Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Tichy

  1. Jeśli chodzi o słyszalność silnika, to kilkuletnia Octavia służbowa jest głośniejsza niż mój Forek :-) Za to przy prędkościach powyżej 120 km/h opływ powietrza wokół tejże Octavii jest cichszy niż w Forku. Porównując moją (no, już nie moją) Fabię z 2005 r. a Forka z 2007 r. to w Foresterze można usnąć - czasem na światłach sprawdzam, czy silnik nie zgasł! W Fabii silnik dawał się mocno we znaki od 3000 obr., świst powietrza przy 90-110 km/h był większy niż w Forku, od 110-135 km/h porównywalny, ale przy tych prędkościach w Fabii i tak nie dawało się normalnie rozmawiać, o słuchaniu radia nie wspomnę (chyba że ktoś by dał na full). Powyżej 135 km/h Skodą nie jeździłem :-) Byłem zadziwiony po kupnie Forka, że auto z silnikiem 2.0 może być tak cichutkie! Przed Fabią miałem Golfa III - faktycznie dużo cichszy (silnikowo i opływowo)! A ile nimi przejechałeś, że wydajesz taką opinię ? Co do mnie, to dla mnie auto, w którym po niemorderczej eksploatacji prywatnej (nie firmowej!) pada silnik po 71 tys. km, a od 4 roku "życia" auto przecieka różnymi drogami (norma w Fabiach i Octaviach I gen.), zasługuje na miano tandety. Nie wiem, jak On, ale ja mam troszkę... Nie. Żeby coś o samochodzie powiedzieć, trzeba nim trochę pojeździć. Moje Skody (i te "prywatne" i firmowe) zrobiły w sumie ponad 3 mln km, najwięcej jedna z nich 430 kkm i zapewniam Cię, że życzyłbym sobie takiego zaufania do Subaru, jak mam do tej - jak nazywasz - tandety Nie zgadzam się, patrząc na jakość części i podzespołów też dobry fachowiec może wyrobić sobie opinię. Co powiesz np. na oryginalne tarcze hamulcowe, które padły po 40 tys. km spokojnej jazdy? Albo na łączniki drążka stabilizatora, które bywało, że wytrzymywały max. 6 m-cy? I nie kupowałem najtańszych. Części mówią wszystko o aucie, bo auto składa się z tychże części. He, he, to zależy, z czego się przesiadasz do tej Dacii Bo jak np. z rozsypującego się Poloneza z 1992 r. to chyba sam przyznasz, że nowa Dacia (np. Duster) to jednak postęp w rodzinie W rodzinie i wsród znajomych mamy 2 Dacie: Sandero i Dustera i powiem tak: bardzo fajne autka jak za te pieniądze. Co ciekawe, mało awaryjne!
  2. Tichy

    cham na drodze

    Problem w tym, że ten facet nikomu z oczekujących na wjazd/wyjazd "przepraszam" nie powiedział. Po drugie zacząłem naprawdę z humorem i uśmiechem na ustach, zapytałem po prostu o coś, o co chyba wszyscy chcieli zapytać: dlaczego tak stanął? Gdyby powiedział, że był bardzo zdenerwowany, bo przywiózł chorą osobę i się zagapił czy coś, albo że mu auto nawaliło i szukał telefonu w ośrodku, to bym tematu nie ciągnął. Ale że zaczął wymyślać niesamowite i nielogiczne rzeczy, to ja (cały czas spokojnie i rzeczowo, zero agresji w tonie i w słowach) zacząłem mu wykazywać absurdy tego, co mówił. Ostrzej (choć jak na mnie to nie było ani 20% mojej "ostrości" standardowej) pojechałem dopiero, gdy zaczął mieć do mnie pretensje, a to przecież on zaczął "zło". Nawet jak mnie zwymyślał od palantów, to się uśmiechnąłem (gorzej mnie w życiu zwyzywano i żyję). Tak że nie muszę, jak tu wcześniej pisano, "luzować porów", ja się nawet nie zdenerwowałem. A opowieść przytoczyłem dlatego, że nie była jakaś "straszna", tylko jej absurdalność i teksty faceta mnie powaliły - to tak, jakbym zablokował skrzyżowanie i argumentował: "nie zauważyłem, że te drogi gdzieś dalej prowadzą"
  3. Tichy

