Skocz do zawartości

Tichy

Użytkownik
  • Postów

    1062
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez Tichy

  1. Pozdrawiam czerwonego Forestera ze snorkelem (II gen. przedlift, jeżeli dobrze rozpoznaję), który od niedawna parkuje na os. Cegielniana w Krakowie :) Świnka na tylnej klapie jest. To chyba nowy nabytek? Bo rejestracja zaczyna się od KK. Właściciel się ujawni? Jeśli tak, to oczekuję opłat za "pilnowanie", bo widzę go totalnie na wprost okna :biglol:

  2.   

    W dniu 30.11.2023 o 13:41, Henryk82 napisał(a):

    Poduszek silnika tylko bo nic nie wspominasz o skrzyni biegów. Teoretycznie podczas wymiany poduszek silnika należy tez wymienić od skrzyni biegów bo te dwa elementy są ze sobą zespolone i wymiana tylko w jednym podzespole nie da 100% pewności rozwiązania problemu amortyzacji.

    Mogło być tak, że odkręcili silnik od skrzyni w celu podniesienia go następnie podmienili poduchy , opuścili silnik i zamiast przykręcić go do skrzyni przykręcili najpierw  poduchy a dopiero potem silnik do skrzyni co spowodowało naprężenia i stąd te drgania. Jeśli tak zrobili to zmień warsztat i więcej do niego żadnego nawet roweru nie dawaj do naprawy bo to jest błąd na poziomie szkoły podstawowej.

     

    Jeszcze jedno mi się przypomniało , z autopsji (skkkk co naprawiają wydechy do ubicia ) przypadek taki ze zamiast wymienić mi łącznik elastyczny dziurawy na nowy wycieli go i wstawili kawałek rury usztywniając cały wydech  co powodowało wibracje całego auta wraz z silnikiem.

    O ile udało mi się ustalić, ten wóz ma w sumie 3 poduszki: 2 po bokach przykręcane do bloku silnika i jakąś pod spodem - zapewne od skrzyni biegów. Tej trzeciej nie wymieniali, co mnie wkurzyło, bo wg mnie jak wymieniać, to komplet. Za to bardzo zaciekawiło mnie to, co opisałeś o procedurze montażowej. Otóż studiując fora w necie już mniej więcej rozeznałem, że wibracje po wymianie poduszek są bardzo częste i to dokładnie tak, jak to opisałem (przed wymianą wibracje w pewnych zakresach obr., po wymianie cały czas). Wszyscy piszą, że pomaga wymiana na inne, lepsze, a po drugie żeby popuścić śruby na wszystkich, odpalić silnik, ruszyć lekko przód-tył i dopiero skręcić ponownie. Więc jeśli faktycznie wykonali sekwencję montażu inaczej niż opisałeś, to może to być problem. Inaczej niż w wielu autach tu silnik nie leży na poduszkach, tylko na nich wisi, więc tak na logikę popuścić mogę co najwyżej śruby mocujące poduchy do karoserii i odpalić silnik, może coś się inaczej ułoży - to chyba nawet dałbym radę pod blokiem (jak się poprawi pogoda i o ile mam tak wielki klucz). A co do wydechu, to też bardzo ciekawa podpowiedź, bo "coś" spawali, może też poszli na łatwiznę? Wierzyć mi się nie chce, żeby odwalili aż taką partaninę. Ale jak to sprawdzić? Czy auta zawsze mają łącznik elastyczny, a jeśli tak, to gdzie go szukać? To jakaś plecionka metalowa jest czy jak? Bo się w ogóle na tym nie znam. Gdzie mam patrzeć? Pod spód czy gdzieś przy silniku? Wydech też się bardzo pogorszył brzmieniowo (a po usunięciu nieszczelności powinno być lepiej), więc jestem skłonny we wszystko uwierzyć...
    EDIT: już wiem, co to łącznik elastyczny i gdzie mniej więcej go szukać (tj. blisko silnika).

  3. W dniu 29.11.2023 o 22:49, Gustaf napisał(a):

    Nie napisałeś czy na postoju przy podgazowaniu też drga.

    W VW zamienniki poduszek się nie sprawdzają a w tdi to już zapomnij. Kup nawet używane ori w dobrym stanie.

