kilka miesięcy temu dwa razy zasnąłem nad kierą :???:
chyba naprawdę mam szczęście!
Może ktoś mi poradzi, co robić w takiej sytuacji...
1. M25 niedaleko Heathrow , trzy albo cztery pasy kompletnie zapchane(wyglądało to jakby po każdym pasie jechał pociąg), ale na zegarze 80mil na godzinę-NAGLE czuję, że śpię"alarm" w głowie, przebudzenie i......
nadal jadę po swoim po obu stronach auta, na zegarze 80.......
jechałem sam, jedyne, co mogłem zrobić, to otwarcie okien i szyberdachu
zacząłem śpiewać na cały głos...to mi pomogło(trochę) :neutral:
2.to samo miejsce....(uważajcie! tam musi być jakaś żyła wodna :neutral: )ta sama sceneria, na zegarze 0-1 mila na godzinę i znów walka z morfeuszem :sad:
noga na hamulcu(automat)....nagle
Łup! facet z auta przede mną wysiada i zaczyna nawijać po angielsku tak szybko, że prawie nic nie rozumiem,
-Slow down, please.English is not my first language...
-What language do You speak?
-Polish
-OK, to mówmy po polsku!
Na szczęście jedyną stratą był rozbita lampa w moim aucie- u niego nie było nawet ryski na zderzaku
Znów oczywiście walczyłem przez dłuższy czas ze snem, bo nie było gzie, ani jak zjechać z drogi....