Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Tichy

  1. Wiem, jaja sobie robiłem Szczerze to różowe (znaczy "rurzowe") opony wydały mi się łatwo dostępne (zwłaszcza w USA), za to przyznasz, że diodowe opony (z wbudowanymi w strukturę LED-ami) to już niezłe wyzwanie
  2. Dobra, coś znalazłem. Po pierwsze moje (oświetleniowo) auto marzeń: https://cdn.shopify.com/s/files/1/1766/0599/products/4EAS_Jeep-4_551a7a6e-5e6c-469e-9935-547980a831f1_1024x1024.jpg?v=1596550829 Po drugie nie wiem, czy to projekt, czy już weszli w fazę wykonawstwa, ale myślą w świecie już nad "LED tires" https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/21272522_1458850680867725_3807939096023314951_n.jpg?_nc_cat=100&_nc_sid=85a577&_nc_ohc=WIvFv85TEcUAX_pruoy&_nc_ht=scontent.fwaw3-1.fna&oh=7e8a2d41b6d2a4d3ccde47c1ed8a1ba0&oe=5F83947D https://cdn.instructables.com/ORIG/FY7/F7LL/I441V95T/FY7F7LLI441V95T.jpg?auto=webp&frame=1&width=1024&height=1024&fit=bounds&md=29df7ae82608a407cf73d3d7ffaadd1a PS. Kurczę, Coocer mnie wyprzedził Świecące opony - śliczne!
  3. Dobra, dobra, przestań się bawić Photoshopem/GIMPem
  4. Łooo, Panie, dzięki, już lecę kupić! A są wersje z wbudowanymi świecącymi (podczas kręcenia się) diodami? Jak w wiatrakach do kompów?
  5. Żonie się nie podobają, zresztą... mnie też nie. Wolę srebrne, jak oryginał. Najchętniej to bym całe auto na srebrne przemalował, czarnych aut nie lubię z praktycznych względów (horror w lecie, jak wsiadam do auta, to mam 55-60 st.). No i każdy brud widać, a należę do tych, którzy wierzą w naturalne metody mycia (deszcz) No i czarne auto na czarnych felgach? Toż w nocy auta pod blokiem nie zobaczę bez noktowizora!
  6. Przekonaliście mnie, Szanowni Forumowicze Byłem już na oględzinach w Kobylanach, wstępnie nie ma dramatu (jak na 13-letniego Japońca), w połowie października zostawiam autko. Podzielę się fotkami w odpowiednim wątku, jak już będzie po robocie. Przy okazji pomyślałem, że można dorzucić metalową osłonę pod silnik (wielu Forumowiczów rekomenduje takie rozwiązanie), będziemy ratować też stalowe oryg. felgi. Może też uda się ustalić, czemu powyżej 120 km/h auto wpada (nie od razu, po min. 30 sek.!) w dziwne wibracje, że aż zęby dzwonią - może coś się w zawieszeniu wygięło/zepsuło? Jeśli nie, to najwyżej będzie się potem "męczył" mój zaprzyjaźniony mechanik... ;-)
  7. Tichy

