Jasne - najlepszy jest rowny, gladki, miekki snieg i miekkie bandy Ale nie zawsze jest jak w bajce, a kazdy trening czegos uczy, takze radzenia sobie ze zmienna przyczepnoscia, czyli takiej drogowego sprytu - bdzie pojechac bokiem, gdzie na okraglo, gdzie wykorzystac nierozjezdzony snieg do hamowania, gdzie przyciac itp. Oczywiscie do tego najlepiej jezdzic na czas, aby sprawdzac, jakie efekty daje dana technika. Dlatego nastepnym razem warto wlaczyc taki element do planu zajec.
Ja osobiscie najbardziej lubie czarny asfalt pokryty mokrym sniegowym blotem - przyczepnosci jest wtedy akurat - na tyle malo, ze auto sie slizga bez problemu i na tyle duzo ze daje sie kontrolowac i napedzac, wiec mozna robic wszystko z duza porcja gazu