Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Tichy

  1. W dniu 11.12.2022 o 11:19, rafacon napisał(a):

    No ale decydujesz o cudzym życiu (w sensie losu), bo przy kolizji z winy innej osoby, przez niezapięte pasy możesz trafić do szpitala ze złamanym nosem i ktoś za to pójdzie siedzieć. 

    Zaraz, zaraz, to ci wszyscy "specjaliści" od badania wypadków, medycyny itp. nie umieją ustalić, czy miałem w momencie kolizji zapięte pasy i czy moje obrażenia to skutek mojego niezapinania, czy tak czy inaczej do owego złamania nosa by doszło? A w ogóle można by określić, że jak ktoś miał niezapięte pasy i odniósł obrażenia (nawet przy winie innego uczestnika ruchu) powyżej dni 7, to ma pecha i się tego nie uznaje. Jest pewnie 10 innych sposobów, które mądrzy ludzie mogliby wymyślić, żeby to uregulować, ja za cienki jestem i nie fachowiec w tej dziedzinie. W zaawansowanym XXI wieku uważam, że bez problemu da się te kwestie ogarnąć, trzeba tylko chcieć, a nie zakazy i nakazy mnożyć.

  2. Taka ciekawostka odnośnie chamstwa: wczoraj podjechałem do Taty po Córkę, a przy okazji miałem zabrać z piwnicy krzesła. Zaparkowałem na wyznaczonym miejscu parkingowym, poszliśmy do piwnicy po krzesła, załadowałem i jadę tyłem (parking jest "ślepy"), a tu na mnie (po tym śniegu!) wali z przeciwka dość szybko auto, jakby mnie nie widział! Myślę: a ładuj, prędkość nieduża, rejestrator włączony, wymienię sobie 15-letnie poduszki i napinacze na nowe na twój koszt, nawet jeszcze się zatrzymałem, ale wyhamował :)   Wyskakuje z auta i leci do mnie. Myślałem, że może zostawiłem coś w zatoczce, plecak Córki czy hulajnogę, a ten od razu z mordą na mnie, że tu zakaz wjazdu, że tylko dla mieszkańców, a "pan tu nie mieszka" i takie tam. Co ciekawe, przypomniałem sobie, że już 2x się "chwyciłem" z tym typkiem - lokalny "społecznik" ;-) Poprzednio na pytanie: "czy pan tu mieszka" odpowiedziałem: "nie, mieszkam w Hucie, a tu sobie parkuję, żeby mieć dalej do domu" (sprawa rozgrywa się na Ruczaju - to jest drugi koniec miasta). Tym razem jednak nie powiedziałem nic, tak po prostu, niech się wygada. Ale mój Tato stał jeszcze obok i zgasił człowieka jednym tekstem: "ale to moje auto, mam dwa, jedno pożyczam synowi". I pozamiatane :)  Że też się ludziom chce sobie i innym podnosić ciśnienie i to w piątek... Nie mają nic do roboty? To ja im robotę znajdę.

    • Zdrówko! 4
  3. W dniu 29.11.2022 o 22:06, Blixten napisał(a):

    Dziecku nic się stało

    Ojcu też nic wielkiego się nie stało.

      

    W dniu 30.11.2022 o 10:54, ipsx82 napisał(a):

    Zdecydowanie nie zapięte pasy bo mało prawdopodobne by podczas dachowania sie wypięły choć to możliwe bo kilka razy miałem tak że chciałem odpiąć pasy a one luźne (prawdopodobnie nie do końca wpięte przeze mnie) 

    No i błąd - pas miała zapięty, ale z jakichś powodów nie wytrzymał (są fotki z necie i opis tej kwestii).

     

      

    W dniu 30.11.2022 o 09:00, 555marcin napisał(a):

    Podobno matka wyleciała przez okno, czyżby niezapięte pasy? Ostatnio szeroko zakrojona dyskusja tutaj była na ten temat.