    cham na drodze

    Ale mam HIT!!! Jak zwykle podjechałem pod przychodnię i grzecznie zaparkowałem na wyznaczonym miejscu postojowym. Żadna nowość, przychodnia jest w tym miejscu odkąd pamiętam, a i ja się tam leczę od dzieciństwa, choć nie od dzieciństwa przyjeżdżam tam własnym autem Wychodzę od lekarza godzinę później, a tu niespodzianka: wjazd na parking zastawiony przez 2 samochody, w których nikogo nie ma! Wokół chodzą zdezorientowani ludzie, którzy też chcieli wyjechać/wjechać. Szybka ocena sytuacji: widzę "lukę" między autami, dałoby się wjechać na trawnik, a potem zjechać na drogę, w końcu po to mam Forka (już kilka razy tak musiałem robić, a mam go dopiero rok!), ale musiałbym wcześniej złamać kilka dorodnych gałęzi drzewa, które jak na złość akurat w tej "luce" ma gałęzie do ziemi i to nie takie delikatne, tylko całkie konkretne, które porysowałyby karoserię do blachy. Już wykręciłem numer na policję, gdy nagle widzę, że do jednego z tych aut blokujących (auto dalece odległe od Subaru, nie popatrzyłem na markę, ale wyglądał jak Ford Fiesta, pamiętający czasy II w.św.) podchodzi starszy gość. Z uśmiechem mu mówię: "no dobrze, że pan przyszedł, bo właśnie wykręcałem numer na policję". Facet na to, że ktoś mu zwrócił uwagę i przyszedł przestawić. Jednak nie wytrzymałem i zapytałem: "niech mi pan powie, jakim cudem można tak stanąć? Skąd taki pomysł, żeby zastawić wjazd?". Co ciekawe, facet oświadczył, że zaraz mi to powie i wypunktował następujące rzeczy: tu stało auto z facetem w środku, on wyjechał, więc ja wjechałem na jego miejsce (he, he, tylko że jest różnica, bo ten "facet" siedział w aucie, pewnie kogoś podwiózł, wysadził i odjechał). nie wiedziałem, że stąd nie ma innego wyjazdu (a więc jednak wiedział, że stoi na wyjeździe... ) to powinno być jakoś oznaczone, zakaz parkowania, uwaga wjazd - nie zastawiać, jakiś znak powinien być. Kolejno odpowiedziałem mu tak: ad 1). zignorowałem ad 2). no właśnie, NIE WIEDZIAŁ PAN, więc może należało się jednak upewnić? Zwłaszcza że wystarczyło zrobić 3 kroki! (żeby nie było: facet był w pełni sprawny, przynajmniej ruchowo, co do umysłu, to wątpię). ad 3). jak ma być oznaczony wjazd na parking czy skrzyżowanie? Nie umie pan rozpoznać wjazdu? Nie widzi pan stojących aut? Nie widzi pan znaku "parking"? To może nie powinien pan prowadzić samochodu, jeżeli nie umie pan zidentyfikować tak elementarnych rzeczy? Po punkcie 3 gościu dostał chyba 200/150 ciśnienia i zaczęło się: kłócił się, w końcu powiedział, że z palantami nie rozmawia, czym mnie naprawdę rozbawił Zacząłem się już o niego martwić, bo zaczął jednocześnie wyjeżdżać i myślałem, że w tych nerwach w kogoś wydzwoni Na pożegnanie powiedziałem mu jeszcze, żeby czasem używał mózgu, bo to się przydaje w jeździe samochodem i że to skandal, że on NA MNIE krzyczy, skoro to ON zrobił źle. Odwróciłem się i odszedłem, żeby się delikwent na zawał nie przekręcił Ja zachowałem kamienny spokój. A poniżej linki z Google, żebyście zobaczyli, o jakim to "rozległym" parkingu była mowa. Na fotce z góry widać, że też ktoś białym autem stoi na wjeździe, ale właściciel stoi najwyraźniej obok, poza tym obok niego da się przejechać. Widać, że wyjazd w kierunku wschodnim nie jest możliwy: zastawione autami (tam jest tak zawsze), poza tym tam jest chodnik, teoretycznie da się sforsować, no ale jeżdżenie po chodniku dozwolone nie jest. Ja kombinowałem, żeby przejechać przez to zielsko w kier. północnym, ale to drzewo... Na południe przez zieleń pojechać się nie da, bo jest tam solidna siatka ogrodzeniowa. https://www.google.pl/maps/@50.0458007,19.9251826,43m/data=!3m1!1e3 A tu StreetView i ów wjazd, przy czym teraz JEST tam na wlocie znak "parking". Ja stałem tak jak to białe auto w głębi za znakiem: https://www.google.pl/maps/@50.0457217,19.9248113,3a,75y,48.94h,66.96t/data=!3m4!1e1!3m2!1sU4I4e0LF1R9bAnhnwCGc8g!2e0
  4. Tichy