    cham na drodze

    Sorki, ale to nieprawda i stanowczo protestuję przeciwko twierdzeniu, że to ja coś sobie interpretuję. Zobacz taki oto post: https://forum.subaru.pl/topic/3294-cham-na-drodze/page/422/?tab=comments#comment-2968533 Wyraźnie mówiłeś tam nie o TABLICZKACH, a o ZNAKACH ograniczenia prędkości, a ja Ci odpowiedziałem o automatycznym wyświetlaniu znaków (w dodatku niekoniecznie ograniczeń prędkości). Bardzo ładnie to wyjaśniłeś, ze szczegółami - bardzo dobrze, przyda się na pewno komuś. Ja akurat to wiem, bo po pierwsze pracowałem trochę lata temu w okolicach wymiaru sprawiedliwości, a po drugie miałem lata temu (gdy nie byłem jeszcze tak "cwany" w prawie i w życiu) stłuczkę, gdzie sprawca uciekł z miejsca zdarzenia, a sprawa ciągnęła się przed sądem 2 lata bez 1 miesiąca (czyli zabrakło 1 m-ca do przedawnienia). Szkoda, że wtedy nie zgłosiłem się jako oskarżyciel posiłkowy, bo bym gościa "dojechał". Nawet się przygotowałem i byłem w szoku, gdy się dowiedziałem, że choć to mnie dzieje się krzywda, to nie mogę przesłuchać przed sądem delikwenta i opowiedzieć, jak było i co o tym myślę. A co naszych sądów itp., to wymaga to wg mnie zaorania i zrobienia od nowa (ale nie tak, jak myśli obecny rząd), wszystko tam jest chore i rządzi tym jeden wielki układ. Sądy powinny ROZSĄDZAĆ przypadki wątpliwe oraz takie, w których niby prawo mówi coś tam, ale logika i rozsądek dyktują inne zachowanie i W DRODZE WYJĄTKU, właśnie przed sądem, powinno być czasem uznanie, że choć coś było wbrew przepisom, ale z racji wyższej konieczności, nagłego zdarzenia itp. uznajemy "przewinienie" za niebyłe, bo tego wymaga sprawiedliwość, logika i rozsądek. Wiem, jestem idealistą.
  8. Tichy

    cham na drodze

    Wiem to (lepiej niż Ci się wydaje, pracowałem trochę w tej "okolicy"), ale jestem idealistą i uważam, że powinniśmy dążyć (np. poprzez oddolną presję) do tego, żeby było tak, jak powinno być.
  9. Tichy

    cham na drodze

    Może Cię to zaskoczy, ale będąc szkolonym przez niezłych drogowych wyjadaczy (jak wspominałem, jestem z "klasycznej", starej szkoły jazdy) byłem uprzedzany o takiej możliwości! Bardzo ostrożnie podchodzę więc do tego typu zagadnień i "wpuszczania". Można też na wesoło: mój Tato zbliżał się kiedyś do korka, zwalniał i widzi, że w przecznicy czeka sznur aut. Myśli: "wpuszczę kogoś, i tak ledwie się toczę" no i mignął facetowi długimi. Gość tak się podjarał tą uprzejmością, że od razu łapa w górę, awaryjne (w sensie tak intensywnie dziękował), rura i... ŁUP w auto stojące w korku, bo nie popatrzył do przodu, a tam stał wspomniany wcześniej sznur aut...
  10. Tichy

    cham na drodze

    No proszę, a więc jednak! Wspomniałem już wcześniej takie rozwiązania. Ale z jednego z Kolegów to się nabijałeś, kreując wizję drogowców biegających "sezonowo" ze standardowymi znakami
  11. Tichy

    cham na drodze

    OK, dzięki za wyjaśnienie. Do pewnego momentu dość logicznie się sprawy mają, ale nie odpowiedziałeś (no chyba że akurat nie wiesz, spoko), jaka byłaby OSTATECZNA decyzja sądu? Uznaliby winę obustronną czy jak? Przecież to niesprawiedliwe, a wydawało mi się, że wymiar sprawiedliwości powinien dociekać prawdy, a nie zadowalać się salomonowym rozwiązaniem... Przecież może być tak, że ktoś naprawdę hamował na maxa, ale nie było szans wyhamować - wtedy jest w 100% niewinny, ale jak ma udowodnić, że hamował, skoro przy ABS nie ma śladów hamowania? BTW muszę kiedyś napisać do ambasady Austrii, jak rozstrzygają wątpliwe sytuacje czy cwaniactwo na drogach, skoro kamerki u nich są zakazane. Jak można udowodnić swoją niewinność, gdy druga strona na chama kłamie, a świadków nie ma?
  12. Tichy