    Zapięte, ale puściły. Co do (nie)zapinania pasów, to akurat jestem zwolennikiem ZAPINANIA, ale wg mnie żadnych przepisów na to nie powinno być: moja sprawa, czy obstawiam zdarzenie bardziej prawdopodobne (że w razie kraksy pasy mnie ocalą), czy mniej prawdopodobne (że przez ich zapięcie zginę). Dopóki decyduję o własnym życiu, a nie cudzym, nic nikomu do tego. Rozumiem, że pośmiertnie samobójców też skazujemy? ;-)

  4. W dniu 27.11.2022 o 20:14, aflinta napisał(a):

    Do baranów z sejmiku wojewódzkiego nie dociera, ale uchwała antysmogowa w  mieście działa, w okolicznych miejscowościach (Skawina) zacznie działać - świadomość rośnie. Nie łudzę się, że będzie to szybka zmiana.

    Ja mam inne podejście: sądzisz, że ludzie palą w piecach węglem, bo lubią czy dlatego, że najtaniej? Obstawiam, że (poza nielicznymi fanatykami) większość, gdyby miała hajs, nie fatygowałaby się z zabawą w piece/kotły węglowe. Więc głoszę hasło: dajcie ludziom porządnie zarobić, a dodatkowo niech ogrzewanie prądem będzie najtańsze, a wszyscy się chętnie przerzucą na ten - chyba najwygodniejszy w praktyce - rodzaj ogrzewania. I nie trzeba będzie żadnych uchwał antysmogowych, całego tego urzędniczego systemu gnębienia obywatela, tj. tworzenia przepisów, sprawdzania, wprowadzania, egzekwowania, karania (a więc potężna oszczędność pieniędzy państwowych, bo ubędzie bezsensownych etatów urzędniczych). Prawo się uprości, zwiększy się też bezpieczeństwo ludzi: zero tlenku węgla od spalin gazowych czy z węgla, zero emisji dymów/pyłów/metali ciężkich. A to, jak pozyskać tani prąd bez zanieczyszczeń - to już powinni dawno naukowcy rozkminić, od tego ich mamy i po to ich utrzymujemy już od setek lat.

    • Super! 1
  5. 11 godzin temu, Turbo napisał(a):

    A czasami ludzie wypadają z lecącego samolotu i udaje im się przeżyć upadek, ale nie podaje się tego jako argument przeciwko używaniu spadochronów czy wysiadaniu z samolotu po uprzednim wylądowaniu, a nie przed. 

    Powtarza się takie farmazony, a potem ludzie powtarzają je w sposób, jakby to były nagminne przypadki, podczas gdy jest to cienki margines. 

    Jeżeli te "farmazony" to przytyk w moją stronę, to chyba nie przeczytałeś mojej wypowiedzi w sposób dokładny. Pisałem tam o bardzo małym prawdopodobieństwie przeżycia dzięki niezapięciu pasów! Tak, masz rację, że to cienki margines - nigdy nie twierdziłem inaczej. Chodzi mi o to, że wcześniej pisałeś tak, jak "dziennikarze" i "rządzący": jakby pasy ZAWSZE ratowały życie, a istnieją (choć niezwykle rzadko) przypadki, że jest odwrotnie. Osobiście ubolewam, że w zaawansowanym XXI w. nie umiemy zrobić czegoś, co ratuje w 100% oraz że - skoro tak wszyscy rzekomo dbają o nasze bezpieczeństwo - nie stosuje się seryjnie takich pasów jak w rajdówkach. To dużo mówi o tym "dbaniu" o ludzi ;-)

     

      

    4 godziny temu, DEXiu napisał(a):

    Dochodzi jeszcze ten aspekt, że post factum nie wiadomo jakby było w "tym drugim przypadku" - to, że nie zapinając pasów przeżyłeś nie oznacza, że zapinając byś zginął/miał większe obrażenia - i vice versa. Oczywiście zdarzają się incydenty, gdzie przebieg alternatywnego scenariusza wydaje się oczywisty (np. kompletnie zmiażdżona kabina podczas gdy niezapięty kierowca/pasażer wypadł przez okno), ale to jeszcze cieńszy margines.

