Historia zaczęła się przy przebiegu 150 tys. km: pierwsza awaria koła pasowego (jeszcze fabrycznego) - rozwulkanizowało się. Zostało założone nowe, oryginalne i przy przebiegu 195 tys. km znowu to samo - rozwulkanizowanie. NIc jeszcze wtedy nas nie niepokoilo, ot pech. Mój mechanik miał akurat pod ręką używane w dobrym stanie, wiec zostało takowe założone. MInęło tym razem 20 tys. km i znowu ta sama awaria, rozerwany pasek! Teraz założyliśmy nowe oryginalne i okazało się, że tuż po założeniu jest widoczne lekkie bicie koła pasowego. Mój mechanik podejrzewa, że to powoduje minimalna krzywizna na końcówce wału i nic z tym nie da się zrobić, trzeba obserwować. Czy ktoś miał juz taki przypadek? Może macie jakiś patent na to? Inaczej kolejna awaria za kilkadziesiąt tysięcy kilometrów wydaje się nieunikniona.