    cham na drodze

    Owszem, zgorzknienie i frustracja, masz rację. Po prostu doświadczenie życiowe mnie tego nauczyło. Patrzyłem na świat życzliwszym okiem przez 35 lat, ale gdy kilka lat temu osiągnąłem ten wiek i zrobiłem małe podsumowanie półmetka, doszedłem do wniosku, że świat wcale tego nie odwzajemnia, tylko WYKORZYSTUJE Odkryłem też, że świat jest nam z gruntu nieprzychylny i ogólnie zły, a ludzie patrzą tylko na to, żeby im samym było dobrze. Dlatego postanowiłem przez drugą połowę życia walczyć o swoje i nie pałać miłością do bliźnich tak po prostu. Nie dotyczy to rodziny, znajomych itp., no i oczywiście jak ktoś jest miły wobec mnie, to z mojej strony spotka go sama słodycz He, he, nie taki całkiem bezbronny, bo ma oczy, uszy i ROZUM Niezależnie od pasów, świateł itp. ZAWSZE patrzę, gdy wchodzę na jezdnię. Widziałem już bowiem (nawet mam nagrania) wariatów przejeżdżających na swoim czerwonym pieszym prawie po butach, przelatujących obok tramwaju, z którego już zaczynali wysiadać ludzie itp. Tylko dzięki temu jeszcze żyję. Wyprzedzanie na przejściu mądre nie jest, ale jak ktoś wchodzi na pasy bez patrzenia (mam sporo filmików to dokumentujących), to sorry, selekcja naturalna Nie zawsze kierowcy to ci źli, od dłuższego czasu walczę (np. pisząc do programu Jedź Bezpiecznie i wysyłając im filmiki) z gloryfikowaniem pieszych i rowerzystów, bo rozpuścili się przez to totalnie i robią, co chcą. Mam filmy z pieszymi idącymi w nocy w mieście ŚRODKIEM PASA, w dzień to samo, rowery jeżdżące pod prąd środkiem jednokierunkowej drogi, rowerzystów, którzy mimo oblodzenia i 10 cm świeżego śniegu blokowali ruch na ruchliwych drogach w mieście, bo oni koniecznie muszą akurat wtedy wyciągać rowery i popieprzać nimi po ulicy, ledwie utrzymując równowagę, pieszych wchodzących na pasy i poza nimi prosto pod koła bez patrzenia, itd., itp. Dla mnie ten film rowerzysty z Łodzi to skandal, ja bym gościa najchętniej na Księżyc wystrzelił, tam by miał drogi tylko dla siebie. Żeby nie było: rowerem jeździłem dawniej po 40-50 km dziennie, obecnie nie ma tygodnia, żebym gdzieś na rowerze nie popychał.
  5. Tichy