    O tak, wchodzimy w mój ulubiony aspekt filozoficzny :) Zawsze bowiem marudzę, że nie mamy środowiska testowego w postaci równoległego życia z opcją CTRL+Z, gdzie można by sprawdzić, "co by było gdyby". Szkoda, bo można by tak wiele rzeczy udowodnić... Chociaż niektórych (to nie aluzja do kogokolwiek tu się wypowiadającego, tak ogólnie piszę) w Krakowie nie przekonują nawet fakty i surowe dane, jak np. to, że smog gwałtownie wzrasta wtedy, gdy mało kto jeździ po Krakowie i okolicy autami (w środku nocy), zwłaszcza gdy akurat jest zima :-(

    • Lajk 1
  6. W dniu 24.11.2022 o 21:59, Turbo napisał(a):

    zabraklo tylko anegdoty jak to wujek szwagra kolegi siostry żony nie zapiął o

    i to mu uratowało życie bo wypadł przez okno i nie poleciał w przepaść/drzewo/inny cud się zdarzył 

    Ale wiesz, że takie przypadki się zdarzają? Niektóre uchwycono nawet na filmach, można znaleźć w necie. Tylko tu mamy czynnik rachunku prawdopodobieństwa, wg którego pasy bezpieczeństwa ZAZWYCZAJ ratują życie/zdrowie, zaś BARDZO RZADKO zabijają - ale to się czasem jednak zdarza. Zapinając pasy, liczę na to, że akurat "na mnie nie trafi", tj. że większa jest szansa, że mnie uratują. Ale pewności nie ma :-(

  7. 2 godziny temu, aflinta napisał(a):

    Po moim pierwszym SJS naście lat temu mam jeszcze w odruchu wsadzenie dolnej części pasa pod bluzę/kurtkę i dociągnięcie go ręką po zapięciu... 

    OK, w sumie zazwyczaj tak robię, ale nigdy nie byłem pewien, czy raczej sobie pomagam, czy szkodzę. Bo zastanawiałem się, że często słyszy się np. o złamanym obojczyku przez pas i tak sobie myślałem, że jak mam pas wprost na brzuchu (np. tylko na koszuli/swetrze), to mi strasznie bebechy ściśnie, jak się napinacze włączą itp. Jeszcze pęknie śledziona, wątroba czy co tam człowiek w brzuchu ma ;-) Pas puszczony przez kurtkę zimową wydawał się "bezpieczniejszy", bo wnętrzności chronione są wtedy grubą warstwą materiału absorbującego udar/ucisk. Widzę, że twierdzicie, że mój odruch jest prawidłowy, ale czy jest na to jakieś uzasadnienie? Zwłaszcza jak owo uzasadnienie ma się do mojego "uzasadnienia" zapinania pasa na wierzch kurtki?

  8. Pozdrawiam Kierownika lub może raczej Kierowniczkę (przynajmniej tak płeć rozeznała Córka), która szpanowała na śniegu napędem S-AWD w Foresterze dziś koło 20:30 na ul.Cegielnianej w Krakowie :-) Świnkę zobaczyłem za późno, machałem z chodnika tuż po przejeździe, ale micha mi się śmiała już wcześniej, co mam nadzieję było widać  :D  Mówię do Córki: patrz, Subaru z przecznicy wyjeżdża, zaraz pewnie da po gazie, bo jest śnieg! I faktycznie :superhero:   Kogo widzieliśmy?

    • Super! 1
  9. 10 godzin temu, olo11 napisał:

    Zapewne,to sąd rozstrzyga sprawę i na nim spoczywa odpowiedzialność ( żadna w rzeczywistości ) za swoje decyzje,ale dobry adwokat raczej powinien pomóc niż zaszkodzić.

    Polska to nie kraj anglosaski pod wzgledem kultury prawa,niestety.