    cham na drodze

    Oczywiście, dzięki za poradę, ale akurat to wiem (odebrałem "klasyczne wykształcenie" w dziedzinie kierowania autem, stara szkoła). Przyznaję jednak, że ABS jest bezcenny w sytuacjach paniki, awaryjnych, zwłaszcza wtedy, gdy przyczepność kół może być różna. W Skodzie brak ABS-u omal nie skończył się wypadkiem, za to ABS ratował mnie już 2-krotnie (1x Nubira, 1x Subaru) przed kolizją. Ale jeżeli tylko nie jest to sytuacja mega-awaryjna, to hamuję na granicy zerwania przyczepności, nawet w aucie z ABS-em, dokładnie tak jak to opisałeś. Oczywiście muszę auto trochę znać, żeby umieć wyczuć, kiedy go "bierze".
  13. Tichy

    cham na drodze

    Ooo, fajne! Ja po świecie nie jeżdżę, więc nie wiem, ale to miła ciekawostka. A więc można
  14. Tichy

    cham na drodze

    Chciałem - temat głównie do "hak64" - zapytać o jedną rzecz dot. tzw. manewrów obronnych. Prosta sytuacja: jadę prawym pasem, nagle ktoś ładuje mi się przed maskę z lewego, bo "tak mu się umyśliło". Nie hamuję (powiedzmy, że celowo) i ładuję w niego. Nie ma świadków, nie ma nagrania. Z tut. wątku wynika mi, jakoby policja była ciekawa, czy podjąłem manewry obronne celem uniknięcia zdarzenia. Jak udowodnią, że nie podjąłem? Dawniej było prosto: ślady hamowania (lub ich brak). Ale teraz prawie wszystkie auta mają ABS (w tym moje) i koła się nie blokują, więc żadnych "czarnych smug" nie ma. A co z kierowcami, którzy potrafią tak wyczuć auto, że hamują na pograniczu zerwania przyczepności - bez jej zrywania? To skąd będą wiedzieć, że nie hamowałem? Drugie pytanie: skąd będą wiedzieć, że w ogóle hamowanie było możliwe, np. czy czas od zajechania do uderzenia nie był krótszy niż przeciętny czas reakcji człowieka + mechanizmu? Trzecie pytanie: załóżmy, że jest film pokazujący, że nie hamowałem. A co, jeśli powiem, że butelka z wodą mineralną zablokowała mi pedał hamulca? Albo że coś się zacięło i nie mogłem zahamować? Raz na milion naciśnięć może się przecież wszystko zdarzyć (miałem osobiście taki przypadek lata temu).
  15. Tichy

    cham na drodze

    Ja mówiłem o znakach zmiennych w zależności od warunków, a Ty nagle zmieniasz temat i mówisz o kierowcach, którzy ktoś tam sobie coś uznali. Nie masz wrażenia, że to nie na temat? Albo zacytowałeś z mojej wypowiedzi nie ten fragment, co chciałeś.
  16. Tichy

    cham na drodze

    Ale ciągle mówisz o technologii rodem z początków XX w., a mamy już zaawansowany XXI w.! Przypominam, że w 1969 r. ludzie wylądowali na Księżycu, ponad 50 lat temu! Żadne bieganie ze znakami, po prostu automaty same, w czasie rzeczywistym, wykrywają zmiany pogody i w zależności do tego na konkretnych obszarach wyświetlają odpowiednie oznakowanie.
  17. Tichy

    cham na drodze

    Mało tego: mamy XXI wiek i to zaawansowany. Można by wprowadzić znaki z ograniczeniami zmiennymi w zależności od warunków na drodze. Czyli dla jakiegoś tam ostrego zakrętu w piękny, suchy dzień brak ograniczenia (czyli 90 km/h poza obszarem), a przy np. deszczu ograniczenie do 60 (oczywiście nie "bo urzędasowi się tak wydaje", tylko wszystko to albo sprawdzone praktycznie, albo wyliczone z modeli matematyczno-numerycznych, symulacji komp. itp. Na razie jesteśmy w początkach XX w., jak dla mnie :-)
  18. Tichy