    To silnik AGN ? Tam nawet zmiennej fazy wałka nie ma jest za to zmienna długość kolektora dolotowego - może coś się rozleciało lub zacina.

    Katalizator się nie rozleciał ?

    Napisałem, ale owszem, może nie wprost, bo "w całym zakresie obrotów", czyli na postoju przy podgazowaniu też. Po prostu cały czas. No właśnie widzę, że zamienniki się nie sprawdzają... Koledzy z pracy (po fakcie niestety mi powiedzieli) stosują tylko Corteco (do Audi i BMW). Tu nawet nie mogę wydusić od mecheców, jakie założyli. To silnik APG. Nie mam pojęcia, jak się zachowuje (tj. czym objawia) "rozleciany" katalizator, nigdy nie miałem tej przyjemności, więc nie umiem odpowiedzieć.

  4. 15 godzin temu, artaa napisał(a):

    Drgania powoduje silnik, skrzynia, układ sprzęgła, albo półosie

     

    Jeśli drga również na postoju to półosie odpadają, reszta do diagnostyki w lepszym warsztacie...

     

    Ponieważ jeździ kobieta i to auto do nauki, zacząłbym od sprawdzenia sprzęgła i skrzyni ;-)

     

    Drga na postoju, wciskanie sprzęgła czy zapięcie biegu nie zmienia wibracji ani ciut. Sprzęgło wymienione było na początku nauki i od tego czasu, jeżdżąc tym autem okazyjnie, nie zauważyłem zmian w jego działaniu (co nie znaczy, że nic mu nie jest, bo kto wie). Ale problem pojawił się w ograniczonym zakresie, gdy zrobiło się zimno, a nasilił po wymianie poduszek.

  5. 14 godzin temu, buc niskopienny napisał(a):

    Jak chcesz żeby było dobrze, wymień sam. Załóż najtańszą gładką tarczę ale dobry klocek i dobrze dotrzyj zestaw. Nie ma mowy, żeby po jednym dohamowaniu ze 140 do 70 przegrzać nawet najtańszy zestaw zawierający zwykłe cywilne klocki.  Może jednak zbyt często ciśniesz hamulec i powinieneś założyć klocki minimum sdt s50 lub coś jeszcze bardziej odpornego na przegrzanie. Btw nie na czegoś takiego jak miękkie klocki, nie zawsze należy ufać pseudomechanikom lub forom internetowym. Warto też pamiętać, że kto za dużo hamuje ten przegrywa...

    Chciałbym wszystko robić sam, ale muszę też chodzić do pracy i mam także rodzinę, więc po prostu doby mam za mało :-( No i robota pod blokiem to nie robota - pomijając "społeczników", którzy doniosą władzom (o ile wiem, jest zakaz napraw aut pod blokami). Zresztą nie znam się na takich rzeczach, musiałbym się uczyć od zera, a mam się czego uczyć (zawodowo i hobbystycznie). Ale się trochę nie zrozumieliśmy: autor tematu narzekał na ten objaw, ja tylko stwierdzam jego występowanie także u mnie, ale generalnie mi to nie przeszkadza (skoro jeżdżę już tak 10 lat). Nie, na pewno nie hamuję za często czy za mocno, raczej odwrotnie. Na autostradową obwodnicę Krakowa wyjeżdżam przeciętnie 4 razy w roku (na trasie Łagiewniki-Wieliczka), autostradami generalnie w ogóle nie jeżdżę. Nawet nad morze jeździmy "starymi" drogami, nie autostradami (tak, trwa to ok. 14-16 godz., ale tak lubimy). A że hamowanie ze 100 km/h (że o warunkach miejsko-podmiejskich nie wspomnę) praktycznie nie generuje tego efektu, więc w sumie nie cisnę w kierunku zmiany ;-) Ale oczywiście piękne dzięki za sugestie, zapamiętam i może kiedyś wykorzystam przynajmniej część.