    cham na drodze

    Totalnie aspołecznym zachowaniem jest właśnie "rezerwowanie" czy "zajmowanie" sobie czy komuś miejsca na PUBLICZNYM parkingu, gdzie KAŻDY ma prawo parkować! Bo wtedy właśnie nie ma sprawiedliwości, znów są "równiejsi", bardziej cwani, kombinatorzy itp. Wspomniane przez Ciebie "życie w społeczeństwie" oznacza w tym przypadku, że ktoś, komu po głowie chodzi pomysł "zajmowania" miejsca, pomyśli przez chwilę (dla kontrastu z myśleniem tylko o swoich interesach) o innych i powie sobie: "cóż, jak nikt nie przyjedzie, to miejsce będzie wolne, jak przyjedzie, to trudno, ma prawo tu stanąć, nie mogę mu zabronić, kto pierwszy, ten lepszy". Dlaczego? Bo jest w tym przypadku pewna umowa społeczna, że skoro jest to parking dla wszystkich, to wszyscy mogą zaparkować, więc zachowanie typu "rezerwowanie" miesca jest z tą normą sprzeczne (pan tu nie może zaparkować, bo ktoś inny chce tu stanąć - w domyśle ktoś lepszyi bardziej uprzywilejowany od pana), a więc aspołeczne. Oczywiście społecznym zachowaniem jest próba dogadania się, ale jeden warunek: "rezerwujący" miejsce musi sobie zdawać sprawę, że jego pozycja jest "gorsza" w negocjacjach, bo nie ma PRAWA do żadnej "rezerwacji" miejsca, więc może tylko ładnie prosić, a nie oczekiwać czy żądać.
  6. Tichy