    Potwierdzam - w każdym, nawet najbardziej oczywistym przypadku warto brać papugę ;-) Miałem wiele lat temu kolizję - oczywista sprawa, ja stałem zaparkowany (byłem w pojeździe), a obok wyjeżdżał tyłem facet z zatoczki parkingowej, nie zauważył mnie i stuknął. Wysiadłem, a on do mnie, że nie mam prawa go zatrzymywać, że on chce wyjechać, mam natychmiast odblokować mu przejazd itp. Na szczęście zapisałem nr rej. i tak szybko spytałem o nazwisko, że niechcący mi je podał i... odjechał. Zgłosiłem sprawę na policję dodając, że może facet był nietrzeźwy, bo mimo informacji, że wzywam policję, odjechał pospiesznie - i zaczęła się 2-letnia szopka, bo facet był biegłym sądowym, znał procedury i sędziów! Efekt był taki, że omal ze mnie nie zrobiono winnego - mimo zdecydowanej opinii policji, a potem nawet powołanego biegłego (oczywiście poparł "moją stronę"). Serio, 2 lata w tak banalnej sprawie + powoływanie biegłego... W końcu sprawę ruszyła skarga firmy ubezpieczeniowej, bo chcieli wiedzieć, co dalej, bo zbliżało się przedawnienie! Gdy się potem dowiedziałem od znajomego prawnika, jak mogłem (przy jego pomocy) gościa zaorać, a przy okazji sędzinę (okazało się, że... złamała prawo podejmując pewne decyzje!), to obiecałem sobie, że nast. razem po prawnika zadzwonię jeszcze przed tel. na policję :-) Naprawdę warto od razu iść do jakiejś kancelarii na choćby 1-razową poradę: zazwyczaj ok. 100+VAT, a przynajmniej człowiek wie, co i jak może się stać.

    • Super! 2
  10. 16 godzin temu, Kiwi 4ester napisał:

    W sytuacji, gdyby ktoś mnie w środku nocy potrącił na skrzyżowaniu (atfu!!!) I bym schodził, to wolałbym, żeby karetka gnała jak poparzona na wszystkich bombach i syrenach, dając sobie większą szansę, że ktoś "przez przypadek" nie wbije się w karetkę.

    Ale serio, na Zakopiance np. przed moim osiedlem, gdzie nie ma skrzyżowań, w nocy prawie nic nie jeździ, 2 pasy w każdą stronę, a pomiędzy pasami jest betonowa przegroda?! Tam muszą wyć? z Kim mogą się zderzyć?  Błyski nie wystarczą, zwłaszcza w nocy? Jak stoję w nocy w Łagiewnikach, to błyski kłują w oczy jeszcze z Góry Borkowskiej. Głuchym wolno jeździć autami, więc syreny to nie "pewnik", że zostaną "zauważeni". Ale ślepi nie mogą jeździć autami, więc sygnały błyskowe na pewno jest w stanie zauważyć każdy kierowca. Ostatecznie system wycia automatycznie mógłby się włączać przy dojeżdżaniu do skrzyżowań czy innych pojazdów - przypominam, zaawansowany XXI wiek, nadajniki GSM na każdym budynku co 100 m., wszędzie kamery monitoringów wszelakich, auta nafaszerowane elektroniką, radary, lasery, autonomiczne samochody - nikt mi nie powie, że się nie da. Albo zwińmy w diabły tę całą elektronikę, smartfony i inne g..na, skoro nie ma z nich żadnego sensownego pożytku prócz przeglądania FB i ekoterroryzmu.

    • Super! 1
    • Zdrówko! 1
  11. 19 godzin temu, DEXiu napisał:

    Skoro już o tym mowa - jaki jest cel i sens wycia syrenami w środku nocy na pustej drodze i budzenia całego osiedla albo wręcz połowy miasta? Ja rozumiem, że taki jest wymóg aby być pojazdem uprzywilejowanym, ale serio? To aż takie niezbędne w sytuacji, gdy nie trzeba się przeciskać przez korki, nikt się nie musi rozjeżdżać na boki a prawdopodobieństwo kolizji na skrzyżowaniu jest praktycznie żadne przy zachowaniu minimalnej ostrożności?

    Też mnie to zastanawia - i irytuje. Szczególnie że sygnały pojazdów uprzywilejowanych są specyficzne: w mieszkaniu i na ulicy słychać je z ok. 1 km minimum, ale w samochodzie (mimo wyłączonego radia) z ok. 50 m. Testowaliśmy z kumplem, niezależnie, w 2 autach. A na ulicy jak są blisko to zatykam uszy, bo bębenki chce wysadzić. Już w latach 80 nawet w programie Sonda mówili, jak to na Zachodzie (bodajże w Anglii) testują nowy rodzaj dźwięku syren, które są mniej natarczywe, ale za to pozwalają kierowcom precyzyjniej lokalizować, skąd nadjeżdża pojazd. Zaawansowany XXI wiek i nadal nic się nie zmieniło w tej materii.