  6. Kochani, może coś Wam przyjdzie do głowy, może ktoś sam robi ze swoim autem i obadał taki temat, a może zwyczajnie coś nam (mnie i mechanikom) umyka. Chodzi o auto Żony - ja wiem, że nie Subaru, ale ma "uratować" Subaru - do nauki zakupione, żeby Żona od razu mi ulubieńca nie skasowała, bo naprawy Japońców drogie ;-) Auto w stanie dobrym, zadbałem o niego, trochę doinwestowałem, ma być na rok-dwa do nauki, ale nie chcę zrobić z niego niesprzedawalnego wraka, a na razie takim się trochę stał :-(

    Seat Toledo II, 2002 r., benzyna 1.8 bez turbo, 125KM, manual 5-biegowy.

    Wszystko było OK do pierwszych mrozów, kiedy w zakresie 3-4 tys. obr. pojawiło się dość mocne wibrowanie i rezonanse całej budy. Odczucie takie, jakby nagle skrzynia biegów miała co drugi ząb ;-) Pierwsza wizyta w warsztacie: uznali, że to wydech, bo urwały się dwa wieszaki oraz była nieszczelność przy katalizatorze. Owszem, słyszałem, że gdzieś jest lekki przedmuch, ale mimo to auto było cichutkie wewnątrz. Dziurę zaspawali, wieszaki wymienili. Wydech zaczął brzmieć niesympatycznie, dudni, na zewnątrz cicho, ale w środku jest hałas jakbym miał BMW z wydechem z rynny. Co ciekawe, rezonans i wibracje 3-4 tys. obr. bez zmian! No to poprawka. Tym razem wymienili poduszkę pod silnikiem i pod skrzynią - widziałem je, faktycznie były popękane i sparciałe, wg daty na nich to oryginały z 2002 r., więc miały prawo. Teraz auto wg mnie w ogóle się do jazdy nie nadaje: teraz wibracje są CAŁY CZAS, w każdym zakresie obrotów. Na podstawie wskazań obrotomierza mogę podać częstotliwość rezonansową każdego elementu w aucie! Serio, w wibracje przy 3 tys. wpada kratka przedniego nawiewu (brzęczy jak budzik z PRL-u), przy 2500 rezonują drzwi kierowcy, przy 2700 tylna półka montowana wszak na stałe (Toledo to sedan), itd., itp. Po 20 min. jazdy rozbolała mnie głowa - i jeszcze ten koszmarny wydech... Jak się trzyma kierownicę, to po 10 min. po ściągnięciu rąk jest uczucie mrowienia w dłoniach od tych wibracji. Jakbym to miał opisać jak najlepiej, to jest tak, że auto zamieniło się w gigantyczny wibrator o regulowanej częstotliwości drgań poprzez obroty silnika, czyli 700-6000 :biglol: Silnik ciągnie jak dawniej, tj. bardzo dobrze, nic nie przerywa, nie szarpie, jest równo, na zewnątrz nie słyszy się nic złego, tylko w środku jest osobliwie.

    Teraz gdyby ktoś chciał to auto kupić, to po 1 km jazdy podziękuje i nawet za darmo nie weźmie, zresztą komfort jazdy jest żaden. A było tak dobrze przed naprawami!

    Ktoś ma jakieś pomysły? O co tu chodzi? Ciekawym jest fakt, że wszystko to, co naprawili mechanicy, NAPRAWDĘ było uszkodzone, więc powinno być lepiej, a nie gorzej.

  7. Ja ten objaw mam od początku posiadania przeze mnie (jestem II właścicielem) Forestera, czyli już od 10 lat! Od tego czasu 4 razy były wymienione klocki, 2 x tarcze. Za każdym razem porządnie czyszczone/sprawdzane zaciski. Przewody hamulcowe wymienione. Płyn hamulcowy też regularnie wymieniany. Nawet od razu po założeniu nowych tarcz i klocków jest tak samo. Testowałem już tarcze niemieckie (marki nie pamiętam) oraz Textar lakierowane. Klocki: Ferodo, jakieś niemieckie miękkie, Textar, znów Ferodo. Cały czas ten sam numer: hamowanie z prędkości autostradowych do np. 70 km/h (przed zjazdem) wywołuje wibracje i hałas jakby pociąg po serii rozjazdów przejeżdżał :-(  Już nawet się mechanikowi nie żalę, uznałem, że ten typ tak ma. Ale jeśli ktoś znajdzie rozwiązanie, to chętnie wdrożę :)

  8. W dniu 22.09.2023 o 13:32, BelegUS napisał(a):

    Nawet gdy wszystko wskazuje na to że to kierowcy Kija się ruch prawostronny z lewostronnym pomylił a potem odbił wprost pod koła wyprzedzającego prawym BMW.

