Witajcie.
Na wstępie: Impreza 2.0 N/A MY06 - czyli 160 konny hawkeye. Przejechane 191kkm, od 118kkm jeździ na lpg. Przy 180kkm zrobione luzy zaworowe.
Problem z rosnącą temperaturą zauważyłem już rok temu (jeszcze przed ustawianiem luzów). Występuje on tylko podczas największych upałów (powyżej 35 stopni) i przy dużym obciążeniu silnika (powyżej 130km/h). Po kilku minutach szybszej jazdy temperatura zaczyna sobie rosnąć. Dodając gazu rośnie, odpuszczając maleje. Generalnie podnosi się do około drugiej kreski - wtedy po prostu zwalniam i przy 120km/h jadę sobie z normalną temperaturą.
Stojąc w korku, czy gdziekolwiek z włączonym silnikiem - temperatura ani drgnie.
Co sprawdzałem:
- płyn chłodniczy dolałem z 2 lata temu, na zimnym silniku do kreski full, teraz na zimnym jest minimum (przejechałem jakieś 20kkm). Kiedy silnik się nagrzewa - poziom płynu się podnosi o jakieś 3cm, po ostygnięciu wraca do pierwotnej pozycji
- jeśli jest poniżej 35 stopni - można jechać przez dłuższy czas z maksymalną prędkością i wskazówka ani drgnie
- jeśli temperatura zaczyna rosnąć - zaraz po odpuszczeniu gazu maleje
- w zbiorniku płynu chłodniczego nie ma żadnych plam, nie ma bąbli
- olej ma normalny kolor, nie ma maślanego nalotu pod korkiem. Olej nie przybywa, zużycie jest całkiem normalne
- nie ma żadnych innych objawów oprócz podnoszącej się wskazówki temperatury
Jest jeszcze jeden problem - w gorące dni na postoju samochód potrafi sobie zgasnąć, ale podobno ten typ tak ma i nie należy się przejmować.
Nie bardzo rozumiem na ile poważna jest ta przypadłość. Daje o sobie znać tylko w upalne dni na autostradzie. Mimo wszystko chciałbym ją wyeliminować. Od czego mam zacząć sprawdzanie?