    • Zdrówko! 1
    • Lajk 1
  12. W dniu 23.07.2022 o 02:23, kuprylis napisał:

    Serwus. Punkt za spostrzegawczość. BMW służyło do niedawna na codzień. Padł czujnik położenia wału i chwilowo to Subaru pełni funkcję auta zastępczego. Korzystając z okazji Pzdr

    A fakt, nie było łatwo, bo jechałem rowerem pod słońce, w upał, tak mi się wydawało, że coś było na lusterku. Odwracam się - z tyłu nic i w dodatku BMW, ale mimo to zawróciłem, patrzę i faktycznie - jest świnia :-) Znaczy BMW tam do serwisu trafiło? Jak jest pogoda bezdeszczowa, to jeżdżę tamtędy codziennie, będę "nadzorował prace" :D Również pozdrawiam.

  13. Widziałem dziś w Krakowie na malutkiej uliczce Rozdroże (okolice os. Podwawelskiego)... BMW ze świnką-Subarynką na lusterku! :-) Ktoś z Forumowiczów? Subaru się zepsuło i wydali auto zastępcze do driftu czy jak? :biglol:

  14. 20 minut temu, abecer napisał:

    To będziesz miał problem ;), w takim razie szukaj felg OEM.

    Hmmm, podobno na pierwszy montaż do Subaru szły Enkei (nie wiem, ile w tym prawdy). Właśnie przeglądałem ich katalog i nie mają nic pasującego, w ogóle 16" już u nich jest rzadkością :-( Pierścienie centrujące przerabiałem już w kilku wydaniach i za każdym razem pojawiało się bicie i inne dziwne wibracje nie do opanowania. Oryg. felgi stalowe były już kilka razy malowane i kolejny raz były już nie do odratowania (za bardzo skorodowane), kupiłem "tymczasowo" najtańsze stalowe, ale też już je ruda zżera, a są tak źle wykonane, że zabrakło w 2 przypadkach miejsca na odważniki :-(

  15. Koleżanki/Koledzy, gdzie Wy się zaopatrujecie w felgi aluminiowe do Subaru? Przeglądam internet już 2 godz. i albo nie znajduję nic, albo jakieś chińskie (lub zbliżone geograficznie), zupełnie mi nieznane wynalazki: Oxxo, RC Design, Cam, Att :-( Nie chcę się zabić lub skasować auta, bo mi się podczas jazdy urwie jakiś azjatycki syf. Wiem, że od lat nic się nie zmienia i dobre prasy do felg mają tylko USA, Rosja i Japonia - i z tych krajów coś bym chciał. Potrzebuję kompletu nowych 4 szt. alu o parametrach: 6,5x16, 5x100, otwór 56,1, ET najchętniej 42, ale ostatecznie może być "oryginalne" ET 48. Pierścienie centrujące (redukcje) odpadają! Podpowiecie coś? Niesamowite, że niby taki duży wybór, a jak przyjdzie co do czego, to nie ma nic. To jest wada Subaru w stos. do np. grupy VW: nic nie ma, zerowy wybór. Do Audi kumpel kupił komplet oryginalnych za ok. 2000 zł (nowe!), a mógł przebierać w ofertach nie tylko oryginałów, ale i zamienników.

  16. W dniu 11.05.2022 o 12:06, aflinta napisał:

    Oby ruda nie była szybsza.

     

    Kupię gruza do szaleńczej jazdy po mieście ;)

    Oczywiście na rudą nic nie poradzę - dbam, konserwuję itp., ale jak się "zaweźmie", to trudno. Pisałem, że mam takie ambicje, a nie że na pewno mi się uda. Zobaczymy, może za 10 lat już Ziemia będzie wyżarzonym atomem kartoflem i co mi tam :faja:

    Dobra, jakiś mały procent ludzi kupiłoby graty do szaleństw, ale wg mojej oceny NIE ci, którzy obecnie stanowią problem, czyli bogacze "wszystkomogący". Dla większości tych ludzi auto stanowi o społecznym statusie, podkreśla ich "wyjątkowość", "zaj....ość" i "moc" - nie ma opcji, żeby się pokazali w czymś wartym poniżej 200 tys. Oni nigdy nie zrezygnują z wypasionych fur, to jest ich być albo nie być. Dla nich jazda Dacią czy Peugeotem to obraza, zniewaga, pomniejszenie statusu do "szarego Kowalskiego", a tego przeciętny Janusz-bogacz za wszelką cenę chce uniknąć. Jakże by taki łysy z szerokim karkiem, złotym łańcuchem, Omegą na nadgarstku i arbuzami pod pachami wyglądał wysiadając nie z wypasionego BMW czy Audi, tylko z Renaulta czy nie daj Boże z Yarisa... :biglol:  Tę ich słabość bym w przypadku mandatów zależnych od wartości auta wykorzystał :-)

  17. 11 godzin temu, aflinta napisał:

    A potem UPG robić pod nadzorem konserwatora zabytków?

    Ale za to jak Ci ktoś autko rozwali, to nie ma tak, że agent ubezpiecz. przyjdzie, pokręci głową że "stary rzęch" i powie: "szkoda całkowita, wartość auta max. 1000 zł" a Ty leżysz i płaczesz 2 dni nad wrakiem dopieszczonego niedawno "mechanicznego członka rodziny", tylko mają Ci z OC sprawcy przywrócić auto do oryginalnego (znaczy przedwypadkowego) stanu niezależnie od kosztów i to na oryginalnych częściach. Przynajmniej tak mi mówił znajomy, który ma motocykl na żółtych blachach. No i przeglądów co roku robić nie trzeba :) Tylko z wyjazdami zagranicznymi jest problem, trzeba mieć pozwolenie, ale ja poza Polskę nie jeżdżę, więc jak na razie mam plan, że za 10 lat żółte blachy :)

    • Zdrówko! 1
  18. W dniu 10.05.2022 o 04:27, mz56 napisał:

    (...) Jak wyjeżdżam na drogę, to czuję jak mi rosną dodatkowe oczy. Jak u pająka. Strach, strach i znikąd pomocy. (...)

    Epicki tekst, nieźle mnie rozbawił :-) Ale tak serio to znam to uczucie - choć mój Forester akurat był "bity". U mnie strach wynika z tego, że - o czym była mowa w wątku - mam ambicje dociągnąć do żółtych tablic i bardzo nie chcę, aby mi go ktoś rozwalił. Rzadko zaglądam ostatnio na Forum, ale wypowiedzi Kolegi MZ56 w większości trafiają w moje odczucia. Wg mnie potencjalnym sposobem na wariatów za kółkiem, którzy nie powinni nigdy mieć prawa prowadzenia pojazdów, byłyby kamerki dookólne na każdym pojeździe, masowe wysyłanie filmów przez ludzi i zmieniona procedura policyjna. Jak widzę partyzanta na drodze, to wysyłam filmik na policję. Ci nie wzywają mnie na żadne przesłuchania itp., tylko sprawdzają "rejestry" i gdy widzą, że mają na typka już kilka nagrań od różnych osób (czyli że nie przypadkowo mu się zdarzyło, tylko notorycznie piraci), podliczają mu winy i wysyłają mandaciki wraz z płytą DVD z "kolekcją" (lub link do chmury, obojętne). A jak się okaże, że piraci na maxa i jeździ jak obłąkany, to zakazik prowadzenia na jakiś czas. A w ogóle zawsze byłem zwolennikiem kwoty mandatu proporcjonalnej do wartości auta, którym się delikwent porusza - niezależnie od tego, czyje to auto i ile kierowca zarabia. Wg mnie to by rozwiązało w 1 rok problem z szalejącymi po ulicach bogaczami, dla których nawet obecne stawki mandatów są jak splunąć.