    BMW leciało ok. 300 km/h i nawalało poganiaczami, żeby mu "plebs" ustępował z drogi. Przy takim sposobie jazdy nieistotne jest, czy KIA jechała lewym czy prawym pasem - to tak jak z żółtym Renault w Krakowie: musiało się to w pewnym momencie tak skończyć, kwestia czasu. Tu akurat zginęli niewinni ludzie, więc ta gorsza opcja.

  9. W dniu 23.09.2023 o 08:24, niebieskiultras napisał(a):

    Co do bmw z jaką prędkością musiał jechać by zatrzymać się kilkaset metrów dalej.

    Za dużo pytań bez odpowiedzi

    Zdaje się, że wyliczono już na podstawie filmu: ok. 300 km/h. W zasadzie typowa prędkość w BMW ;-) I nawalał "poganiaczami" oczywiście, a jakże by inaczej. A ja myślałem, że poganiacze montują tylko w nowszych modelach Audi... :upside-down-face_1f643-small:

  10. Kraków, środa, ok. 19:00:

    pozdrawiam oświniaczonego Outbacka (lub Legacy, nie mam pewności, deszcz padał), którego Kierownik uprzejmie wpuścił mnie na nawrotce na Dietla, zaraz za Mostem Grunwaldzkim. Jechałem autem Żony: srebrny Seat Toledo II, bez świnek, za to z wielkimi zielonymi liśćmi na szybach (od Kolegi @eurojanek) i naklejką na tylnej klapie "nie krzywdź". Chciałem Ci wyświetlić na smartfonie świnkę Subarynkę przez tylną szybę, ale ktoś między nas wjechał :-(

    • Lajk 1
  11. 2 godziny temu, Blixten napisał(a):

     

    Pamiętacie czasy jak za zderzaki w kolorze nadwozia trzeba było ekstra dopłacić ? :biglol:

    Głupia sprawa, ale zderzaki w kolorze nadwozia nigdy mi się nie podobały i nadal nie podobają, wolę czarne. Tak się złożyło, że mam czarne auto, więc akurat kolor zderzaków spełnia moje oczekiwania :-) Ale ogólnie czarnych aut nie lubię - tylko zderzaki ;-)

    • Zdrówko! 2
  12. 11 godzin temu, Henryk82 napisał(a):

    Co ty gadasz z tym ABS   , Legacy II z 1994 roku posiadam i ma ABS

    To, że było Cię stać i kupiłeś lepiej doposażony pojazd, nie oznacza, że WSZYSTKIE pojazdy takie były. Chodzi mi o to, że w PL obowiązkowy ABS był dopiero od lipca 2006 r.:

    https://www.allianz.pl/pl_PL/poradnik-ubezpieczeniowy-dla-kierowcy/abs-co-to-jest-i-w-jaki-sposob-dziala.html#3

    Co oznacza, że auto kupione przed tym terminem może nie mieć ABS-u, chyba że właściciel dopłacił za ekstra wyposażenie. Ja miałem Skodę Fabię z 2005 r. w najtańszej opcji (bieda edyszyn), z "korbotronikiem" (przód/tył), najmniejszym (i najsłabszym) silnikiem, 1 poduszką powietrzną i oryginalnym radiem z magnetofonem kasetowym, nie miała ABS, ESP ani żadnych innych systemów bezpieczeństwa :-(

  13. W dniu 1.06.2023 o 21:41, sartek napisał(a):

    Ewidentnie miał też niesprawny ABS i mózg.