    cham na drodze

    Ludzie, co Wy, pogięło Was??? Jakie trzymanie miejsca? Co to w ogóle za pomysły? Rodem z PRL-u, ale czasy się zmieniły! Nie ma cwaniakowania, dość tego! Może jeszcze zapisy i listy kolejkowe oraz kolejkowi "stacze"? Nie zapominajmy też o miejscu wolnym dla MM (młodych małżeństw - jeśli ktoś czasów komuny nie pamięta). Jest wolne miejsce, można zaparkować auto zgodnie z przepisami, zmieści się - parkuję i tyle. Jak nie ma miejsca, to się zastanawiam, gdzie zaparkować. Raz trafi na tę "koleżankę", raz na mnie, takie życie. Kto wie, czy to faktycznie dla koleżanki, czy kolegi - łysego "karka"? Nie wiadomo, jak długo to miejsce już "trzymał" i kiedy owa koleżanka niby miała się zjawić - bo może za godzinę i miejsce by się marnowało? A pas ruchu też sobie mogę zarezerwować, żeby wolny był (bez korków), gdy pojadę do pracy? Jak by ten gość zareagował, gdyby to nasz Forumowicz stał przy parkingu i przeganiał auta z np. 5 miejsc, bo "trzyma dla sąsiadów, którzy tu niebawem z pracy pozjeżdżają do domów"? Kibel też można zarezerwować - "panie, nie wchodź pan, bo tu niedługo mój kolega przyjdzie i musi mieć od razu wolne" - a ja co, mam siusiać po murach w tym czasie? Każdy by tak chciał, żeby mu ktoś gdzieś coś "rezerwował": parking, posadę, kibelek, wygraną w totka. Ale smutno się robi, gdy się na takie "zarezerwowane" miejsca/lokale trafia, prawda? Jeżeli ktoś podchodzi, tłumaczy grzecznie, że jest taka a taka sprawa (np. zaraz przyjedzie tu koleżanka wioząca chorą osobę, bardzo proszę, czy mógłby pan zaparkować wyjątkowo w innym miejscu?), to oczywiście mogą się dogadać. Ale frajera nie dam z siebie robić, JUŻ NIE - od kilku lat NIE. Pół życia dawałem się r...ać i popuszczałem innym, teraz zacząłem walczyć o swoje. Równość i sprawiedliwość, nie ma lepszych czy bardziej cwanych - ja też potrafię cwaniakować, tylko czy tak do czegokolwiek dojdziemy? Inni się rozpychają łokciami, to ja też będę, proste. Nigdy nie zaczynam się pierwszy "rozpychać", jeżeli to kogoś ciekawi, jeżeli już, to tylko w reakcji na czyjeś "rozpychanie"
  7. Mocne W dodatku ta czcionka, nie dość, że mniejsza, to coraz bardziej rozmyta - to pewnie przez ten papier z makulatury tak im się marnie drukuje Całkiem źle jednak nie jest: zauważasz jeszcze w ogóle gazety i książki, a nawet odważnie oświadczasz, że dopatrujesz się w nich jakowegoś druku A nie zauważyłeś, że ktoś Ci stale po milimetrze odsuwa monitor do tyłu?
  8. Słusznie, to bardzo życie ułatwia To zależy od wady wzroku - niezauważanie wiaduktów, przęseł, mostów i kamienic może być uciążliwe - nawet na piechotę
  9. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    To mogłem być ja, opis i godzina pasują, więc serdecznie dziekuję i odpozdrawiam Mam z tyłu na klapie czerwoną świnkę, w dodatku odblaskową, zgadza się Nie widziałem Cię, ale pewnie i meteorytu bym nie zauważył, bo kląłem jak szewc: od poniedziałku mam nową pracę i testuję różne drogi dojazdowe. Strzeliło mi do głowy, żeby spróbować Alejami Korek był taki, że nie wytrzymałem, z lewoskrętu na Kapelance wywinąłem na Grunwaldzkim w prawo i poleciałem w kierunku... domu, aby wskoczyć na moją "starą" trasę, co spowodowało, że do pracy jechałem prawie godzinę Dobrze, że np. nie zatrąbiłaś, bo by mi chyba głowa wybuchła
  10. Poproszę o uzasadnienie, czemu to "kompletna bzdura"? Rozpętałem kiedyś na Forum dyskusję o tym, czy zmiana ciśnienia w oponie zmienia szybkość obrotu koła. Znalazłem nawet źródło, które twierdziło, że nie zmienia, ale koledzy przekonali mnie, że zmienia :-) Skoro jednak zmienia, to niby dlaczego nie można tej metody użyć do korekty np. w dużych różnicach bieżnika? Nie mówię, żeby pompować jedno koło na 2 atm, a drugie na 0,5 atm, ale wyrównanie tą techniką kilku mm różnicy w bieżniku (dla tych, co się panicznie boją o wiskozę) jest jakimś sposobem do rozważenia.
  11. Ponieważ letnie opony (po poprzednim właścicielu) różnią się bieżnikiem (jedną kupił nową) i to tak o 2 mm, postanowiłem skorygować to... ciśnieniem opony Nawet robiłem eksperyment pod kompresorem, tylko zapomniałem od razu zanotować i teraz nie jestem pewien danych, ale auto obniżało się chyba o 1 mm co pół atmosfery Sprawdzę przy następnym pompowaniu kół, o ile wypadnie w dzień, nie w nocy. Na wszelki wypadek w tej nowszej oponie zamiast 2.2 (jak w innych) dałem 1.9 i na razie nic w aucie nie wybuchło, nie spaliło się, nie rzęzi, nie przeskakuje, więc albo wiskozy już dawno nie mam, albo nic jej się złego nie dzieje.
  12. Tichy

    cham na drodze

    Ale pomysł ciekawy Już wolę takiego, co dla "pamiątkowej fotki" przyspieszy TYLKO przy fotoradarze, niż takiego, co na odwrót: jak wariat pędzi np. trasą Warszawa - Kraków i zwalnia tylko przed radarami.
  13. Tichy

    Pozdrawiamy sie :)

    Mam nadzieję, że to był wspólny prysznic i że na nim się nie skończyło "rozgrzewanie" zmarzniętej niewiasty
  14. Rozumiem, że masz jakieś rozwiązanie mocowania fotelika, które do odpięcia wymaga poluzowania pasa? Pytam, bo u mnie akurat bardzo sobie chwalę te blokady, a wypięcie fotelika sprowadza się po prostu do odpięcia klamry i zwinięcia pasa. Co ciekawe, gdy jeszcze nie wiedziałem (zaraz po zakupie), że Forester coś takiego ma, po prostu zapinałem pasem fotelik - miałem widać takie "szczęście", że nigdy nie wyciągnąłem pasa do końca i blokada mi się nie włączyła. Dopiero jak wyczytałem w instrukcji o takiej funkcji, zacząłem stosować. A nie dasz rady, tak jak ja, zapiąć fotelika, nie wysuwając pasa do końca?
  15. Tichy