     

      

    W dniu 10.05.2022 o 07:33, Aga napisał:

    Wszyscy już to wiedzą, nie musisz w każdym poście przypominać  :mrgreen:

    A nieprawda, ja tu rzadko teraz bywam i nie wiedziałem :)

    • Haha 2
    • Zdrówko! 1
    • Lajk 1
  19. 23 godziny temu, Kiwi 4ester napisał:

    Sanktuarium JP2 :)

    Koleżanki/Koledzy, uważajcie na to miejsce. 2-3 lata temu pojechałem tam na pocz. zimy (co zdaje się było też jej końcem w Krakowie, ale skąd mogłem wiedzieć) na tradycyjny trening zimowy (wieczorem). Żadne szaleństwo, bączki, gaz do dechy, nic z tych rzeczy. Tylko żeby sobie przypomnieć jazdę po śliskim, max. 20 km/h, jedyneczka, manewry omijania "niby-pieszego", który wszedł z chodnika pod koła, wchodzenie i wychodzenie z zakrętu, takie pierdoły (co roku tak robię). Zaznaczam, że mam seryjny wydech, więc nie ma hałasu. Jeździłem tam 6-10 min., potem pojechałem na 2 min. w "leśną" drogę tuż obok. Gdy wyjeżdżałem z zagajnika, to już tam niebiescy jechali. Patrzyli się na mnie, ja na nich, może się domyślali, że w zgłoszeniu o mnie chodziło, ale mnie nie złapali "za rękę", więc nic mi nie mogli zrobić :)  Jestem pewien, że jakiś miłujący bliźniego katolik doniósł na mnie od razu, zapewne zgłosił, że "jakiś szaleniec wykonuje niebezpieczne manewry w świętym miejscu z bardzo dużymi prędkościami, zaraz kogoś/wszystkich pozabija, potwornie ryczy" :biglol:

    • Haha 2
  20. W dniu 29.07.2021 o 20:43, rosaskc napisał:

    Dokładnie. Każdy by chciał odliczać VAT jak przedsiębiorca. Każdy, kto nigdy przedsiębiorcą nie był, kto nigdy nikogo nie zatrudniał, kto nie musiał doglądać interesu 24/7 świątek, piątek czy niedziela, w zdrowiu i w chorobie, kto nie wie, jak nasze kochane państwo (w sensie rząd) zdziera na każdym kroku. 

    Wychodzi jeden z drugim o 17 z pracy, wraca do domu, otwiera piwo i na kanapie jęczy, że "prywaciarze to za dobrze majo".

    Nie wchodźmy w dyskusje światopoglądowe, bo to się źle skończy - w każdym razie mam kontrargumenty na Twoje tezy, ale na pewno nie wypowiem ich na tut. Forum (gdzie zresztą, jak mniemam, przeważają "prywaciarze" nad "państwowcami" i "etatowcami" i byłbym zahejtowany do nieprzytomności :P ). Za to powiem tak: w imię sprawiedliwości uważam, że państwo i przepisy powinny być tak skonstruowane, że "prywaciarz" też powinien mieć wolne weekendy (chyba że bardzo nie chce) i pracować 8 godz. dziennie. I mimo to powinien przyzwoicie zarobić. Prawo podatkowe też jest w tym kraju chore i represyjne. Ale to już zupełnie inne kwestie. Mnie chodzi tylko o to, że jak płacimy podatki, to sprawiedliwie wszyscy, a nie wybiórczo. 

      

    4 minuty temu, GREGG napisał:

    A jak prowadzący działalność też poproszą o "sprawiedliwość" np. o płatne urlopy to co im odpowiesz?  

    Że oczywiście powinni mieć taką możliwość. Ja mam, to czemu inni nie mają mieć? No i jak myślicie: "prywaciarze" zgodzą się na wymianę? Znaczy płacą VAT od wszystkiego jak wszyscy i niczego sobie nie puszczają "w koszta działalności", nie "amortyzują" itp., a za to mają płatne urlopy? :D

  21. W dniu 29.07.2021 o 20:15, Tsunetomo napisał:

    Przecież nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś założył działalność gospodarczą i cieszył się wszystkimi związanymi z tym korzyściami. I wypełniał obowiązki. 

    Daj znać, jak już poznasz co to znaczy i jak Ci się podoba. 

    Powodzenia! :)

     

    Zupełnie nie mam predyspozycji do takich spraw - nie każdy jest dobry do wszystkiego. Zdecydowanie lepiej odnajduję się w w pracy na etat. Chodzi mi tylko o sprawiedliwość: albo wszyscy płacimy VAT, albo nikt. Nie akceptuję tego, że muszę zapłacić o 23% większą cenę za to samo niż inni, tacy sami ludzie jak ja, ani lepsi, ani gorsi.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...