    Czekaj, a jesteś pewien, że ten model w ogóle miał ABS? Obowiązkowy (w nowych autach) stał się dopiero od połowy 2006 r., jeździ jeszcze sporo aut z tego i wcześniejszych roczników. Posiadałem kiedyś Skodę z 2005 r. i ABS-u oczywiście nie miała, praktycznie każde awaryjne hamowanie wymagało albo popuszczania hamulców, albo właśnie - jak na tym filmie - szła bokiem/skosem/prosto, w zależności od ukształtowania terenu i przypadku :-( 

  14. W dniu 11.05.2023 o 08:42, Kiwi 4ester napisał(a):

    Z widocznością może bym polemizował, koloru wozu nie zmienię, ale Subarynke powinno już słychać z dalsza :D

    Eee tam nie zmienisz - dla chcącego nic trudnego :)  A oklejenie, przemalowanie? Ja na przykład ostatnio zleciłem przemalowanie całego dachu na biało (auto mam czarne). Można? Można! :biglol:

    • Lajk 1
  15. W dniu 22.05.2023 o 09:11, Tutek napisał(a):

    Z tego co wiem to w tym biznesie pandemii akurat nie było. 

    Fakt, nie było, nawet bym powiedział, że terminów brakowało - OK, może jakiś pracownik od czasu do czasu "wypadał" przez te szaleństwa z kwarantanną jak przy Eboli przenoszącej się przez powietrze ;-)  Ja jeżdżę od, bo ja wiem, min. 18 lat (z różnymi autami) do ciągle tego samego człowieka (i Jego ekipy): Konrada Bykowskiego na Blacharską 2:

    https://goo.gl/maps/h6bwGLjjRys7eomU6

    Mam wrażenie, że coraz więcej u nich ostatnio roboty - moim zdaniem to efekt cen nowych aut i ludziska wolą naprawiać niż zmieniać na nowe. W sumie popieram takie działania i sam tak robię :-)

  16. W dniu 26.04.2023 o 07:29, Blixten napisał(a):

    (...) tak naprawdę to mocno pracuję nad sobą żeby nie przejmować się takimi sytuacjami, bo szkoda zdrowia. 

    Idzie mi coraz lepiej :) 

    A mnie coraz gorzej - im człowiek starszy, tym gorzej to znosi :-(  Może zwyczajnie mam dość gnojenia? Może 40 lat wystarczy (dzieciństwa nie liczę), a teraz czas na mnie, teraz niech moje będzie na wierzchu - i tak przez nast. 40 lat? Nie wiem w sumie, z czego to wynika, ale poziom agresji i wściekłości oraz chęć "nieodpuszczania" stale mi rośnie, od kilku lat już chyba wykładniczo.

    • Zdrówko! 1
    • Lajk 1
  17. W dniu 18.03.2023 o 20:04, Tichy napisał(a):

    Mamy z kilkoma kolegami taką teorię, że im większym złomem się jedzie, tym mniejsza ochota w narodzie do wymuszania/zajeżdżania/wpychania się :-) Teraz ciekawostka: kupuję właśnie dla Żony gruza do nauki jazdy - zrobiła kilkanaście lat temu prawko i nie jeździła od tego czasu. To będzie Seat, dwudziestokilkuletni, koszt OC niewiele niższy niż cena bolidu.

    Sam się zacytuję i powiem tak: auto dziś kupiliśmy, jechałem dziś po raz pierwszy (po wzmiankowanej przerwie) jako pasażer - z Żoną za kółkiem. Wniosek? Mieszkańcom Krakowa i okolic dobrze radzę prewencyjnie uciekać na boki na widok srebrnego Seata Toledo II :blink:  Podziękujecie mi jeszcze za tę radę :lol:

    • Haha 4
  18. W dniu 23.03.2023 o 15:55, Aga napisał(a):

    Ja czasem startując z pole position mam wątpliwości, czy jak ruszyłam, było już zielone. W lusterku widzę jednak peleton żółwi  ;)

     

    Był taki film z Louis de Funès'em, jak kupił sobie sportowe autko, cieszył się, bo na każdych światłach był pierwszy, z tyłu reszta melepetów, którzy... doganiali go na kolejnych światłach - i tak się kilka razy to powtarzało :)

  19. W dniu 22.03.2023 o 10:46, Lipton napisał(a):

    Kurcze a specjalnie napisałem, że to nie zaczepka:)