    cham na drodze

    Dawniej sporo, ale tylko klasyka sprzed lat, s.f., fantasy i takie tam, żadnych gangsterskich i raczej żadnych PL po 1990 r., więc to nie z filmów, tylko z życia niestety. Tego filmu, co wrzuciłeś, na przykład nie znam, ale dialog fajny :-) Oczywiście masz rację, ale 100% pewności nie ma, wolę być ostrożny. Wiadomo, że opisany przeze mnie rozwój wypadków jest raczej wyjątkiem, niż regułą, a prawdopodobieństwo jego zaistnienia jest niewielkie. Pewnych rzeczy nie mogę napisac na Forum, ale uwierz mi - widziałem i słyszałem takie rzeczy, że strach. Ależ moja wypowiedź nie znaczy, że ja nic nie robię w kierunku zwalczania "chamów na drodze" (oraz w życiu), wręcz miałem w życiu przez to nieprzyjemości, nie wszystkie też moje działania chcę tu opisywać. Chciałem tylko ostrzec, że bywają też "złe zakończenia" i żebyście uważali na siebie, tylko tyle. Jestem jak najbardziej przeciw buractwu na drogach - nie mówię, że jeżdżę bezbłędnie i że się nie mylę, nie znoszę tylko działań z premedytacją, które denerwują lub wręcz zagrażają innym (przykład tego "pana" z Vito jest idealny).
  16. Tichy

    cham na drodze

    Chodziło mi o to, że dla gościa z mafii wynajęcie hakera, żeby mi zrobił "bałagan" w kompie lub opróżnił konto, nie jest niczym trudnym.
  17. Tichy

    cham na drodze

    Chyba zacznę tak robić - trochę wiecej czasu pochłania, ale (przy robieniu tego w rękawiczkach - wersja hardcore) nie ma szans, żeby doszli, od kogo to. A może umówimy się, że wszyscy zaczniemy wysyłać takie filmiki na policję? Mnie tam i pionek mafijny straszny Pozytywne patrzenie na otoczenie zostało mi wybite z głowy wiele lat temu przez doświadczenie
  18. Tichy

    cham na drodze

    Ależ nigdzie nie twierdziłem, że należy użyć wariantu z biciem, oczywiście za to jest pewny kryminał. To jest myśl, anonimowo do mediów można podrzucić Oczywiście nie mam żadnych wątpliwości moralnych, jestem za zdecydowanymi reakcjami. Zastanawiałem się tylko nad ryzykiem z tym związanym dla mnie (i mojej rodziny) bezpośrednio, a to jednak jest dla mnie priorytet, nawet kosztem moralności, zwłaszcza że nie szkoliłem się w technikach samoobrony, nie posiadam broni palnej, zaś na ochroniarzy mnie nie stać. Znam bowiem przypadek, że taki delikwent (tj. tytułowy "cham na drodze", nawiasem mówiąc z Audi) wyciągnął broń i wycelował... Jakiś czas temu zapytałem policję, czy można im nadsyłać takie materiały - z odpowiedzi wynikało, że nie są zainteresowani... Pewnie, lepiej stać z radarami na drogach, spokój, cisza, sarenki biegają, a kasa sama płynie, premie lecą, norma wyrobiona... Skoro oni na to leją, to ja mam robić za nich? Mam film, na którym facet (młodzian w stylu "młodzi gniewni, kur..., kur...., masz jakiś problem, kur...?") przechodzi na czerwonym świetle przed radiowozem. Policja nań trąbi, a on zatrzymuje się, odwraca i jeszcze im wygraża i coś krzyczy. Zero reakcji, nawet się nie zatrzymali. To co, może ja miałem się zatrzymać i mu wytłumaczyć?
  19. Tichy

