska uznała winę naszego kierowcy i od tego czasu się pilnuję, żeby tak nie robić. Serio można taki pojazd omijać/wyprzedzać z prawej? Nie wkręcasz nas? ;-) Dlaczego więc wtedy uznano winę naszego kierowcy?
  13. Oczywiście z prawnego (w obecnym stanie prawa) punktu widzenia masz rację. Chociaż... tak właśnie powinno być: łamiący przepisy powinien mieć wręcz PEWNOŚĆ, że inni widząc to też złamią (w szczególności na jego niekorzyść) przepisy. Tak nakazuje sprawiedliwość, równość i logika. 1). LOGICZNIE odpowiedzieć, dlaczego karany jest nie ten, który postąpił źle i którego nie powinno tam być. 2). wyjaśnić, jakim cudem (wg ich interpretacji) kierowca ma przewidzieć wszelkie, nawet najmniej prawdopodobne czy absurdalne scenariusze. PS. Co się dzieje z tym Forum (technicznie)? Chciałem 2 odpowiedzi (2 cytaty) wkleić w jednym poście, to mi zniknęła treść pierwszego wpisu, jak dodałem drugi, to nagle pojawiły się oba... Kiedyś działało to lepiej, m.in. samo scalało posty... Co Admini tam poknocili? ;-)
  14. Żebym się nie pogubił "w zeznaniach": masz na myśli sytuację, w której jadę 2-pasmówką (2 pasy ruchu w każdym kierunku) i na lewym jedzie ktoś pod prąd, tak? Jeśli tak, to akurat jest bardzo proste wyjaśnienie Twojego pytania. Otóż ja MAM PRAWO tak jechać, a tego jadącego pod prąd tam w ogóle nie powinno być! To on łamie przepisy, on jest "tym złym", to jego należy piętnować i karać. Wybierając łamanie prawa wg własnego uznania (bo wybrał, wszak zakładamy w naszym przykładzie, że nie UFO go tam postawiło i pchnęło pod prąd) MUSI AUTOMATYCZNIE zakładać, że inni też złamią prawo wg własnego uznania, co może się dla niego źle skończyć. To trochę tak jak z włamaniem do domu (wersja "pobożnożyczeniowa, tj. jak wg mnie powinno być): ktoś, kto się włamuje do mojego domu, musi liczyć się z tym, że nawet zginie, musi mieć tego świadomość. Jeżeli mimo wszystko się decyduje na włam, to jego problem i świadomy wybór. I nie ma prawa (jeżeli przeżyje) rościć sobie żadnych pretensji, że np. połamałem mu ręce i nogi, podobnie sądy itp. nie mają prawa nic mi zarzucić. Ja jestem bez winy, to ON PIERWSZY zdecydował się na zły czyn i musi wiedzieć, że to zło do niego może wrócić
  15. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    Kraków, poniedziałek, Wały Wisły między Mostem a Salwatorem, po 16:00: pozdrawiam Forumowicza, który niebieską Imprezą pomykał w kierunku Salwatora i Kościuszki. Machałem, trąbiłem z daleka, a tu nic. Co to, czarne Forestery są na cenzurowanym czy co? Świnki mam nawet na dachu, jak można nie zauważyć... ;-)
  16. Yyyy... A czemu nie ten, który podjął ryzykowny manewr (jazdy pod prąd) wiedząc, że wywołuje tym zagrożenie? Jak może być winny ktoś, kto - jadąc prawidłowo - zderza się z jadącym nieprawidłowo i to GRUBO nieprawidłowo? Ciekawostką jest to, że (mówię na podstawie programów Stop Drogówka i Jedź Bezpiecznie) w Krakowie i Małopolsce policja w przypadku stłuczek wydaje takie decyzje, że się włos na głowie burzy - i zazwyczaj inaczej niż w innych rejonach kraju. Ale tu opiszę, jak uznali winę kobiety prawidłowo (wg logiki i zdrowego rozsądku) wyjeżdżającej z podporządkowanej, bo zderzyła się z... autem jadącym pod prąd, które przez podwójną ciągłą wyskoczyło zza autobusu! Kobieta nie miała ani szans go zobaczyć, ani się go tam spodziewać! Równie dobrze można by karać tych, którzy mieli pecha być trafionym przez meteoryt, bo "powinni to przewidzieć" ;-) Generalnie - sam będąc z Małopolski - mam fatalne zdanie o ludziach tu mieszkających, zwłaszcza co do ich inteligencji. Drogówka (a do programu zapewne wybrali takich "najlepszych", żeby wstydu nie było) tak strasznie odstaje poziomem od reszty Polski (zwłaszcza zachodniej), że po prostu żal słuchać (nawet nieprawidłowo pouczają o prawie do odmowy przyjęcia mandatu), dukają coś niegramatycznie pod nosem, a ludzie też idioci, że nie idą do sądu mimo poważnych wątpliwości. Ostatnio odcinki są z innych rejonów, chyba jest jakiś powód ;-) Analogiczną sytuację w Stop Drogówce pokazywali z zachodu Polski, tylko tam było to skrzyżowanie pośrodku niczego, szczere pola. Był zator w jedną stronę, facet wyjeżdżał z podporządkowanej i nadział się na faceta jadącego pod prąd (cwaniak omijający korek). Policja uznała winę - jak zwykle nielogicznie - tego, co wyjeżdżał, ale facet od razu im powiedział, żeby się puknęli w czoło i że absolutnie nic nie przyjmuje i zaprasza do sądu. Powiedział coś, czego nikt wcześniej (w tym programie w każdym razie) nie powiedział: że tego faceta jadącego pod prąd w ogóle NIE POWINNO TAM BYĆ (w sensie w tym miejscu i jadącego w taki sposób). Co ciekawe, policja nic sensownego nie umiała na to odpowiedzieć.