    Ależ wiem, przecież nie odpisałem w nieprzyjemnym tonie ani nie bluzgałem czy coś w tym stylu, nie czuję się urażony. Zupełnie normalną rozmowę sobie prowadzimy. :)  Wyjaśniłem tylko tak na wszelki wypadek, co i jak. Rozumiem, że mieszkańcy Trójmiasta mogli się poczuć wywołani do tablicy moim wpisem, ale co poradzę, że zaobserwowałem taką prawidłowość. Przyczyny wg mnie prawidłowo wypunktowałeś. No i nie da się ukryć, że jak się jedzie po 3Mieście, to bryki są niesamowite - w porównaniu do biedoty małopolskiej i podkarpackiej ;-) A, mam też obserwacje z Łodzi i okolic: tam z kolei sporo obywateli  myśli, że ich auto jest na pewno najszybsze i próbują to udowodnić - tj. głównie jestem tam wyprzedzany, nawet jeśli jadę ograniczenie +10 :)  Auta w tamtych okolicach przeciętne, ale sądzę, że zarabiają sporo, tylko wydają na mandaty (a co, mają gest). Co interesujące, oni tak "grasują" także poza swoimi rewirami - jak Zakopianką przelatuje coś obok mnie na lewym pasie, to albo leasing, albo tablice łódzkie. KMY się uspokoili wyraźnie (aż jestem w szoku) po wzroście mandatów, bo wcześniej trasa KRK-Myślenice to był ich tor wyścigowy (włącznie z wyprzedzaniem poboczem).

    • Lajk 1
  20. 45 minut temu, Lipton napisał(a):

    Kurcze a może za dużo analizujesz na drodze zachowania kierowców, zamiast patrzeć przed siebie, przewidywać i zwolnić jak ktoś próbuje się włączyć do ruchu?:) (to nie jest zaczepka:)

    O rany, ależ ja nie analizuję tego podczas jazdy! Ani mam czas, ani mi się chce. Podczas rozmów z rodziną/znajomymi tak czasem człowiek sobie poanalizuje i wychodzą różne ciekawe spostrzeżenia. A przewidywanie i wpuszczanie to mam aż za bardzo rozwinięte (i chyba tylko dzięki temu nie miałem jeszcze nigdy kolizji). To, że zauważam, że ktoś wymusza/zajeżdża, nie oznacza, że złośliwie cisnę po gazie, "żeby dziada nie wpuścić". Dzielę się obserwacjami, nie wyciągaj z tego wniosków dot. mojego stylu jazdy, bo uzyskasz nieprawidłowe wyniki :-)

    • Zdrówko! 1
  21. 6 godzin temu, aflinta napisał(a):

    Ciężko mi się zgodzić. Jeździłem starym Legacy, potem przesiadłem się do nowego XV i nie zauważyłem wzmożonej chęci wymuszania pierwszeństwa na mnie. 

    (...) I tutaj bym upatrywał jakiegoś tropu. Nie używam (ogólnie w całej swojej karierze kierowcy) klaksonu praktycznie wcale bo zazwyczaj nie ma potrzeby, a tam gdzie by wypadało odpuszczam, bo przekaz i tak nie dotrze do kapitana pochłoniętego manewrowaniem swoim statkiem po bezkresnych oceanach skrzyżowań zbyt skomplikowanych by je ogarnąć nawet wielokrotnym spojrzeniem. Więc choć się czasem we mnie mocno gotuje, to zwyczajnie daję sobie spokój :coffee:

    Fuksiarz i tyle ;-)

     

    Co do klaksonu, to u mnie różnica jest odczuwalna, bo nigdy tegoż nie skąpiłem i łatwo ręki z wiadomego przycisku nie ściągam. Należę raczej do tych nieodpuszczających :-)

  22. 6 godzin temu, adamW202 napisał(a):

    Wyobraź sobie, że nie konsultując się z nikim jakiś czas temu wysnułem taką samą teorię. Gdy jadę staruszeczką Mercedesem, nikt* nie zajeżdża mi drogi, nikt* nie wymusza, wszyscy* objeżdżają z dala jak śmierdzące jajko, nawet na światłach nie stają z tyłu bo myślą że będę smrodził (a nie smrodzę bo mam benzynę nie diesla). Tak więc, cos w tym jest...