    cham na drodze

    To rozwiązanie ma niestety poważną wadę: potem policja ciąga po sądach, wzywa jako świadka itp. Co gorsza, w aktach są dane, kto to przesłał i z jakiego maila, a nawet jeśli nie ma, to druga strona może pewnie zarządać ujawnienia "kapusia" i mają wszystko: IP kompa, e-mail, adres zamieszkania, imię i nazwisko... Można się potem spodziewać wizyty "smutnych panów", porwania lub pobicia (także żony ludz dziecka), zniszczenia mienia, ataków hakerskich, wyczyszczenia konta, zwłaszcza jeśli się trafi na mafioza. Żeby się dało w 100% anonimowo, żeby żadne służby ani mafia nigdy nie znalazły "źródła", to bym pierwszy słał filmiki Tylko czy na podstawie takiego anonimu możba by kogoś skazać? Zawsze by jego adwokat powiedział, że skoro nie wiadomo, kto, kiedy i czym nagrał oraz skoro to nie oryginał ściągnięty poprzez blokera wprost z urządzenia rejestrującego, to może być sfabrykowany i nie może być podstawą do skazania
  20. Generalnie racja, tylko poczekajmy z zakańczaniem jeszcze 2 tyg., aż wróci polecony mi tokarz, bo chciałbym opisać, jak zakończyła się przeróbka, ile kosztowała, czy było warto itp.
  21. Tichy