  17. Kilka postów wcześniej polecałem TrueCam A6.
  18. Niby jest taki przepis (o tym przeprowadzaniu rowerów), owszem, ale wg mnie całkowicie bezsensowny. Dlatego zawsze przepuszczam rowerzystów na przejściach, jakby to były też przejazdy rowerowe (wyraźnie macham im, żeby jechali). Sam przejeżdżam przez przejścia rowerem rzadko i tylko wtedy, gdy nikt nie jedzie lub wraz z pieszymi, ale ich tempem i w taki sposób, że nikt mi mandatu nie da (są na to sposoby, pokazywali nawet w Jedź Bezpiecznie) ;-) Ktoś chyba kombinuje podobnie jak ja, bo (co akurat chwalę) w Krakowie znaczną część przejść przemalowali tak, że ruch rowerów jest dopuszczony. Wtedy już nie ma żadnych wątpliwości i niejasności.
  19. Ale jak? Kiedyś Forum robiło to (scalanie) automatycznie, nagle przestało :-( Zaznaczam fragment i daję "cytowanie fragmentu", jak teraz. Ale jak mam dodać inne cytowanie, z innego posta i napisane przez innego usera w taki sposób, żeby mi się pojawiło scalone, w jednej odpowiedzi i z zachowaniem cytowań?
  20. Ale przecież opisałem taki przypadek, gdzie wcale nie WYPRZEDZAM z prawej, tylko jadę po prawej stronie do końca, załóżmy nawet, że do spotkania ;-) Mnie interesuje, dlaczego to JA mam ustępować, a nie ten z lewej? Dlaczego to ja, jadąc spokojnie prawym (przy ruchu prawostronnym!) pasem, przy braku oznakowania dowodzącego, że to mój pas się kończy/jest zablokowany, przy braku stojących na nim pojazdów blokujących w sposób chwilowy pas, mając pustą drogę przed sobą, nagle mam być winny zderzenia? Co zrobiłem ZŁEGO? W ogóle nie wykonywałem żadnych manewrów poza jechaniem do przodu i trzymaniem się przebiegu drogi! Nie złamałem żadnego zakazu. To zabronione?
  21. A więc jednak przyznajesz, że zasada istnieje! Być może istotnie nie ujęta w przepisach, ale dla mnie ważne są fakty, prawda, a nie prawnicze gadanie ;-)
  22. Jest takie rozstrzygnięcie, w JB WIELOKROTNIE przytaczali (wg nich błędne) art. z czasopism motoryzacyjnych, opinie policji oraz nawet... wyroki sądów! Łączenie się dwóch pasów ruchu było rozstrzygane jako przecinanie się kierunków jazdy i w związku z tym pierwszeństwo miał ten z prawej.
  23. Zaraz, a w przypadkach równorzędnych to kto ma pierwszeństwo - ten z prawej czy lewej? Mnie uczono, że ten z prawej i to jest reguła prawej ręki. Może w przepisach nie jest to tak nazwane, ale w praktyce przecież do tego się to sprowadza!
  24. Ale ja chcę się dowiedzieć, który pas w Polsce jest "dodatkowy", "ekstra", bo wg mnie lewy. Wg JB chyba prawy, skoro twierdzą, że lewy jest, a prawy może być lub nie.
  25. No właśnie to mnie też nurtuje! Policja (i prokuratorzy, sędziowie, biegli itp.) zawsze mędrkują na zasadzie "skoro wyleciał/zderzył się/nie wyhamował, to jechał za szybko". A ile w takim razie tam wtedy powinno się jechać? Ktoś to sprawdza/oblicza po wypadku? Ale dokładnie, co do 1 km/h, nie "wolniej niż sprawca". Tak, tak, biegli potrafią "wypomnieć"w sądzie przekroczenie o 2 km/h, skoro są tacy mądrzy, to niech w każdym przypadku wyliczą równie dokładnie max. prędkość w danych warunkach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...