    *nikt/wszyscy - poza gruzami z epoki:mrgreen: pomimo, że mój nie wygląda jak gruz.

    Ja też do tego doszedłem sam, ale o znajomych napisałem, bo po prostu w toku rozmów i wymiany doświadczeń wyłonił się taki właśnie obraz. Oczywiście nadal jest to za mała próbka do wyciągania "naukowych" wniosków i do uogólniania, ale jak dotąd pewna prawidłowość zachodziła na tyle, że dawało się to odczuć.

    • Lajk 1
  23. 7 godzin temu, Lipton napisał(a):

    Widać Outback starzeje się z większą godnością, bo u mnie ta reguła się nie sprawdza:D a może w Trójmieście jeździ po prostu więcej "wymuszaczy":P

    Trójmiasto to - z mojego punktu widzenia, a jeździłem tam nie raz - stan umysłu, podobnie jak "stolyca" :-) Tam jeździ mnóstwo zamożnych oraz wręcz bogatych ludzi, którzy uważają, że są najważniejsi na świecie, że im się należy jako ludziom sukcesu, że w życiu należy się rozpychać łokciami itp. A inni, niezamożni, to plebs, biedacy niegodni nawet ich uwagi, życiowe porażki i nieudacznicy, mają im, wielkim panom, schodzić z drogi, bo i tak już życiowo nic nie osiągną, a tylko im - wspanialcom - przeszkadzają stając na ich drodze. Może przerysowuję, ale tego typu myślenie zauważam. W innych rejonach Polski odczuwam wymuszenia pierwszeństwa itp. albo jako wynikające ze słabości kierowców, albo z chamstwa czy zwykłego braku myślenia.

    • Lajk 1
  24. Mamy z kilkoma kolegami taką teorię, że im większym złomem się jedzie, tym mniejsza ochota w narodzie do wymuszania/zajeżdżania/wpychania się :-) Teoria jak dotąd się sprawdzała - i chyba nadal tak jest. Wynika to ze świadomości, że jak ktoś jedzie staruszkiem, to może mieć mniejszą ochotę do gwałtownego hamowania, uciekania na pobocze czy drugi pas itp., bo pokusa naprawy rdzewiejących blach (ówdzie obtartych zderzaków) na czyjś koszt jest wprost proporcjonalna do wieku auta  :D  

    Mój Forester musi uchodzić na ulicach za niezły antyk, bo od mniej więcej roku nie zdarzyło mi się użyć klaksonu! Bym nie wiedział, że działa, gdyby na jesieni pan na przeglądzie nie użył :)  Nie bywało tak dawniej. Teraz ciekawostka: kupuję właśnie dla Żony gruza do nauki jazdy - zrobiła kilkanaście lat temu prawko i nie jeździła od tego czasu. To będzie Seat, dwudziestokilkuletni, koszt OC niewiele niższy niż cena bolidu - tak na rok, max 2 lata ma wystarczyć i się nie złamać na pół, nie stać nas na utrzymywanie 2 aut, ale jakoś tak żal wyobijać Forestera świeżo po lakierniku... 

    I teraz wisienka na torcie: zobaczymy, jak będzie w ruchu drogowym, czy będziemy wzbudzali lęki u obywateli :)  Skoro 16-letniemu Forkowi nikt już nie zajeżdża i nie wymusza, to co, takiemu gruzowi będą chyba wszyscy na bok zjeżdżać, prawda? :evil2:  Dam znać za jakiś czas, jak to wygląda.

    • Super! 3
  25. Kraków, poniedziałek ok. 8:30, ul. Prądnicka: pozdrawiam Forumowicza (wielkie świnki wszędzie dookoła) z dudniącego wydechem Subaru, które stało w korku w kierunku centrum - machałem z przystanku autobusowego, ale kto by tam zwracał uwagę na nędznych pieszych (w dodatku na przystanku pogardzanego MyPyKy)  ;-)  Rejestracja spoza miasta Krakowa, ale z Małopolski. Tak przy okazji: jakim cudem to auto przechodzi przeglądy? Przednie boczne szyby tak przyciemnione, że nie było szans zobaczyć nawet sylwetki kierowcy!

×
×
  • Dodaj nową pozycję...