    cham na drodze

    Słuchaj, ale serio tak jest jak Kolega wcześniej napisał, rozmawialiśmy o tym lata temu w pracy w 3 osoby i każdy miał to samo spostrzeżenie: 80% oznakowania w zakresie ograniczeń prędkości jest robione tak, jakbyśmy nadal jeździli Fiatami 125p, Maluchami i Polonezami! Spokojnie można KAŻDYM współczesnym (nie starszym niż 25 lat) samochodem przejechać tam 20-30 km/h szybciej z ZEROWYM ryzykiem! Problem w tym, że pozostałe 20% ograniczeń jest "akuratne" i można się paskudnie naciąć, próbując jechać szybciej. Polskie drogi wymagają "wyzerowania": ściągnięcia wszystkich znaków i zrobienia ich od nowa, wykonując jazdę testową przeciętnym (nie Bugatti) autem ze współczesnej produkcji (ABS, ESP i inne gadżety, obecnie obowiązkowe, kiedyś nieznane w PL). Dopóki to nie nastąpi, to egzekwowanie w większości idiotycznych ograniczeń nie ma sensu, a znieczulica kierowców i jazda "wg uznania" będzie się powiększać :-(
  19. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    Skawina, niedziela, 17:00: pozdrawiam oświniaczonego czarnego Forestera, czyli brata-bliźniaka ;-) Trąbiłem, machałem, ale w sumie chyba i tak nie zostałem zauważony, bo kierowca coś gestykulował raczej w stronę siedzenia pasażera...
  20. Tichy

    cham na drodze

    O tak, ja też chcę wiedzieć! W Krakowie jest mnóstwo takich miejsc, np. Powstania Warszawskiego. Tylko protestuję przed nazywaniem takich ludzi cwaniakami: skąd ktoś z innego miasta ma wiedzieć na "początku" tego korka, że zakorkowany jest pas w kierunku, w który akurat on chce jechać? Są dłuższy czas 3 pasy ruchu, jedziemy nimi zgodnie, w 3 kolumnach, krok za krokiem. Nagle okazuje się, że na kolejnym ze skrzyżowań lewy pas zamienia się z "ogólnego" w lewoskręt. Ja wtedy dojeżdżam do "końca", tj. miejsca, gdzie jeszcze jest przerywana i nie ma strzałek w lewo i czekam, aż mnie ktoś wpuści na środkowy. Wcześniejsza zmiana pasa jest niemożliwa, tj. wygląda tak samo, bo korek ciągnie się na tych 3 pasach przez kilka skrzyżowań pod rząd :-( I co, działa wtedy wg przepisów (bo w realu idzie się dogadać na drodze) suwak czy nie?
  21. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    To dla MacGyvera, żeby mógł z niego w razie potrzeby zrobić bazookę, z wersji z krótką "fają" się nie da :)
  22. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    Jechałem zgodnie z ograniczeniem, Ty raczej też (nie wyglądało na to, żeby auto "mknęło" jakoś piracko ), ale wiadomo, w przeciwnych kierunkach no i wyszło sumarycznie koło setki, i tak nieźle, że się zobaczyliśmy... Mały off-top odnośnie refleksu: ostatnio jechałem rowerkiem przez park, na liczniku około 25 km/h. Po drodze prawie same kasztanowce. Nagle - jak w zwolnionym tempie - widzę spadającego, mocno dorodnego kasztana w tym kłującym "pokrowcu", jak leci z drzewa i... odbija się od asfaltu idealnie na wysokość mojej twarzy! Nawet nie wiedziałem, że umiem tak szybko robić uniki głową Normalnie to były ułamki sekund, ale musiało to fajnie wyglądać z punktu widzenia przechodniów, jakbym grał w grę komputerową. A co w tym jeszcze zabawnego? Że przez bardzo krótką chwilę zastanawiałem się, kiedy się pojawi bonus - wszak w grach za takie uniki zawsze jakiś bonus był... Wiem, za dużo w młodości siedziałem przy 8-bitowcach, a i do dziś od czasu do czasu lubię te stare gierki odpalić.
  23. Tichy