    LPG w Subaru

    Montowałem w mGas, solidni i mili, polecam. Na razie walczą z pływakiem w zbiorniku, ale to nie ich wina - jakiś felerny się chyba trafił. Mam wrażenie, że skończy się wymianą. Działa OK, ale najpierw się potwornie tłukł, a po naprawie zaczął... potwornie kwiczeć, jak stare drzwi od stodoły Chwilowo nie miałem czasu do nich ponownie z reklamacją podjechać, ale na pewno mi sprawę załatwią bez problemu.
  22. Cybel, proszę, lepiej się już nie odzywaj (chyba że na temat przeróbki lewarka, wtedy oczywiście proszę bardzo). W sumie to przez Ciebie ta cała dyskusja: pierwszy post w odpowiedzi na mój wątek był od Ciebie i oczywiście nie na temat przeróbki lewarka, tylko złej pozycji za kierownicą. Nie twierdziłem, że jest dobra i nie chciałem porad na jej temat. Przyjąłem też za dogmat, aby zakończyć dyskusję i ostudzić emocje Forumowiczów, że jestem kiepskim kierowcą, że o pozycji za kółkiem nie wspomnę - i niech tak zostanie Może jesteś lekarzem i znasz wszystkie możliwe choroby kręgosłupa, ale mojej dokumentacji medycznej nie znasz (udostępnienia nie przewiduje się), więc nie rzucaj tak szybko wyroków. A jest tego mnóstwo, na kilka żyć by wystarczyło Ale podstawowe to komputery (ogólnie rzecz ujmując). Poza tym fotografia (od przesiadywania w ciemni do obróbki cyfrowej), video, audio (także z obróbką), rower, narty, turystyka, majsterkowanie i od cholery dziwnych kolekcji, za które Żona próbuje mnie z domu wygnać (boż to wszystko upycham w niedużym mieszkanku w bloku z lat 80-tych) Na razie przykuwam się do kaloryfera na noc, żeby mnie wraz z łóżkiem nie wyniosła (po podaniu środków nasennych) He, he, ja mam ochłonąć? Carlosa poczytaj, tam to dopiero gorącem bucha Ja i tak nawet z samego siebie się potrafię nabijać, to już jest coś.
  23. I wzajemnie, Ty też mi się nie staraj nic tłumaczyć, bo też mnie to nie interesuje - widzisz, każdy tak może powiedzieć. Typowy Polak, który zamiast dyskusji i logicznych argumentów rzuca dogmatami - to do niczego nie prowadzi. Zauważ, że mówiąc w ten sposób jesteś właśnie takim, który we własnym mniemaniu zjadł wszystkie rozumy i wie najlepiej, nie dopuszczając myśli, że ktoś inny może mieć rację. A Co by Cię przekonało? Gdybym znalazł jakiegoś mistrza kierownicy, np. uznanego zawodnika rajdowego, który poparł by moje koncepcje, to co byś mu powiedział? To samo co mnie? Czymże więc różnisz się od mojej postawy, którą tak krytykujesz? No i jak zwykle skończyło się na inwektywach, ale to na każdym Forum normalka, już mnie to nie rusza Dobra, nie mam już czasu na ciągnięcie tematu pozycji za kierownicą w formie pisanej - chętnie sobie z kimś pogawędzę kiedyś, przy okazji jakiegoś spotkania, wtedy można sobie po prostu pomachać fotelami w konkretnym aucie, pod konkretnego człowieka, przetestować różne teorie i warianty, przedstawić argumenty. Ciekawe, że np. nikt nie zwrócił uwagi, że w jednym z postów pisałem o problemach z kręgosłupem - co za tym idzie, "optymalna" pozycja wg fachowców może nie być optymalna dla mnie Postaram się już milczeć i nic nie pisać (przyznaję, że polemizować lubię, więc może być ciężko, ale spróbuję). Przyjmijmy jako pewnik, że moja pozycja za kierownicą jest zła i nie maglujmy tego dalej, OK? Gdy coś zmienię w temacie lewarka, to napiszę dla potomnych
  24. Oczywiście jeśli tak postawisz zagadnienie, to rzecz jasna na miano "dobrego" zapracują sobie tylko nieliczni i to głównie "zawodowcy", dla których auto jest zawodem, celem i sensem życia. Generalnie zgadzam się z Twoją uzupełniającą definicją, tylko widzisz, ja korzystam po prostu z bogactwa naszego języka. Kierowcę, którego opisałeś, ja nazwałbym "wybitnym" lub "wyśmienitym", ew. "doskonałym", przy takim faktycznie jestem tylko (tylko?) "dobry" Po prostu protestuję przeciwko zastrzeżeniu określenia "dobry kierowca" tylko do opisanych przez Ciebie cech, gdyż jak wtedy nazwać kierowcę opisanego przeze mnie? Zły? No chyba raczej nie. Średni? Bez przesady, to już jednak jest dość wysoka poprzeczka techniki i kultury jazdy, której większość naszych rodaków nigdy nie dogoni Dlatego uznałem, że "dobry" pasuje do mnie najlepiej: solidnie i bezpiecznie jeżdżący od wielu lat, bez wypadków i mandatów, z którym większość osób chętnie wsiada jako pasażerowie, umiejący sobie poradzić w naprawdę WIELU sytuacjach drogowych i mający dobre wyczucie auta. Na potrzeby codziennej jazdy po mieście i trochę poza miastem wystarczy aż nadto, do ścigania się, zawodów itp. już nie. Choć przyznaję, że nigdy nie próbowałem, może mam talent, o którym nie wiem? Ale nie będę sprawdzał, bo mam jeszcze ciekawsze hobby i przede wszystkim rodzinę A co do pilotów, to doskonały przykład Wbrew pozorom nie zawsze np. byli piloci wojskowi czy nawet akrobacyjni są dobrymi pilotami cywilnymi, wręcz było kilka takich przypadków w świecie, że to ich zgubiło. Też mają złe nawyki, tylko inne. Nie da się Airbusem polecieć jak F15, o czym bywało, że piloci zapominali (polecam cykl "Katastrofa w przestworzach" i literaturę lotniczą). Dlatego też cały czas się czepiam w tej dyskusji, bo uważam, że specjalista, który wyszkolił 20 świetnych rajdowców lub sam był wyśmienitym rajdowcem, wcale nie musi dobrze szkolić "cywilnych" kierowców, jeżdżących cywilnymi autami, a wręcz może ich nauczyć źle. Co w zawodowym podejściu jest dobre, w zwykłej jeździe wcale takie być nie musi - i o to się sprzeczam, bo wielu tu taką tezę stawia. Przykładowo krytykowana tutaj moja pozycja za kierownicą wg mnie jest dobra do jazdy, którą uprawiam, a być może faktycznie niedobra do jazdy wyczynowej czy na trasie. Dla ciekawskich: na długą trasę po dobrych drogach ustawiam fotel inaczej
  25. O to, to, to właśnie, trafiłeś w sedno Powinienem od razu brać się za samolot (potem siłą rzeczy pozostanie tylko fura z węglem)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...