    cham na drodze

    Nie sądzę, żeby tę tezę dało się obronić, nie robiąc szeroko zakrojonych badań. Trzeba byłoby jeszcze mieć "ukryte" filmy z przypadków puknięć, gdzie nikt nie wiedział o posiadaniu kamery rejestrującej zdarzenie ;-) Widziałem jednak na Stop Drogówka filmy zaprzeczające Twojej tezie (co nie oznacza, że jest ona błędna - za mało danych). Otóż np. facet (w BMW zresztą), który celowo spychał taksówkarza, aż doprowadził do kolizji. Nie czuł się winny (taksówkarz rzecz jasna też), więc wezwali gliny, które znalazły film z monitoringu i wyszło, jak było naprawdę. Facet nie miał kamerki (ten z BMW), a zachowywał się tak, jakby miał i to taką, która dowodzi jego racji... Mam kamerkę od wielu lat i teraz już BOJĘ SIĘ wsiadać za kółko bez niej. Czasem zapomnę zabrać z domu, to się po nią wracam, choć się przez to spóźniam czasem do pracy. Chodzi o to, że ludzie są tak bezczelni, tak kłamią w żywe oczy, uciekają po zdarzeniu itp., że zwyczajnie chcę mieć w razie czego dowód, że to nie moja wina (albo mieć zarejestrowane numery sprawcy zdarzenia, gdyby uciekł). Zaczęło się od tego, że kolega miał zdarzenie, w którym przysięgał, że nie był winny najechania, że facet mu zajechał i złośliwie zahamował, ale że nie miał kamerki, to werdykt policji był na jego niekorzyść. Dzień po tym kupił wypaśną, bardzo drogą kamerkę - ja też, tylko tańszą ;-) Po 2 najechaniach na tył u 2 innych kolegów z pracy, gdzie sprawcy mieli ochotę (choć niezrealizowaną) do zwiewania, przeszedłem na rejestrator lepszej jakości i z dodatkową kamerką z tyłu (przydaje się też jako kamera cofania, polecam). Nawet jak mnie ktoś (odpukać) zabije, to może się zapisze na kamerce i będzie "zemsta zza grobu". A posiadanie kamerki sprawia, że jeżdżę jeszcze ostrożniej i bardziej przepisowo niż zazwyczaj - po prostu wiem, że jakby co to mam dowody na ew. swoje przewinienia... :-)
  24. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    Kraków, sobota, po 20:00, Ruczaj - pozdrawiam kierowcę Forestera ze świnkami, który jechał w kierunku "na Skawinę". Machnąłem, ale gdy byliśmy obok siebie, nie wiem, czy w ogóle zostałem zauważony.
  25. Tichy

    cham na drodze

    O rany, to niech jeżdżą w nocy, co mnie to obchodzi? Oni mnie nie pytają, jak sobie radzę z moimi problemami życiowymi, nie pomagają mi, nie są moją rodziną ani znajomymi, więc ich problemy też mnie nie obchodzą. Za to zasady obowiązują nas te same (tu np. prawo o ruchu drogowym). Do "delikatnie" nic nie mam, ale kierowcy ciężarówek mają często zwyczaj ryć się "na chama" i to mnie irytuje. Jak ktoś grzecznie czeka, to nawet chętnie pomogę, przepuszczę, ale jak się ktoś ryje, to staram się mu uprzykrzyć życie na zasadzie wzajemności. Megafonu nie mam i nie woziłem - to była tylko taka "podpucha" na forum, byłem ciekaw, czy "załapie", taki eksperyment społeczny Wiele lat temu przez pewien czas megafon miałem, owszem, ale na działce (stąd pomysł). Służył do komunikacji pomiędzy sąsiadami (typu "Wacek, chodźcie, ognisko rozpalamy!"). Ale to było krótko, gdyż w międzyczasie stały się tanie i dostępne walkie-talkie (i takowe kupiłem), a potem równie szybko tel. komórkowe stały się powszechnie dostępne, a rozmowy tanie i tak megafon, jak i walkie-talkie skończyły na elektrozłomie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...